Hula nietypowym odkryciem sezonu

Zimowe
Hula nietypowym odkryciem sezonu
fot. PAP

Nagrodę dla odkrycia sezonu zazwyczaj przyznaje się zawodnikom młodym. Gdyby jednak ktoś chciał ją wręczyć za miniony sezon któremuś z polskich skoczków narciarskich, to powinien wyróżnić Stefana Hulę. 31-latek tak dobrze nie spisywał się nigdy wcześniej.

Hula w Pucharze Świata zadebiutował 13 lat temu, a pierwsze punkty zdobył w 2006 roku. Później jednak przez wiele sezonów praktycznie nie było o nim słychać. Regularnie kończyć zawody w najlepszej trzydziestce zaczął dopiero w cyklu 2015/16.

 

Kolejny zaczął na podobnym poziomie, ale początek 2017 roku znów był w jego wykonaniu słabszy. W trakcie przedolimpijskiej próby na obiekcie normalnym w Pjongczangu upadł, a w kolejnym konkursie w Oslo nie przeszedł kwalifikacji i zakończył sezon.

 

Niewielu było wtedy, którzy widzieli w Huli mocny punkt drużyny na południowokoreańskie igrzyska. Tym bardziej, że zespół w składzie Kamil Stoch, Maciej Kot, Piotr Żyła i Dawid Kubacki zdobył w 2017 roku w Lahti złoty medal mistrzostw świata. Wierzył w siebie za to sam Hula.

 

"Kiedy upadłem rok temu w Pjongczangu obiecałem sobie, że wrócę na tę skocznię mocniejszy i wszystko będzie dobrze" - przyznał urodzony w Szczyrku zawodnik.

 

Sezon rozpoczął od siódmego miejsca podczas inauguracji w Wiśle, co było wyrównaniem jego najlepszego wyniku w karierze.

 

"Dobrze przepracowałem lato i miałem podstawy do optymizmu" - powiedział wówczas i zapowiedział, że będzie walczył o miejsce w zespole na konkursy drużynowe.

 

Jego ciężka praca nie poszła na marne. W minionym sezonie kryzys najpierw dopadł Kota, a potem Żyłę. Hula, zastępując ich, prezentował się bardzo dobrze i m.in. dzięki niemu biało-czerwoni w zmaganiach drużynowych zajęli kolejno: trzecie miejsce w mistrzostwach świata w lotach, pierwsze w konkursie PŚ w Zakopanem i trzecie w igrzyskach w Pjongczangu.

 

Nigdy wcześniej Polakom zespołowo nie udało się wywalczyć medali MŚ w lotach i igrzysk, a także wygrać w Zakopanem. W marcu podopieczni trenera Stefana Horngachera dołożyli jeszcze drugie miejsca w PŚ w Lahti, Oslo i Vikersund.

 

Huli zabrakło jedynie indywidualnego sukcesu, choć miejsca na podium bywały blisko. W Zakopanem po pierwszej serii prowadził, ale ostatecznie zajął czwarte miejsce, a do trzeciego zabrakło mu zaledwie 0,3 pkt. Pierwszy na półmetku był także w olimpijskim konkursie w Pjongczangu, jednak po finałowym skoku, przy którym miał niesprzyjające warunki wietrzne, uplasował się na piątej pozycji.

 

"Stefan potrzebuje po prostu jeszcze trochę cierpliwości oraz szczęścia, bo ono w tym sporcie również jest niezbędne" - powiedział Adam Małysz.

 

Świetny przed laty skoczek, a obecnie dyrektor w Polskim Związku Narciarskim, nie widzi w tych przypadkach świadectwa braku psychicznej odporności Huli.

 

"Na pewno brakuje mu doświadczenia w takiej roli, ale nie jest to głębszy problem" - podkreślił.

 

W zakończonym w niedzielę sezonie Hula w klasyfikacji generalnej zajął 13. miejsce. Zgromadził w nim 431 punktów, dla porównania w 13 wcześniejszych cyklach łącznie zdobył ich 593.

 

"Mnóstwo radości przyniósł mi ten sezon, przede wszystkim w postaci medali igrzysk olimpijskich i mistrzostw świata w lotach. To właśnie te momenty zapewne długo jeszcze będę miał w pamięci. To wszystko daje mi motywację do dalszej pracy. Wierzę, że indywidualne podium gdzieś na mnie czeka" - przyznał Hula.

RH, PAP
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Komentarze

Przeczytaj koniecznie