"Rządzę tym miastem!", czyli śmieszny wyrok McGregora

Sporty walki
"Rządzę tym miastem!", czyli śmieszny wyrok McGregora
fot. PAP

Zanim jeszcze Conor McGregor (21-3, 18 KO, 1 SUB), największa gwiazda światowego MMA wszedł dziś rano do budynku sądu w Nowym Jorku, wszystko było już dawno uzgodnione pomiędzy prokuraturą i adwokatami Irlandczyka. Kwietniowa, sprowkowana przez Conora zadyma w podziemiach hali Barclays Center była wielka. Dzisiejszy wyrok sądu - śmieszny.

5 kwietnia McGregor został aresztowany w NYC za to, że nie tylko ściągnął swoją ekipę z Irlandii na Brooklyn tylko po to, by zaatakować Khabiba Nurmagomedowa, ale sam brał w tym czynny udział. Kamera nie kłamała - obraz McGregora biorącego metalowe stojaki i atakującego szyby autobusu zobaczyło kilkanaście milionów ludzi. Tylko niewielki procent z nich spodziewało się, że kara, mogąca za tego typu przestępstwo wynieść nawet siedem lat więzienia, będzie aż tak symboliczna.
 
Przez cztery miesiące dwa biura adwokackie ciężko pracowały nad tym, żeby kariera "The Notorious" nie zakończyła się w oktagonie, tylko dziś na Manhattanie. Jakikolwiek wyrok więzienia (nawet w zawieszeniu) oznaczałby dla Irlandczyka deportację i zakaz wjazdu do USA, co jego karierze w Ultimate Fighting Championship na pewno by nie pomogło. Oczywiście, po wypłacie za "walkę" z Floydem Mayweatherem Juniorem (około 75 mln dolarów), Conor nie musi pracować/walczyć do końca życia, ale on sam twierdzi, że jeszcze chciałby się pokazać kibicom.  I przede wszytskim - kasy nigdy nie jest za mało.
 
Zamiast wyroku było przyznanie się do winy 30-letniego McGregora i decyzja sędziego, który uznał, że to co działo się w garażu Barclays Center było tylko "nieodpowiednim zachowaniem". Zamiast więzienia, zasądzone... pięć dni prac społecznych i obowiązkowe uczęszczanie na zajęcia z "umiejętności kontrolowania złości". Sędzia dorzucił jeszcze zakaz kontaktowania się z trzema poszkodowanymi w ataku... i na tym się skończyło.
 
Skończyło jeśli chodzi o wymiar prawny, bo atak kosztował McGregora na pewno kilka milionów dolarów - adwokaci z najwyższej półki, a takim był szef jego obrony Bruce Maffeo, nie są tani. Do tego jeszcze Conor musi zapłacić odszkodowanie pokrzywdzonym, co podobno z Chiesą i Borgiem, mającymi występować na gali UFC, zostało już załatwione wcześniej. "Ja rządzę tym miastem" - powiedział w 2016 roku Conor - dwa lata później okazało się, że miał rację. Jego walka, której teraz nawet nie trzeba będzie specjalnie reklamować - z Nurmagomedowem - już jest w planach UFC. Mam nadzieję, że Dana White zrobi ją w tej samej Barclays Center. Miejsce idealne.
Przemek Garczarczyk, Polsat Sport
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Komentarze

Przeczytaj koniecznie