Kajetanowicz: Czas na podbój Europy

Moto
Kajetanowicz: Czas na podbój Europy
Mistrz Polski Kajetan Kajetanowicz w tym roku celuje w mistrzostwo Europy / fot. kajto.pl

Czterokrotni mistrzowie Polski w rajdach samochodowych Kajetan Kajetanowicz i Jarosław Baran w tym roku startować będą w mistrzostwach Europy. Dla Kajetanowicza jest to spełnienie marzeń. Zdaje on sobie jednak sprawę, że łatwo nie będzie, a pierwszy rok trzeba przede wszystkim poświęcić na naukę.

Kilkanaście lat temu razem byliśmy na szkoleniu z pilotażu rajdowego u Jarka Barana. Dziś ty i Jarek jesteście czterokrotnymi mistrzami Polski! Jak się zaczęła Twoja przygoda z rajdami?

- Wszystko zaczęło się w momencie, gdy tata zabrał mnie na rajd. To było w okolicach Ustronia, mojego rodzinnego miasta. To był Rajd Wisły. Tata zabrał mnie, aby jakoś wypełnić mi wolny czas. Sam też trochę się interesował samochodami, ale nie można powiedzieć, że miał wcześniej coś wspólnego z rajdami. No, może poza tym, że gdy było ślisko to tata trochę się ślizgał swoim maluszkiem, a mnie sprawiało to dużo frajdy. To były te moje początki, bo ojciec chyba nie zdawał sobie sprawy, że właśnie w tamtym momencie zaraziłem się rajdami. Wtedy gdy widziałem i słyszałem te samochody, jak pędzą po tych lasach. Odgłos silników, oklejone samochody i ci goście w kombinezonach…prawdziwi bohaterowie. To zrobiło na mnie ogromne wrażenie. Potem sam kupiłem pierwszego malucha, choć i tak to było późno, wcześniej nie miałem takiej możliwości. W pierwszym rajdzie wystartowałem dopiero w wieku 21 lat. Na pierwszym odcinku cztery razy dachowałem… i to był koniec mojej przygody z pierwszym rajdem. To mnie jednak nie zniechęciło. Rok później, tym samym samochodem, odbudowanym, wygrałem w klasie i to ze znacznie mocniejszymi samochodami. Ten pierwszy strzał, na pierwszym rajdzie, był kubłem zimnej wody, ale bardzo mnie zmotywował.

Kiedy i jak poznaliście się z Jarkiem?

Jarka spotkałem już po pierwszym rajdzie. Wcześniej nie jeździłem za bardzo na rajdy jako kibic. Nie znałem wtedy tak dobrze Janusza Kuliga czy też Jarka. Tak naprawdę lepiej poznaliśmy się na wspomnianym szkoleniu z pilotażu rajdowego.

Jak wygląda dzisiaj wasza współpraca? Jak wygląda współpraca kierowcy ze swoim pilotem?

Nie trudno się domyślić, że przeżywamy razem ekstremalne momenty. A jeżeli dwóch facetów o silnych i upartych charakterach , bo takie myślę, że mamy, się nie dogaduje to byśmy się po prostu zjedli w tym samochodzie. Ten stres byłby przez to potęgowany. A tu chodzi przede wszystkim o to, aby działać jak jeden organizm. Tylko wtedy ma to prawo bytu i tylko wtedy możesz sobie na to pozwolić, aby ufać tej drugiej osobie. Ja w 100 procentach ufam Jarkowi, a on mi. Bez tego nie ma szans. Nie bylibyśmy w stanie szybko pojechać. Ta współpraca układa się dobrze i gdyby tak nie było to byśmy razem nie jeździli, to jest oczywiste.  

W czym tkwi sekret waszego sukcesu oraz tej niesamowitej dominacji w ostatnich latach?


Trudno mi to ocenić. W ostatnich latach, a zwłaszcza w ostatnich dwóch sezonach bardzo dużo czasu poświęcam na to, aby być dobrze przygotowanym, aby wszystko logistycznie działało. Staramy się być dobrze przygotowani pod każdym względem. To wymaga wielu poświęceń. Niestety, to się czasami odbija na życiu prywatnym i na relacjach z przyjaciółmi. Coś się traci, ale coś się zyskuje. Te sukcesy są okupione jakimiś wyrzeczeniami. Większymi lub mniejszymi. Trzeba mocno się poświęcić. Talent to nie wszystko, ciężka praca jest bardzo ważna.

Rozmawialiśmy kilka miesięcy temu i Twoim marzeniem było, aby zaatakować europejskie odcinki specjalne. W nadchodzącym sezonie to marzenie się ziści. Jak wygląda Wasz plan na 2014?

