Świeniewicz: Glinka poprowadzi nas do MŚ

Siatkówka
Świeniewicz: Glinka poprowadzi nas do MŚ
Dorota Świeniewicz w reprezentacji Polski zagrała ponad 300 razy / fot. Cyfra Sport

Każdy – zwłaszcza sportowiec – chciałby „ze sceny zejść niepokonanym”. Czy uda się to Małgorzacie Glince, która wróciła, by pomóc reprezentacji wyjechać na tegoroczne mistrzostwa świata we Włoszech? „Tak!” – zapewnia Dorota Świeniewicz. Akurat dla niej powrót do kadry był traumą, zakończoną ostatecznym rozstaniem z reprezentacją.

Urlop macierzyński. Trudna sprawa nie tylko dla sportsmenek. Magdalena Śliwa jest bodaj jedyną zawodniczką, która została mamą w wieku 21-lat. Od tego czasu już bez przeszkód i bez przerw kontynuuje karierę. A trzeba przypomnieć, że rozgrywająca Budowlanych Łódź ma już 45 lat…! 10 lat młodsza była Dorota Świeniewicz, kiedy została mamą. Był to rok 2007. Gdy więc odchodziła z kadry wszyscy pamiętali ją jako najlepszą siatkarkę mistrzostw Europy 2005, wygranych przez „Złotka”.

MVP ME, ale 2003 – pierwszego cudownego turnieju drużyny Andrzeja Niemczyka – Małgorzata Glinka, urodziła córkę Michelle w 2009 roku. Miała wtedy 31-lat i już jeden rozbrat z kadrą na koncie (w 2006, po kłótni z trenerem Niemczykiem). Wróciła na ME 2007, marząc (na równi z macierzyństwem) o medalu olimpijskim w Pekinie. Po rozczarowaniu na igrzyskach(Polki odpadły w fazie grupowej), sama pożegnała się z kadrą. Postanowiła skupić się na rodzinie.

- W naszej kadrze Dorota Świeniewicz i Dominika Leśniewicz mają dzieci. Cieszę się, że obie tak ułożyły sobie życie, że grają i wychowują maleństwa. Ja chyba nie byłabym w stanie podzielić obowiązków między dziecko i siatkówkę, ale kto wie, jak moja kariera się potoczy – mówiła „Faktowi” Glinka.

Śladem Świeniewicz

Potoczyła się tak, że jednak wróciła. Tak jak zresztą Świeniewicz. W 2010 – roku MŚ w Japonii, Glinka pomogła kadrze Jerzego Matlaka. I sobie również, bo po urlopie macierzyńskim miała trafić do klubu w Stambule. Po podpisaniu „kosmicznego” kontraktu nie wypadało rozpoczynać sezonu bez przygotowania. Glinka odzyskała w kadrze świetną formę, co w Turcji szybko potwierdziła. Z Vakifbankiem wygrała wreszcie Ligę Mistrzyń (trzy razy zajmowała czwarte miejsce). Została jej najlepszą zawodniczką. Już w czasie MŚ była najlepszą zawodniczką w polskim zespole, ale i tak Polkom turniej nie wyszedł (9. miejsce). Nikt nie miał jednak do Glinki pretensji, ale ona i tak powiedziała znów „dość”.
Skupiła się na klubie

Żeby Polki mogły na tamte MŚ do Japonii w ogóle pojechać, trzeba było walczyć w kwalifikacjach (tak jak teraz, od środy będą to robić w Łodzi). Wtedy, również po dwuletnim urlopie macierzyńskim, wróciła Świeniewicz. W 2009 zagrała w zespole, który prowadził Jerzy Matlak (ten to umiał się dogadać z „wracającymi”). 37-letnia Świeniewicz-matka „zadebiutowała” w turnieju eliminacyjnym do MŚ w Rzeszowie. Nie zaprezentowała się najlepiej. Rozczarowani kibice nie byli wyrozumiali. W czasie jej wejść i zmian z trybun dobiegały gwizdy. Błędy kwitowało buczenie. Kolejny turniej - World Grand Prix w Kielcach – był już jej ostatnim. Nie przez kibiców w halach, ale tych udzielających się w internecie.

- Nie mam i nigdy nie miałam pretensji do fachowej i bezstronnej krytyki, ale maniakalne atakowanie mnie musiało w końcu przynieść skutki. Zapewniam, że fizycznie nic mi nie dolega, lecz moja psychika nie jest już w wystarczającym stopniu odporna na stres – mówiła, kończąc karierę na konferencji prasowej.

Kibicu! Bądź wyrozumiały

Po tym przydługim wstępie, można się wreszcie zastanowić, czy Glinka, która także po raz kolejny założy reprezentacyjną koszulkę, nie padnie ofiarą podobnych reakcji? Po powrocie do kadry także innych doświadczonych siatkarek, presja na zespole wydaje się być większa niż w ostatnich miesiącach. Największe oczekiwania są jednak położone na barkach Glinki, jakby już sama jej obecność była dla nas gwarancją sukcesu.

