Ciemna strona tenisa. Dotyczy też Świątek. “Chcę, żeby to mocno wybrzmiało”
Sport to nie tylko sukcesy. To przede wszystkim lata wyrzeczeń i poświęceń, ale prawdziwą solą są porażki, a z nimi niełatwo jest się pogodzić. Wszystko to prowadzić może do znacznie głębszych kłopotów - chwile zwątpienia, brak motywacji czy nawet problemy psychiczne. Często jednak takie kwestie spotykają się ze stygmatyzacją. – Trzeba zwrócić uwagę na odpowiedni balans. Zastanowić się, gdzie jest życie codzienne – mówi w rozmowie z Polsatem Sport trenerka mentalna, Małgorzata Kamińska.

Wczesny sukces i… co dalej?
W zawodowym sporcie niezliczona była ilość przypadków, w których sportowcy w bardzo młodym wieku odnosili wielki sukces, po czym przepadali jak gdyby nigdy nic. Zdecydowanie mniej mainstreamowym przypadkiem jest natomiast Destanee Aiava, jednak jej historia bardzo mocno uderza.
ZOBACZ TAKŻE: Świątek wrzuciła zdjęcie z Watykanu. Co robi w Stolicy Apostolskiej?
W 2017 roku Australijka jako zaledwie 16-latka została pierwszą zawodniczką urodzoną w latach 2000., która zwyciężyła mecz w głównej drabince turnieju rangi WTA. Australijka pokonała w Brisbane Bethanie Mattek-Sands, wcześniej przechodząc kwalifikacje. Szybko została okrzyknięta jednym z topowych talentów kobiecego tenisa w tamtym czasie i wróżono jej wielką karierę.
Odniesienie wartościowych wyników w tak młodym wieku nie zawsze idzie jednak w parze z prawidłowym rozwojem. Nie jest ciężko, aby w niedalekiej przyszłości coś poszło nie tak pod względem sportowym. Patrząc z innego punktu, mając 16 lat, przecież dopiero wchodzi się w dorosłe, ba, młodzieńcze życie.
Dobrym odniesieniem może być także Emma Raducanu. Nie wydaje się obecnie, aby kariera Brytyjki została poprowadzona w odpowiednim kierunku. Mając 18 lat sensacyjnie zwyciężyła wielkoszlemowe US Open, lecz od tamtego czasu mogliśmy ją częściej ujrzeć na banerach reklamowych, niż na korcie. Nie od dziś wiadomo jednak, że sport to także biznes i wielkie pieniądze.
– Wczesne sukcesy na pewno są dla sportowców bardzo ważne, natomiast uważam, że osiąganie takich wyników w młodym wieku często tym zawodnikom nie służy. Nie są oni emocjonalnie i mentalnie przygotowani do wszystkich konsekwencji tych sukcesów. Łatwo jest się tym wszystkim zachłysnąć. Wtedy w głowie dzieją się różne rzeczy. Jest presja, są oczekiwania, zachodzą zmiany w życiu społecznym – wyjaśnia w rozmowie z Polsatem Sport trenerka mentalna, Małgorzata Kamińska.
– Myślę, że im wcześniej wejdą w to specjaliści, psychologowie, trenerzy, tym lepiej. Jeżeli np. dany zawodnik byłby wcześniej otoczony odpowiednią opieką, to byłby wtedy do tego prawidłowo nastawiony - OK, jest sukces, fajnie, ale tak naprawdę ważne jest, żeby mieć zasoby, żeby tę dyspozycję utrzymać. A jeśli poziom sportowy po tym spadnie, przyjdą porażki, to wtedy też, dzięki wcześniejszemu wsparciu, pracy, wiadomo już, jak sobie z tym poradzić. I tak naprawdę to nie jest porażka, tylko lekcja życiowa. Po prostu po coś ona się wydarzyła. Po to, aby stawać się jeszcze lepszym – stwierdza.
