Bandycki atak Pepe na Chiesę. "Znowu zawiesił mu się twardy dysk"

Podczas poniedziałkowego meczu Ligi Narodów Portugalia - Włochy gospodarze postanowili uczcić setny mecz Pepe w narodowych barwach. Ten miał co prawda miejsce już 6 września (1:1 z Chorwacją), jednak fani zdecydowali się podziękować obrońcy na Estádio da Luz w Lizbonie.

Na trybunach został rozwieszony duży transparent przedstawiający wizerunek 35-latka sprzed ponad dekady, jak również jego aktualne zdjęcie. Na środku wypisano zaś "Pepe 21.11.2007 - 06.08.2018". Zawodnik został również nagrodzony przez rodzimą federację, która wręczyła mu nawiązującą do okazji statuetkę oraz proporczyk. Sam zainteresowany uniósł w górę dłoń, podziękował fetującym kibicom... i ruszył do gry.

Niestety w doliczonym czasie gry drugiej połowy, na wizerunku kapitana reprezentacji Portugalii pojawiła się ogromna rysa, a kibice mogli sobie przypomnieć najgorsze występki obrońcy. Pepe zaatakował bowiem bezpardonowo Federico Chiesę, którego od poważnej kontuzji uratował tylko dobry refleks. Sędzia spotkania Willie Collum oszczędził Portugalczyka pokazując mu tylko żółtą kartkę, ale komentujący mecz Tomasz Smokowski i Artur Wichniarek byli zgodni - to powinna być czerwień.

- To był faul na czerwoną kartkę. Jak można się tak zachować w meczu, w którym jego zespół prowadzi? Sędzia rozdaje już świąteczne prezenty - powiedział Wichniarek. - Pepe uklonił się sędziemu w pas, bo ten go uratował. Atak wyprostowaną nogą i chyba to łaska boska, że nie trafił Włocha w nogi. Ale sam zamiar (...) Znowu mu się zawiesił twardy dysk i przegrzały styki - dodał Smokowski.

- To jest cały Pepe, który potrafi zagrać wspaniały mecz, ale później nie wytrzymuje ciśnienia - spuentował Wichniarek.

Ostatecznie Portugalia wygrała z Włochami 1:0 i została liderem grupy Ligi Narodów, w której występuje również reprezentacja Polski.