- Wszyscy zdajemy sobie sprawę, że razem z powrotem naszych najlepszych zawodniczek, presja będzie bardzo duża. Zdajemy sobie sprawę, że zakwalifikuje się tylko jedna drużyna – przypomina Świeniewicz.

Tak naprawdę, Polki mają ewentualnie szanse awansować jeszcze z drugiego miejsca, ale liczyć na takie rozwiązanie, to duże ryzyko. Zwłaszcza, biorąc pod uwagę składy pozostałych grup eliminacyjnych.

„Profesjonalistka odporna na stres”

Czy równie ryzykowna była decyzja Glinki? W końcu to już trzeci powrót. Wcześniej zarzekała się, że decyzji nie zmieni.

- Mówi się, że do tej samej rzeki, nie powinno się po raz kolejny wchodzić, ale ja cieszę się ogromnie, bo Gośka pociągnęła za sobą, swoim przykładem inne dziewczyny. Tym, że przyjęła zaproszenie do reprezentacji i chce coś jeszcze zrobić dla kraju. Cieszę się i będę ją w tym wspierała – mówi Świeniewicz, mimo swoich paskudnych doświadczeń. - Myślę, że z powrotem Gośki nie będzie problemu. Ona jest profesjonalistką. Jest zawodniczką, która cały czas utrzymuje bardzo dobry poziom, wiodącą w naszej lidze. Także odporną na stres. Myślę, że też tą siatkarką, która poprowadzi nasz zespół do kwalifikacji i finałów MŚ – stwierdza była przyjmująca, która rzeczywiście psychikę miała jednak słabszą niż nowa kapitan polskiego zespołu.

 Ale i Świeniewicz decyzja koleżanki zaskoczyła. - Jasne, że byłam zaskoczona tą decyzją. Gośka ma małą córkę i rodzinę, z którymi jest bardzo związana. Stara się spędzać z nimi każdą wolną chwilę. Zgrupowanie było w trudnym czasie Bożego Narodzenia, Sylwestra. Tym bardziej ją podziwiam, że przyjęła to powołanie. Jesteśmy jednak w bardzo trudnej sytuacji – całe środowisko. Nie przypominam sobie, żebyśmy musieli grać kwalifikacje do MŚ – zauważa. I my zauważmy, że pamiętać jednak musi, bo – jak już wspomniano wcześniej – po nich z kadrą się pożegnała. Rzeszowski turniej był początkiem jej końca. Miejmy nadzieję, że turniej łódzki będzie czymś zupełnie przeciwnym – początkiem odbudowy polskiej drużyny. Choć dalej kadra będzie musiała sobie radzić bez Glinki. Nasza gwiazda zapowiedziała, że jest w reprezentacji jednorazowo i w maju kończy karierę. Ponoć definitywnie…

Z szacunkiem


W turnieju w Łodzi Polki zmierzą się kolejno ze Szwajcarią, Hiszpania i Belgią. Punkt zagrożenia wskazań nie trudno.
- Dla nas najgroźniejsza będzie Belgia – mówi bez zastanowienia Świeniewicz. – Ten ostatni mecz będzie decydujący. Ale ja zawsze w takich sytuacjach powtarzam, że nie można lekceważyć żadnego przeciwnika Trzeba grać od początku do końca z szacunkiem i walczyć o punkty. Nie myśleć o tym, co będzie następnego dnia, tylko o tym, co jest tu i teraz – radzi Świeniewicz, obiecując, że będzie zaciskać kciuki.


PROGRAM TURNIEJU KWALIFIKACYJNEGO DO MŚ

PIĄTEK, 3 stycznia
17.20 mecz Belgia - Hiszpania (Polsat Sport)
20.00 studio przed meczem Polska - Szwajcaria (Polsat Sport)
20.20 mecz Polska - Szwajcaria (Polsat Sport)
22.30 studio po meczu Polska - Szwajcaria (Polsat Sport)

SOBOTA, 4 stycznia
17.20 mecz Belgia - Szwajcaria (Polsat Sport)
20.00 studio przed meczem Polska - Hiszpania (Polsat Sport)
20.20 mecz Polska - Hiszpania (Polsat Sport)
22.30 studio po meczu Polska - Hiszpania (Polsat Sport)

NIEDZIELA, 5 stycznia
17.20 mecz Szwajcaria - Hiszpania (Polsat Sport)
20.00 studio przed meczem Polska - Belgia (Polsat Sport)
20.20 mecz Polska - Belgia (Polsat Sport)
22.30 studio po meczu Polska - Belgia (Polsat Sport)
Marta Gula, Polsat Sport

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Komentarze