W mistrzostwach Europy mamy 12 rajdów i na pewno nie wystartujemy we wszystkich. Pojedziemy jednak co najmniej w kilku. Z punktu widzenia sportowca powinienem zawsze walczyć o zwycięstwo i tak też będzie, ale nie spodziewałbym się zbyt dużo. Trzeba być realistą i patrzeć na ten projekt długoterminowo. Myślę, że w 2015 roku będziemy mogli walczyć o tytuł mistrza Europy. Będziemy chcieli w każdym rajdzie pokazać się z jak najlepszej strony. To jak trudne są te rozgrywki pokazały zeszłoroczne mistrzostwa, które wygrał Jan Kopecky. Udało mu się to dopiero w piątym roku startów, i to w fabrycznym samochodzie. To pokazuje jak ciężko jest walczyć bez doświadczenia. Jest to dla nas wyzwanie i fajna sprawa, że możemy dzięki naszym partnerom w tym uczestniczyć. Jestem bardzo podekscytowany i nie mogę się doczekać pierwszego startu.

Zaczynacie od Jänner Rallye w Austrii już 3 stycznia. Startowałeś tam już rok temu. Trasa uległa niewielkim zmianom, na ile doświadczenie oraz notatki sprzed roku będą pomocne?

Tak naprawdę to trasa zmienia się z roku na rok ze względu na porę i warunki atmosferyczne. W zeszłym roku czasem nawet z pętli na pętlę się zmieniała. Podczas pierwszego przejazdu był śnieg a na kolejnych już go nie było i mogliśmy jechać nawet na oponach deszczowych. Przyszła taka mocna odwilż. Ten rajd jest nieprzewidywalny. Zresztą, jak większość rajdów zimowych. Uwielbiam takie rajdy, w których trzeba podejmować decyzje jeszcze przed wyjechaniem na pierwszy odcinek lub wyjechaniem z serwisu. To, że byliśmy tam przed rokiem na pewno na pomoże, ale też trzeba mieć dużą pokorę do tego rajdu. Wystarczy jeden oblodzony zakręt i źle oceniona przyczepność, aby znaleźć się poza drogą. Musimy od startu do mety być bardzo skoncentrowani.

Zmieniacie nie tylko trasy, ale także miejsce pracy. Będziecie startować Fordem Fiestą R5. Jesteś po testach oraz startowałeś tym samochodem na Mazurach podczas Rajdu Polski. Wiadomo, że z każdym kilometrem kierowca lepiej i pewniej się czuje w samochodzie. Jak dogadujesz się z nowym samochodem?

Jeździliśmy na nawierzchni szutrowej. Teraz będziemy mieli asfalt, śnieg i lód czyli zupełnie coś innego. Jesteśmy po testach, ale ten samochód jest cały czas dla mnie nowy. Porównując go do Subaru, którym jeździłem przez kilka lat, to po przejechaniu 200 kilometrów nie można powiedzieć, abym czuł się jak ryba w wodzie. Jest to samochód o sporych możliwościach, które trzeba odkrywać i fajnie, że możemy to robić. Będę się dosłownie cieszył każdym kilometrem, a nawet każdym centymetrem drogi, bo jazda tym autem sprawia niesamowitą frajdę. W miarę tego co potrafi łącznik między kierownicą a fotelem, czyli ja, będę starał się wycisnąć z tego auta wszystko.

Wraz z Robertem Kubicą macie tego samego sponsora. Czy oprócz tego istnieje jakaś współpraca na innych płaszczyznach? Wymiana poglądów na temat odcinków, techniki jazdy, a może jakieś wspólne testy? Robert także wystartuje w Austrii.


Zarówno Robert, jak i ja, jesteśmy bardzo zapracowanymi ludźmi i nie mamy za dużo czasu, aby spotykać się towarzysko. Jeśli chodzi o rajdy to na pewno jesteśmy otwarci na wszelkiego rodzaju sugestie. W Austrii będziemy mieli obok siebie serwisy oraz wspólny catering, więc w miarę możliwości będziemy współpracować.
 
Czego można życzyć kierowcy rajdowemu?
 

Myślę, że tak jak wszystkim, czyli spełnienia marzeń. Nie wszystko jest idealne, ale myślę, że jeżeli będziemy dążyć do realizacji marzeń to będzie to właśnie to czego byśmy sobie życzyli. Marzenia nie zawsze same się spełniają, trzeba im trochę pomóc. Jeżeli chodzi o życzenia stricte rajdowe to „gumowych drzew” i mety za każdym razem. Korzystając z okazji, życzę wszystkim czytelnikom portalu polsatsport.pl spełnienia marzeń i realizacji planów. Pamiętajmy, że nawet jeżeli te marzenia czasami same się spełniają w niektórych przypadkach, to zawsze smakują lepiej, gdy do nich dążymy i o nie walczymy. 
Michał Stolfa, Polsat Sport

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Komentarze