Wilder przetrwał kryzys i poskromił Ortiza!

Sporty walki
Wilder przetrwał kryzys i poskromił Ortiza!
fot. Polsat Sport

Deontay Wilder (40-0, 39 KO) kolejny raz pokazał, że jest absolutnie topowym pięściarzem kategorii ciężkiej na świecie. Amerykanin pokonał przez nokaut Luisa Ortiza (28-1, 24 KO) i obronił pas organizacji WBC. Kubańczyk potrafił naruszyć młodszego rywala, ale ten wyszedł z opresji i zwyciężył "King Konga".

Ortiz miał być najtrudniejszym z dotychczasowych rywali Wildera. Amerykanin w swojej karierze jedynie raz nie schodził z ringu po nokaucie. Na punkty wygrał tylko z Bermanem Stivernem w ich pierwszym pojedynku. Ponadto zwyciężał m.in. z Geraldem Washingtonem czy też Chrisem Areolą. Dużo mniejsze nazwiska miał na swoim rozkładzie Ortiz. Ich starcie początkowo planowano na koniec 2017 roku, ale Kubańczyk wpadł na stosowaniu dopingu.

Obaj byli niepokonani, więcej szans dawano oczywiście mistrzowi organizacji WBC. Ortiz uważany był za zawodnika nieprzewidywalnego i w tym upatrywano jego szanse. Wilder lewym prostym próbował sobie ustawić rywala, ale ten od początku pokazywał, że nie chce grać na zasadach Amerykanina. Mistrz w swoim stylu mało się poruszał, szeroko stał na nogach, musiał jednak kilkukrotnie cofać się do defensywy.

Obaj długo się rozkręcali, widać było w ich boksie dużo wzajemnego szacunku. Ortiz nie przestraszył się zasięgu i warunków przeciwnika, sam jest zawodnikiem zupełnie innej postury, bardziej zbitym.

Wilder rzecz jasna walczył na dużym luzie, nie takim jak w walce ze Stivernem, ale jeśli ktoś wyglądał na bardziej spiętego, to Kubańczyk. Trzeba jednak przyznać, że dobrze poruszał się po ringu, potrafił spychać w narożnik młodszego rywala.

W piątej rundzie pierwsze deski zaliczył Ortiz. Wydawało się, że dla Kubańczyka jest to początek końca, ale szybko się otrząsnął. Potem co chwilę zaczynały się brutalne wymiany. W siódmej odsłonie najpierw trafił Wilder, ale niezwykle twardy Ortiz przyjął cios i silnie odpowiedział. Amerykanin zaczął się chwiać, 38-latek poczuł, że może wygrać przed czasem, ale mistrza uratował gong.

Lewe sierpowe były niezwykle groźna broniła w arsenale Kubańczyka, który czuł się coraz pewniej w ringu. Praktycznie w każdej rundzie dochodziło do kilku ciekawych wymian, Wilder bardziej celował w jeden, kończący cios, jego przeciwnik starał się wywierać presję.

W dziesiątej rundzie Wilder potrafił przyjąć cios i po chwili kapitalnie odpowiedzieć. Niesamowita moc w jego prawej ręce położyła "King Konga". Po pierwszym nokdaunie wstał, po drugim już nie dał rady.

Wilder po bardzo trudnym boju wygrał kolejny raz przez nokaut. Teraz zapewne wszyscy będą czekali na jego starcie z Anthonym Joshuą. Anglik ma jeszcze przed sobą unifikacyjną walkę z Josephem Parkerem 31 marca. Jeżeli wygra, to nic nie stoi na przeszkodzie, by tych dwóch największych bokserów wagi ciężkiej ostatnich lat spotkało się ze sobą w ringu.

IM, Polsat Sport
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Komentarze

Przeczytaj koniecznie