Po takim sukcesie dochodzą wielkie oczekiwania i ciśnienie na kolejne trofea. Pojawia się gigantyczna presja, przez co bardzo łatwo można się pogubić. Szczególnie, gdy nie jest się otoczonym właściwymi ludźmi.
– Oczekiwania i presja bardzo często pojawiają się po takim pierwszym dużym sukcesie. Presja wynika z tego, żeby znowu powrócić do tak dobrego wyniku, a to może prowadzić do nadmiernego stresu czy lęku przed porażką i nie podołania oczekiwaniom. I tak naprawdę tutaj wszystko się zaczyna - z czasem idzie to w kierunku unikania rywalizacji czy utraty motywacji – ocenia nasza rozmówczyni.
– Często mowa także o niedobrej presji ze strony trenera, rodziny czy samego sportowca, który chciałby tak dużo, że w konsekwencji to wszystko go “ścina” i totalnie sobie z tym nie radzi. U zawodników pojawiają się też często myśli, że oni przecież nie mają prawa do słabości, że nie mogą ujawniać swoich słabych stron, że muszą być tytanami pracy. Tak nie jest, a właśnie z tego mogą wynikać problemy psychiczne. Przez takie aspekty w środowisku powinno być więcej rozmów na temat zdrowia psychicznego. Ważne jest, aby edukować na ten temat i żeby wsparcie mentalne stało się standardem w procesie treningowym – zauważa.
Bardzo ważna jest praca ze sportowcem w tym obszarze i zrównoważony rozwój. Nie najlepszym pomysłem jest z góry narzucać sobie największe ambicje, bo już na początku można nieźle się “spalić”. Zdecydowanie lepszym pomysłem wydaje się odhaczanie pomniejszych celów i krok po kroku dążenie do przodu. To wpływa również na pewność siebie. Można się wtedy podbudowywać, kiedy zalicza się kolejne “punkty”.
Nie zawsze jednak wszystko idzie po naszej myśli. Porażki są przecież solą sportu, są nieuniknione, natomiast trzeba również sobie z nimi umieć poradzić. Szczególnie, kiedy dołek przychodzi zaraz po sukcesie.
– Na zawodników, którzy mają odpowiednie wsparcie, porażki działają bardzo fajnie. Zanotowali słabszy wynik, wypłakali to, ale wiedzieli, że taka jest kolej rzeczy i zrobili duży krok do przodu. Ważne, by mieć przy sobie pomoc, osobę, która wyjaśni im, że niepowodzenie można przekuć w sukces. Spojrzeć na to z innej perspektywy. Bardzo często sportowiec po przegranej jest taki “malutki”, nic niewarty, ma problem z pewnością siebie, więc należy go odbudować. Podczas tego procesu i różnych ćwiczeń zawodnicy sami zaniżają sobie swoją wartość. Ale z czasem widać poprawy, widać, jak oni są zdeterminowani do tego, by wrócić do dobrej dyspozycji – mówi Kamińska.
Dokonania Aiavy nie były tak spektakularne, jak te Raducanu, lecz po nich Australijka również nie prezentowała takiego poziomu sportowego, jakiego od niej “wymagano”. Nie miała też w tamtym momencie odpowiedniego wsparcia, a liczono, że pójdzie za ciosem i po turnieju w Brisbane będzie stawiać kolejne kroki w swojej karierze. Tak się jednak nie stało, a wszystko przerodziło się w…
Wielki koszmar
“W Niedzielę Wielkanocną (17 kwietnia) zamierzałam rzucić się z mostu na autostradę M1. Przejeżdżały tamtędy trzy osoby, ściągnęły mnie z barierki i zawiozły do domu” – wyznała Aiava na swoich mediach społecznościowych 10 maja 2022 roku, w dniu swoich urodzin.
“Nie chciałam dotrwać do moich 22. urodzin. Wiem jednak, że moja rodzina i przyjaciele byliby szczęśliwi, wiedząc, że żyję w tym dniu, który ma być dla mnie wyjątkowy. Czasami ludzie, których spotykasz w życiu, mogą sprawić, że czujesz się niegodzien bycia kochanym, ale w końcu się nauczyłam” – dodała.
