Kulisy negocjacji Canelo z Gołowkinem

Sporty walki
Kulisy negocjacji Canelo z Gołowkinem
fot. YouTube

Zanim mistrz świata wagi średniej Giennadij Gołowkin (38-0, 34 KO) zasiadł – wspólnie między innymi z Jose Mourinho – w loży na otwarciu piłkarskich mistrzostw świata w Moskwie, zdażył jeszcze wynegocjować parę dodatkowych milionów za rewanżową walkę z Canelo Alvarezem (49-1, 34 KO). Obaj pięściarze spotkają się na długo wyczekiwanym – i przekładanym – rewanżu już 15 września w T-Mobile Arena w Las Vegas, choć jeszcze kilkanaście godzin temu wiele wskazywało na to, że będą mieli różnych rywali.

Przyjrzyjmy się temu, co działo się za kulisami negocjacji.

Część 1 – ultimatum
Gołowkin był na otwarciu MŚ na zaproszenie szwajcarskiej firmy „Hublot”, której zegarki – wspólnie między innymi z Mourinho czy Pele  - reklamuje od ponad roku. Jego wyjazd zbiegł się z ultimatum przedstawionym jego promotorowi przez Oscara De La Hoyę, reprezentującego interesy Canelo i Golden Boy Promotions. Ultimatum było jednoznaczne: albo Gołowkin przyjmuje podział finansowy 57,5 procenta dla Alvareza, 42,5 dla niego... albo nie ma walki. ”To nasze  ostatnie słowo. Więcej niegocjacji nie będzie. Canelo będzie walczył w Las Vegas... ale nie z GGG. Mamy dość  tych przepychanek” – powiedział De La Hoya.  

Część 2: Zimna krew
99 procent dziennikarzy piszących o boksie było przekonanych, że Gołowkin natychmiast skorzysta z tej propozycji, bowiem pierwotny kontrakt na walkę 5 maja  – przed wpadką Canelo na „wzbogaconym” anabolikami mięsie – zakładał podział procentowy 75-35. Te 7,5 procenta, to przy zakładanych wpływach z walki to prawie 1,5 dodatkowych milionów. Zamiast jednak natychmiastowego „tak” Kazacha była ze strony ekipy Gołowkina... cisza. Tom Leoffler mówił, że nie może się połączyć z przebywającym w Rosji GGG, jednocześnie negocjując opcję zakładającą walkę nie z Canelo w Las Vegas, ale dwa tygodnie wcześniej, w Los Angeles Forum,  z mistrzem świata WBA, BJ Saundersem. Zarówno Saunders, jak jego promotor Frank Warren przyjęli nawet wstępną wersję kontraktu.

To był ostatni znak ostrzegawczy dla Golden Boy Promotions, że Gołowkin nie blefuje – że będzie w stanie zrezygnować ze znacznie większych pieniędzy za walkę z Canelo, żeby udowodnić, jak ważny jest dla niego brak szacunku okazywany mu zarówno przez De La Hoyę, jak samego Alvareza. „Taki jest GGG, ale nie zapominajmy, że także dla Canelo zamiana GGG na Danny Jacobsa – takie były plany Golden Boy Promotions – oznaczałaby mniejszą wyplatę z PPV niż za pojedynek z Gołowkinem” – mówi promotor GGG.

Ostatecznie skończyło sie na tym, że De La Hoya zgodził się na podział wpływów 55-45, co jeszcze miesiąc temu on sam uznawał za „niemożliwe”. Obie strony  raczej nie zakładają organizowania dodatkowych konferencji prasowych, bo przez ostatnie miesiące wszystko zostało już powiedziane. Wiadomo, że Canelo i GGG siebie naprawdę nie lubią, że chcą dać drugiej stronie nauczkę. Nam, wszystkim kibicom wielkiego boksu, niczego więcej nie potrzeba. 

Przemek Garczarczyk, Polsat Sport
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Komentarze

Przeczytaj koniecznie