Radke: Świat nam odjechał, ale można go dogonić

Zimowe
Radke: Świat nam odjechał, ale można go dogonić
fot. PAP

- Świat nam trochę odjechał, ale możemy go dogonić - podsumował występy polskich panczenistów w Pjongczangu dwukrotny olimpijczyk Jaromir Radke. Przyznał, że nie wszyscy trafili z formą i dodał, że kadrę czeka pokoleniowa zmiana warty.

Igrzyska w Korei Płd. dla polskich łyżwiarzy szybkich nie były tak udane, jak olimpijskie zawody w Soczi w 2014 r., gdzie wywalczyli trzy medale. Na torze w Gangneung indywidualnie najwyższe – dziewiąte miejsca - zajęły Natalia Czerwonka (na 1500 m) i Luiza Złotkowska (w biegu ze startu wspólnego), a w rywalizacji drużynowej Polki zostały sklasyfikowane na siódmej pozycji.

- Po Soczi apetyty były duże i chcielibyśmy przywozić medale z każdej takiej imprezy. Przyzwyczailiśmy się do tego, ale widać, że nie robi się tego na zawołanie. Nasza ekipa była liczna, lecz nie przełożyło się to na wyniki. Szkoda, że jeśli już nie walczyliśmy o podium, to brakowało miejsc punktowanych – do ósmej lokaty. Niektórzy mieli pecha, jak Artur Nogal, inni nie trafili z formą, albo dali z siebie wszystko i na takie wyniki ich po prostu teraz stać - powiedział Radke, uczestnik igrzysk w Albertville (1992 rok) i Lillehammer (1994), gdzie zajął piąte miejsce na 10 km.

Zaznaczył, że nie jest rozczarowany tymi rezultatami, bo jak mówił "w ostatnich latach świat nam trochę odjechał".

- W tym sporcie cały czas trzeba się rozwijać. Ogromny postęp zrobili Norwegowie, czy Japończycy. Te dwa tygodnie obnażyło nasze słabości, ale też nie ma co mówić o klęsce. Po prostu w tym miejscu teraz jesteśmy. Zrobiliśmy krok wstecz, a teraz trzeba zrobić dwa do przodu. Świat nam odjechał, ale nie jest tak daleko i można go dogonić. Znów musimy nadrabiać ten dystans i do tego dążyć – podkreślił.

Zdaniem Radkego, doświadczeni reprezentanci po sukcesach w Soczi za bardzo skupili się na przygotowaniach do indywidualnych występów i nie dbano o starty drużynowe. W efekcie męski zespół w ogóle nie zakwalifikował się do Pjongczangu, a start żeńskiej ekipy, która stawała na podium w Vancouver (2010) i Soczi był dużo poniżej oczekiwań.

W jego opinii w Korei Płd. brakowało też trenera Wiesława Kmiecika, który cztery lata temu doprowadził Zbigniewa Bródkę do złota (na 1500 m). Jak mówił, nie stać nas na to, by tak doświadczony szkoleniowiec zostawał w domu, bo jego pomoc na miejscu jest cenniejsza.

Radke dodał, że kadrę w najbliższych latach czeka pokoleniowa zmiana warty, lecz zaznaczył, że młodzież nie od razu zastąpi godnie odchodzących mistrzów. "To musi następować stopniowo, bo młodzież też musi mieć czas na ich dogonienie. Fajnie do kadry weszły już Karolina Bosiek, która jeszcze przed 18. urodzinami zajęła w Pjongczangu 16. miejsce (na 3000 m – PAP). Jest Kaja Ziomek, czy Sebastian Kłosiński i sporo utalentowanej młodzieży w juniorskich kadrach" – tłumaczył były wielokrotny mistrz Polski.

Radke z optymizmem patrzy w przyszłość polskich panczenów. Wskazał, że dzięki Arenie Lodowej z krytym torem w Tomaszowie Mazowieckim sezon w kraju będzie trwał pół roku, a nie trzy miesiące jak do tej pory.

Podkreślił, że warto stawiać na dyscyplinę sportu, w której na igrzyskach można zdobyć ponad 40 medali.

- Trzeba inwestować w łyżwy. Szukać zdolnej młodzieży i szkolić ją, żebyśmy mieli z niej potem radość. Jestem optymistą, bo w Tomaszowie mamy dużo talentów i chętnych do uprawiania tego sportu. Musimy starać się, by tych perełek było jak najwięcej i dobrze szlifować ich talenty. Wierzę, że to zaprocentuje i w niedługim czasie znów będziemy cieszyć się z sukcesów – zapewnił obecny trener młodzieży w KS Pilica Tomaszów Mazowiecki.

AŁ, PAP
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Komentarze

Przeczytaj koniecznie