Australijka zszokowała tenisowy świat. Jak się okazało, 24-latka zmaga się również z zaburzeniem osobowości typu borderline. – Po próbie samobójczej i silnych atakach paniki, diagnoza była ulgą, ale też czymś w rodzaju wyroku, ponieważ jest to coś, z czym muszę mierzyć się przez całe życie – wyjawiła.
– Borderline to zaburzenie, które w dzisiejszych czasach występuje bardzo często. Osoby zmagające się z tym przede wszystkim mogą mieć silne wahania nastroju, mogą być impulsywne, lękliwe, mają trudności w relacjach. Jeżeli połączymy to ze sportem, może powodować to wyniszczanie takiej osoby. Może ona nie mieć już kompletnie chęci do dalszego uprawiania sportu, a jeśli nie widzi niczego innego poza tym, poza sportem, nie widzi siebie w innej roli, to może to prowadzić nawet do ostateczności – wyjaśnia Kamińska.
Często takie zaburzenia nie biorą się znikąd. Może to być związane chociażby z podejściem rodziców do wychowania swoich dzieci. Wszystko zaczyna dziać się już w zalążku, w bardzo młodym wieku. Wtedy - przez metody rodzicielskie - wykształcają się mechanizmy obronne, których młode osoby nieświadomie się uczą i czerpią w przyszłości, postępując w ten sposób. Niestety nie zawsze są to dobre przekonania.
– Tak, dokładnie o to chodzi. To są mechanizmy i przekonania, które zostały wpojone od małego. Chociażby z krytyki własnego dziecka biorą się wahania nastroju. Kiedy rodzic jest niestabilny, nie jest bezpieczny, to dziecko także widzi, że nie wiadomo, jak do niego podejść, bo nie wiadomo, jaka będzie reakcja. Jeśli byłby to rodzic stabilny, bezpieczny, to dziecko czułoby, że zawsze może wszystko powiedzieć, nawet jeśli to byłoby trudne, złe, to wtedy reakcja rodzica i tak byłaby odpowiednia. Jak najbardziej zatem takie problemy, zaburzenia, choroby, mechanizmy rodzą się w zalążku – stwierdza nasza rozmówczyni.
– Takie problemy psychiczne, typu borderline czy depresja, są dodatkowo potęgowane przez stres. Ze względu na to wszystko jest jeszcze bardziej obciążające dla zawodnika. Ważne jest natomiast, aby ten sportowiec miał odpowiednie wsparcie, narzędzia, żeby poradzić sobie z tymi różnymi emocjami – kontynuuje.
Pytamy więc, w jaki sposób można z tym walczyć?
– Jednym z moich ćwiczeń jest “dziennik emocji”. Warto, by zawodnik wypisywał sobie każdego dnia emocje, które odczuwa. Nie muszą być to ładne emocje, mogą być złe, brzydkie, trudne, natomiast bardzo ważne jest, aby to zapisać, aby to wszystko ujrzało światło dzienne – dostrzega.
– Dzięki temu można zobaczyć, w jaki schemat wpada dana osoba, bo później o wiele łatwiej jest tym zarządzać. Emocje są takimi falami, one przychodzą, ale też odchodzą. Nawet jeśli są trudne, to bardzo dobrze, bo akceptować trzeba wszystkie emocje, a one po prostu opadną – dodaje.
Stygmatyzacja
Otwartość i odwaga Aiavy są imponujące i godne pochwały. Niełatwo jest się zdobyć na takie wyznania i opowiadać o takich problemach, z jakimi walczy Australijka. Tej natomiast często zdarza się obracać to nawet w żart. “Ktoś musi znaleźć mniej inwazyjny sposób testowania nas na obecność dopingu. Jedyne, co u mnie wykryjecie, to choroba psychiczna” – napisała na portalu X w trakcie tegorocznej edycji Australian Open.
