Malarz reanimował uczestników makabrycznego wypadku. "Tracił na rękach dwa życia"
Sobotnia porażka z Zagłębiem Lubin (0:1) nie była najgorszym, co spotkało tego dnia bramkarza Legii Warszawa - Arkadiusza Malarza. Gdy wracał z rodziną do domu był świadkiem tragicznego wypadku samochodowego i wziął udział w akcji reanimacyjnej. Niestety, nie udało się uratować dwóch osób.
Według informacji udostępnionych przez TVN, sytuacja miała miejsce po meczu, gdy piłkarz wracał z żoną i dziećmi do domu. W okolicach Lesznowoli byli świadkami zderzenia samochodu osobowego z ciężarówką, w wyniku którego śmierć poniosły dwie kobiety, a trzech mężczyzn trafiło do szpitala. Jak wynika ze wstępnych ustaleń policji, kierowca Toyoty nie ustąpił TIRowi pierwszeństwa.
Widząc "wypadające z samochodu osobowego ciała" Malarz ruszył na pomoc i przystąpił do reanimowania poszkodowanych. Niestety, dwóch kobiet nie udało się już uratować.
"Najechaliśmy na koszmarny wypadek. Samochód osobowy wystrzelony w powietrze przez ciężarówkę, wypadające z niego kolejne ciała. W moim samochodzie nasze śpiące dzieci. Arek próbujący pomóc, reanimując tracił na rękach dwa życia..." - napisała na Facebooku dziennikarka NC+ i żona legionisty - Daria Kabała-Malarz.
W ostatnim czasie życie nie oszczędza Malarza i jego żony. Pod koniec ubiegłego roku zmarła teściowa piłkarza, a następnie jego mama. Cały czas regularnie występował on jednak w pierwszej drużynie "Wojskowych".
Komentarze