MŚ w kolarstwie: Kontrakt Bodnara, żarty Sagana, skupienie Kwiatkowskiego

Inne
MŚ w kolarstwie: Kontrakt Bodnara, żarty Sagana, skupienie Kwiatkowskiego
fot. PAP

Maciej Bodnar tuż przed wyścigiem elity o mistrzostwo świata w Innsbrucku przedłużył kontrakt z ekipą Bora-Hansgrohe do 2021 roku. To był jeden z warunków Słowaka Petera Sagana, który też związał się z niemiecką grupą na trzy kolejne lata. Natomiast Michał Kwiatkowski przejechał w piątek najtrudniejszy odcinek trasy mistrzostw świata, zwany "Piekłem".

 W piątkowy wieczór odbywały się jednocześnie dwie konferencje prasowe. O decyzjach dotyczących ekipy Bora-Hansgrohe poinformowano w Niederndorf, 80 km od Innsbrucku, gdzie w niedzielę Sagan będzie bronić tęczowej koszulki.

 

Bodnar od wielu lat jeździ w tym samych drużynach co Sagan i należy do jego najbardziej wartościowych pomocników, zwłaszcza w wyścigach klasycznych.

 

Oprócz Bodnara, kontrakty przedłużyli: brat Petera – Juraj Sagan i kolejny Słowak Erik Baska, Niemiec Marcus Burghardt oraz Włoch Daniel Oss. Już wcześniej nowe umowy z Bora-Hansgrohe zawarli m.in. Rafał Majka i Paweł Poljański.

 

Podczas piątkowej konferencji Sagan smażył dziennikarzom steki na kuchni firmy Bora. Jak zwykle nie odstępował go dobry humor.

 

- Trzy razy z rzędu zdobyłem tęczową koszulkę. Byłoby miło, gdyby ktoś inny przejął ją na rok, abym mógł trochę odpocząć – śmiał się 28-letni kolarz, zwycięzca mistrzostw świata w Richmond, Dausze i Bergen.

 

Saganowi będzie trudno obronić tytuł na górskiej trasie wokół Innsbrucku, z czego zdaje sobie sprawę.

 

- Żeby wygrać w tym roku, potrzebuję więcej siły. Ostatni podjazd będzie bardzo ciężki, szczególnie po 250 kilometrach jazdy. Inne podjazdy są ok, ale pod warunkiem, że nie będziemy jechać za szybko. Trudno będzie wygrać, jeśli ważysz więcej niż 65 kilogramów – dodał Sagan, który na rekonesans trasy wybiera się dopiero w sobotę.

 

W tym samym czasie w Bad Haering, 60 km od Innsbrucku, dziennikarze spotkali się z polskimi kolarzami. Był także Bodnar, ale nie chwalił się nowym kontraktem.

 

Wszystko wskazuje na to, że Kwiatkowski, a nie Majka, będzie liderem reprezentacji w niedzielnym wyścigu. Selekcjoner Piotr Wadecki wspominał wprawdzie, że decyzji jeszcze nie ma i że zapadnie w sobotę po wyścigu pań, ale w kuluarach można było usłyszeć, że "drużyna pojedzie na Kwiato".

 

Kwiatkowski po raz pierwszy trenował w piątek na słynnym podjeździe "Hoell", czyli "Piekło". To ostatnia góra na trasie, z maksymalnym kątem nachylenia 28 procent. Po wjeździe na nią do mety pozostanie siedem kilometrów zjazdu i dwa kilometry odcinka płaskiego.

 

- Wszyscy mówią, że to jest prawdziwe Piekło. Potwierdziło się. Rzeczywiście podjazd jest bardzo trudny. Ale najbardziej cieszę się z tego, że mogłem dwa razy zjechać z Piekła. Na tym najbardziej mi zależało – powiedział Kwiatkowski.

 

Jak dodał, nie chciał, by ta ścianka go zaskoczyła w niedzielę.

 

- Trzeba było jej spróbować na własnej skórze. Tym bardziej, że jest ona tylko na tej dodatkowej, ostatniej rundzie wyścigu – podkreślił.

 

Kwiatkowski chce zaoszczędzić jak najwięcej sił przed kluczowym podjazdem.

 

- Ta ścianka może wszystko wywrócić do góry nogami. Tam zostanie wyłoniony mistrz świata – ocenił kolarz z Torunia, który startem w Innsbrucku zakończy sezon.

MM, PAP
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Komentarze

Przeczytaj koniecznie