Głos Aiavy jest jednak bardzo ważny w całym środowisku sportowym i nie tylko. Postawa Australijki przyczynia się do przełamywania stygmatyzacji w kwestiach zdrowia psychicznego. Jest to temat bagatelizowany, a cierpiące osoby często zostają ze wszystkim same. Mowa tutaj nie tylko o środowiskach sportowych, gdzie występuje gigantyczna presja, ale także o zwykłym, codziennym życiu. Nigdy bowiem nie wiadomo, z czym zmaga się druga osoba.
Aiava może być zatem wzorem dla wielu. Fakt, że Australijka podzieliła się swoją historią, mówiąc o tak ważnych sprawach, z pewnością zachęca innych do poszukiwania wsparcia bez strachu przed dyskryminacją i odrzuceniem, co - niestety - nie jest tak oczywiste. Stygmatyzacja nadal jest powszechna, jednak skąd wynika? To również może być zakorzenione dużo wcześniej.
– Może to być kwestia poprzednich pokoleń. Bardzo ważne jest też to, w co kto wierzy, ale bardzo często wiele rzeczy dziedziczymy jeszcze z pokolenia na pokolenie i te tematy tak przechodzą. Jeśli natomiast ktoś coś dostrzeże, zobaczy, że istnieje problem, będzie bardziej świadomy, to takie procesy można zakończyć – zauważa Kamińska.
Często także wśród młodzieży występuje problem, aby otworzyć się na pomoc czy właściwie na jakiekolwiek pokazywanie prawdziwych emocji. Osoby takie wszystko wypierają, tłumią w sobie, co nie prowadzi do niczego dobrego.
– To też może to być jakieś przekonanie wyniesione z domu, natomiast myślę, że tacy ludzie mogą się też bać. Bać wyśmiania z tego, że uczęszcza się do tego typu specjalistów. Mogą się tego wstydzić. Może to być też błędne myślenie: “bo przecież ja nie mogę mieć problemów”, “przecież jestem taki świetny/a”. Dostrzegam również jednak, że ta cała bańka zaczyna pękać i coraz młodsi ludzie mają świadomość, że warto zrobić coś dla siebie samego – mówi trenerka w rozmowie z naszym portalem.
Cały problem ma też związek ze świadomością na temat zdrowia psychicznego, która nadal jest na niskim poziomie. Często nie dostrzegamy pierwszych sygnałów rodzącego się problemu.
– W dzisiejszych czasach, nawet w życiu codziennym, widzę czy słyszę młodzież, która często używa słów “ale mam dziś depresję”, “nie mam już siły”. To, co my wypowiadamy, jest bardzo ważne, bo najpierw pojawiają się myśli, później słowa, a następnie już kreacja. Zachodzi proces, a wszystko bierze się od myśli. Jeżeli już weźmiemy odpowiedzialność za własne życie i faktycznie dostrzeżemy, że jest problem, że chciałbym coś zmienić, to dostęp do różnych specjalistów jest naprawdę duży - nawet w Internecie. Warto wyposażać się w mądrych ludzi, obserwować mądre rzeczy, a nie jedynie zaglądać w wyświetlacz, jakby był tylko pustym wypełniaczem – ocenia Kamińska.
– Oczywiście, to bardzo trudne, nie wszyscy mają takie opcje, ale uważam, że świetnie byłoby, gdyby każdy człowiek mógł przejść psychoterapię dla poznania siebie, dla zobaczenia, że pewne rzeczy można inaczej, żeby dostrzec swoje zasoby, możliwości, swój ogromny potencjał. Uczymy się tam też wypowiadania swoich potrzeb, dostrzegania swojej osoby, bo tych osobowości jest tak dużo, ludzie robią różne rzeczy. Jedni są ratownikami, drudzy - przemocowcami. Tego jest naprawdę masa – wyjaśnia.
Powrót z peryferii
Tenisowo Australijka ma ostatnio za sobą najlepszy okres od dawna. Po milowym wyniku z 2017 roku, jej kariera dosyć mocno przystopowała, co ściągnęło ją na dół. W pewnym momencie spadła już do piątej setki rankingu WTA, ale nie zrezygnowała, co zaprocentowało na początku tego sezonu.
