Burza po meczu Rakowa Częstochowa! Papszun i jego asystent na trybunach

Piłka nożna
Burza po meczu Rakowa Częstochowa! Papszun i jego asystent na trybunach
fot. Cyfrasport

Arbiter popełnia błędy, ale może wszystko, a trenera usuwa, bo rzucił butelką w emocjach. Jesteśmy już do tego przyzwyczajeni, że sędziowie w naszych meczach nie sędziują dobrze, ale w tym spotkaniu ta ilość pomyłek była zatrważająca. Sędzia Kiełczewski nie podyktował dla nas trzech rzutów karnych i to jest ewenement – krytykował postawę arbitra trener Rakowa Częstochowa, Marek Papszun po sobotnim meczu Nice 1 Ligi z Olimpią Grudziądz.

Spotkanie zakończyło się bezbramkowym remisem. Taki wynik z pewnością nie zadowala jednych i drugich, ponieważ częstochowianie wciąż walczą o jak najwyższe miejsce na koniec sezonu, natomiast grudziądzanie rozpaczliwie starają się uniknąć degradacji. Kibice zgromadzeni na stadionie przy ul. Limanowskiego nie oglądali porywającego widowiska, ale często byli rozgrzewani przez kontrowersyjne decyzje sędziego Konrada Kiełczewskiego z Białegostoku.

Apogeum emocji nastąpiło w samej końcówce, w której dosłownie w odstępie kilku minut arbiter trzykrotnie nie użył gwizdka w sytuacjach, w których mógł i nawet powinien wskazać na wapno. Furii kibiców RKS-u nie było końca. Niektórzy z nich chcieli nawet wybiec na murawę. Rozczarowania i złości nie potrafili także ukryć ławka rezerwowych oraz sztab szkoleniowy beniaminka Nice 1 ligi. Z tego powodu najpierw na trybunach wylądował trener bramkarzy, Maciej Sikorski, a niedługo później pierwszy trener, Marek Papszun. - Niestety bardzo słaby dzień miał sędzia Kiełczewski, który nie podyktował dla nas trzech rzutów karnych i to jest ewenement. Jesteśmy już do tego przyzwyczajeni, że sędziowie w naszych meczach nie sędziują dobrze, ale w tym spotkaniu ta ilość pomyłek była zatrważająca. Trzeba to przełknąć i sobie z tym radzić – powiedział po końcowym gwizdku szkoleniowiec czerwono-niebieskich.

Opiekun gospodarzy zdradził dlaczego został odesłany na trybuny. - Zostałem wyrzucony za to, że rzuciłem butelką po kolejnym faulu w polu karnym. Być może to było niewłaściwe zachowanie, ale nie wiem czy aż takich środków trzeba było użyć, żeby mnie usunąć. Stało się i trudno. Sędzia popełnia błędy, ale może wszystko, a trenera usuwa, bo rzucił butelką w emocjach... – rzekł. - Nie czujemy się okradzeni, bo trzeba zdobywać bramki, natomiast sędzia jest po to, żeby sędziował na jakimś poziomie. Wiadomo, że błędy zdarzały się każdemu i nam też się zdarzały, ale myślę, że ilość błędów arbitra przerosła zbyt mocno, w szczególności jeśli chodzi o zdarzenia w polu karnym w drugiej połowie – przyznał.

Sam mecz nie stał na wysokim poziomie i zakończył się rezultatem bezbramkowym. - Wiedzieliśmy, że to nie będzie łatwe spotkanie, bo wiadomo jaki cel ma Olimpia i chce się utrzymać za wszelką cenę. Ich determinację było widać. Pracowali mocno w defensywie, żeby ograniczyć nasze atuty i tworzone sytuacje. Ciężko grało nam się w pierwszej połowie z tego powodu, natomiast w drugiej części mecz mocno otworzył się. W naszym zespole można było zauważyć determinację, aby wygrać za wszelką cenę – zaznaczył Papszun.

Krystian Natoński, Polsat Sport
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Komentarze

Przeczytaj koniecznie