Wierzbowska: Nie dałam sobie wmówić, że to może być koniec

Inne
Wierzbowska: Nie dałam sobie wmówić, że to może być koniec
fot. PAP

Wioślarka Anna Wierzbowska w sierpniu ubiegłego roku podczas jazdy na rowerze została potrącona przez busa. Jej dalsza kariera stanęła pod znakiem zapytania, ale reprezentantka Polski wykazała ogromną determinację i dziś jest już gotowa na kolejne wyzwania.

Wypadek, który miał miejsce podczas zgrupowania w Wałczu, mógł mieć dla niej tragiczne skutki. Skończyło się "tylko" na złamaniach, potłuczeniach i obrażeniach twarzy.

 

"Miałam złamaną kość piszczelową, a strzałkową miałam wręcz w kawałeczkach. Po wyjściu ze szpitala w Wałczu okazało się, że mam uraz barku, po prostu kość mi wręcz wystawała. Pojechałam do Warszawy, gdzie przeszłam kolejną operację. Po niej musiałam poruszać się na wózku, bo noga była po operacji, a barku nie mogłam obciążać. Przez trzy tygodnie rehabilitowałam się w Carolinie Medical Center, a po siedmiu tygodniach stanęłam na nogi" - powiedziała 10. zawodniczka igrzysk olimpijskich w Rio de Janeiro w konkurencji dwójki bez sterniczki.

 

Zawodniczka chciała jak najszybciej wrócić nie tylko do zdrowia, ale do uprawiania sportu. Jak przyznała, w rehabilitacji tak naprawdę wszystko tkwi w głowie.

 

"Nie dałam sobie wmówić, że to może być koniec. Zanim zaczęłam chodzić, trenowałam już na ergometrze. W grudniu pojechałam z kadrą na zgrupowanie do Zakopanego. Nie byłam jeszcze dobrze przygotowana i jak raz wyrwałam się na marszobieg z dziewczynami, to potem moja kostka tak spuchła, że wyglądała jak kolano. Trochę mnie przystopowano, dostałam zakaz robienia nieodpowiedzialnych rzeczy. Zamiast pojechać do Szklarskiej Poręby na kolejny obóz, trenowałam dalej w Zakopanem z kadrą wagi lekkiej. Dużo ćwiczyłam na bieżni antygrawitacyjnej, co mi bardzo pomogło. Do tego codzienne miałam zajęcia z fizjoterapeutą - wyjaśniła.

 

Wierzbowska pokazała niezwykłą determinację podczas rehabilitacji. Jak przyznała, wiele osób - znajomych, sportowców, lekarzy - przychodziło do niej z pytaniem, w jaki sposób tak szybko wróciła do sportu.

 

"Lekarze i fizjoterapeuci opowiadali mi, że przychodzili do nich pacjenci i mówili proszę podać mi to, co Ani Wierzbowskiej. Ja zawsze odpowiadam, że wszystko siedzi w głowie. Wiem, że mam super możliwości regeneracyjne, bo już przed igrzyskami w Rio de Janeiro połamałam sobie stopę i też nasz wyjazd na igrzyska był pod znakiem zapytania. Ze mną rehabilitowali się także inni sportowcy, im więcej czasu zabrał powrót do sportu" - mówiła.

 

Przez wypadek wioślarka Lotto Bydgostii straciła nie tylko mnóstwo zdrowia, ale też niemal pewny medal mistrzostw świata, które odbyły się w Stanach Zjednoczonych, miesiąc po tym fatalnym zdarzeniu. Wierzbowską w łódce zastąpiła Olga Michałkiewicz, a osada czwórki bez sterniczki zdobyła srebro.

 

"Oczywiście, to pozostaje w sferze gdybania, ale mocno pracowałam nad swoją formę, w tamtym okresie byłam w świetnej dyspozycji. Przed operacją miałam badania krwi. Lekarz powiedział mi, że wszystko jest w porządku. Ja tylko spytałam się o dokładne wyniki hemoglobiny i hematokrytu. Jak je usłyszałam... to się poryczałam. +Dlaczego pani płacze+ - spytał lekarz. - Bo jestem w szczytowej formie" - wspominała.

 

W miniony weekend podczas regat kontrolnych na poznańskiej Malcie Wierzbowska, która zwykle startowała ze swoją młodszą siostrą Marią, wystąpiła w dwójce z Moniką Sobieszek (AZS AWF Kraków). Z nową partnerką wygrały jeden z wyścigów.

 

"Nie pokłóciłam się z siostrą, to była decyzja trenera. Trochę dziwnie się czułam, że nie pływam z siostrą, nawet miałam lekki żal. Może dlatego, że to była pierwsza taka sytuacja. Pływam z nową osobą, uczymy się dogadywać. Z Marysią wystarczyło mi jedno słowo. Wcześniej na zgrupowaniu pływałam z siostrą, trochę z Moniką, a także w czwórce. Z Moniką wystąpimy za dwa tygodnie na międzynarodowych regatach w Essen" - tłumaczyła.

 

Wierzbowska u progu nowego sezonu tryska optymizmem. Jak podkreśliła, jest jeszcze w lepszej formie, niż przed wypadkiem.

"Siłę mam, teraz tylko głowa i technika" - podsumowała.

 

Pierwszym sprawdzianem kadry będą międzynarodowe regaty w Essen (12-13 maja). Pierwszy Puchar Świata odbędzie się w Belgradzie w dniach 1-3 czerwca.

kl, PAP
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Komentarze

Przeczytaj koniecznie