Aiava przeszła kwalifikacje do Australian Open, a w głównej drabince turnieju dotarła do 2. rundy. Pokonała Greet Minnen, ale w kolejnym starciu uległa zdecydowanie wyżej notowanej Danielle Collins. Reprezentantka gospodarzy postawiła się jednak faworyzowanej Amerykance i odpadła po trzysetowej, niezwykle zaciętej i wywołującej wiele emocji batalii.
W Melbourne głośno o Australijce było również nie tylko ze względów sportowych. Podczas każdego pojedynku bowiem Australijka nawiązywała swoimi strojami do kultowych kostiumów, w których w przeszłości grały Caroline Wozniacki, Ana Ivanović czy Maria Szarapowa. Co ciekawe, 24-latka kupowała je na… eBayu. Pomysł Aiavy odbił się echem w środowisku modowym. Tenisistce został poświęcony post na Instagramie jednego z największych magazynów - “Vogue”.
Najwyżej na światowych listach Aiava była sklasyfikowana we wrześniu 2017, gdy plasowała się na 147. lokacie. Obecnie to 160. zawodniczka świata. Wydaje się, że zostawiła za sobą najgorsze i teraz bardziej bawi się tenisem. Podchodzi do sportu z większym luzem, o czym chociażby mogą świadczyć wyżej wspomniane modowe pomysły czy dzielenie się z fanami swoimi przygodami na YouTube. Niektórzy zawodnicy często są bardziej zamknięci na takie kwestie, natomiast u Aiavy to procentuje. Złapała odpowiedni balans, który jej służy.
O podobnym podejściu do sportu podczas zeszłorocznego turnieju w Warszawie mówiła Maja Chwalińska. – Przyjechałam do stolicy bez żadnych oczekiwań. Jestem bardziej rozluźniona niż zwykle. Lepiej funkcjonuję, gdy nie myślę – przyznała. Młoda Polka również miewała duże problemy. Od 2019 roku choruje na depresję, zawieszała przez to karierę.
Ale czy można całkowicie do sportu podchodzić bez większych przemyśleń? Na takim poziomie wydaje się to niemożliwe.
– Myślę, że po staremu się da, ale dziś mamy tyle możliwości, że naprawdę można uprawiać sport z fajnym wsparciem psychicznym, z zachowaniem w tym wszystkim samego siebie. Nie zachęcam, żeby podchodzić do tego “po omacku”. Warto jednak mieć plan. Wiadomo, że nie zaplanujemy korzystnego dla nas wyniku, ale przed rozpoczęciem rywalizacji można pozytywnie na siebie wpłynąć. Zawodnicy często mają jakieś swoje rytuały, techniki oddechowe, które pozwalają im utrzymać koncentrację na wysokim poziomie i odpowiednio przygotować się do zmagań. Takie rzeczy też dodają pewności siebie – stwierdza Kamińska.
Wsparcie. Wsparcie. Wsparcie.
– Często sportowcy zostają sami ze wszystkimi problemami, myślami. Warto mieć przy sobie kogoś, kto pomoże nam przerobić złe momenty, chwilę zwątpienia, a te są naturalną sprawą. Czasem trzeba po prostu na spokojnie usiąść, gdy emocje już opadną, i zastanowić się nad wszystkim, mądrze z kimś porozmawiać – kontynuuje.
Czy sport musi być wszystkim?
To dość powszechny problem. W trakcie kariery sportowcy często skupiają się w stu procentach na życiu zawodowym, nie widzą poza tym nic innego, często przeciągają swoje kariery, bo boją się tego, co może nadejść.
Kłopoty występują również wtedy, gdy osiągane wyniki są poniżej oczekiwań, a nie widzi się życia poza sportem. Ciężko jest wtedy sobie z tym radzić, jeśli wcześniej nie wykonało się odpowiedniej pracy w sferze mentalnej. Pojawiają się problemy na tle psychicznym, ucieczka w alkohol, a wszystko się tylko pogłębia. Tak było w przypadku Aiavy.
Innym zagadnieniem jest utrata radości z gry. W ostatnich miesiącach słychać było dużo różnych głosów, że z takim problemem mierzy się Iga Światek. Poświęcając się czemuś w stu procentach, łatwo jest się pogubić. Pojawiają się wtedy brak motywacji i pytania, czy to nadal ma sens? To ze względu właśnie na brak odpowiedniego balansu.
Sugerował to nawet wpis raszynianki przy okazji informacji, w której przekazała, że nie wystąpi w barwach reprezentacji Polski w turnieju kwalifikacyjnym do finałów Pucharu Billie Jean King w Radomiu. "Teraz przyszedł czas na więcej balansu, skupienie się na sobie i swoich treningach" - czytaliśmy.
– Trzeba zwrócić uwagę na prawidłową harmonię. Zastanowić się, gdzie w tym wszystkim - oprócz sportu - jest miejsce na regenerację, hobby, rodzinę, inne pasje, życie codzienne. Nie wszystko jest oczywiście możliwe - ktoś np. może pochodzić z rozbitej rodziny, ale z drugiej strony może to być po prostu osoba wspierająca. Warto otaczać się takimi ludźmi – przyznaje Kamińska dla Polsatu Sport.
– Ważna jest wizualizacja - właśnie w kwestiach pozasportowych. Należy wyobrazić sobie siebie np. za pięć lat, nie tylko jako sportowca, ale i “zwykłą” osobę. Wyobrazić sobie, co widzi się jeszcze poza tym sportem, ponieważ w młodym wieku ci ludzie zamykają się, nie widzą siebie w niczym innym. A z drugiej strony trzeba im pokazać, że istnieje jeszcze inne życie, że nawet jeśli nadejdą porażki, to poza sportem jest coś jeszcze. Bardzo ważne jest odnalezienie tego balansu – dostrzega.
– Chcę, żeby to mocno wybrzmiało, że nawet, gdy jesteśmy już wysokim etapie sportowym, to mimo wszystko, żeby zadać sobie pytanie: “Kim ja tak naprawdę jestem poza sportem?”. W tamtej chwili możemy stać na piedestale, ale wiadomym jest, że kiedyś trzeba będzie z niego zejść, bo taki jest sport. Dlatego warto zastanowić się, kim ja jestem poza sportem, żeby nie wpaść w pułapkę i móc to wykorzystać, przerobić, kim jestem, co lubię robić, czym się interesuję. Ważne jest, by w takich najprostszych tematach wzmacniać poczucie wartości, bo na szczycie sportowym nie będzie się wiecznie – dodaje trenerka.
Wszystko wiąże się zatem z odpowiednią pracą na wcześniejszym etapie. Tak, by na potencjalne zmiany w przyszłości być już gotowym, wiedzieć, w jaki sposób sobie z nimi radzić.
– Mam poczucie, że osoby młodsze tak naprawdę mają taką potrzebę, żeby coś ze sobą zrobić i czują, że jest problem. Mam wrażenie, że to już jest taki wiek, etap, że oni faktycznie liczą na to, że ta psychologia, zmiana myślenia, sposoby, jak radzić sobie ze stresem, że to coś pomoże. A im wcześniej to wszystko zostanie wprowadzone w praktyce, tak później tacy ludzie inaczej funkcjonują, nabierają wcześniej doświadczenia, by w przyszłości sobie poradzić – kwituje Kamińska.
Gdzie szukać pomocy?
Jeśli znajdujesz się w trudnej sytuacji i chcesz porozmawiać z psychologiem, zadzwoń pod bezpłatny numer 800 70 2222 całodobowego Centrum Wsparcia dla osób w kryzysie. Możesz też napisać maila lub skorzystać z czatu, a listę miejsc, w których możesz szukać pomocy, znajdziesz TUTAJ.
Przejdź na Polsatsport.pl