Kołtoń: Boniek uzdrawia PZPN, ale opór "betonu" jest zaskakująco duży

Prezes PZPN, Zbigniew Boniek nie ukrywa niechęci do meczów międzypaństwowych poza terminami FIFA. Przyznaje: "Te spotkania gramy tylko i wyłącznie dlatego, że wynika to z kontraktu ze Sport Five". Czy w 2014 roku odbędą się ostatnie takie mecze? Od jesieni obowiązuje centralizacja praw telewizyjnych UEFA i PZPN - dzięki negocjacjom Bońka - otrzyma z tego tytułu 17,5 miliona euro. O sile Bońka w UEFA przekonuje również przyznanie finału Ligi Europejskiej w 2015 roku, co stało się w maju tego roku. Nowy statut PZPN nie został jednak przegłosowany, co pokazuje, że opór "betonu" jest duży.
Stan polskiego futbolu Anno Domini 2012 był fatalny. Ten stan doprowadził do tego, że tak zwane "środowisko piłkarskie" było łaskawe powierzyć stery Zbigniewowi Bońkowi. Jeszcze cztery lata wcześniej to środowisko - mimo że Boniek też startował - wybrało Grzegorza Latę. Wówczas Lato wygrał z przygniatającą przewagą - już w pierwszej turze. Jednak jego rządy to było pasmo kompromitacji na wielu płaszczyznach. Wizerunkowo PZPN wyglądał fatalnie już wcześniej - za Michała Listkiewicza. To był efekt afery korupcyjnej. Jednak za Laty doszły nowe wpadki, które prezes mnożył od pierwszego dnia. Najpierw ogłosił, że jeśli Ukraińcy nie zdołają zorganizować EURO 2012, to zrobimy to z Niemcami. Zapomniał pan Grzegorz, że Polska właśnie Ukrainie zawdzięcza decyzję UEFA z kwietnia 2007 roku. Gdyby nie Hrihorij Surkis, to Lato mógłby zobaczyć EURO 2012 w telewizorze w Mielcu. A tak był niesłychanie ważnym partnerem, który dysponował biletami na imprezę stulecia w Polsce...
Najpierw padł Kręcina, później Lato...
Zwolnienie Leo Beenhakkera za wozem transmisyjnym w Słowenii to była kwintesencja rządów Laty. Pustki na Stadionie Narodowym w Chorzowie na meczu ze Słowacją i zapowiedź bojkotu kadry przez sponsorów, doprowadziła do tego, że Lato dogadał się z Franciszkiem Smudą, który miał ogromne poparcie społeczne. Pierwotnie Lato chciał Stefana Majewskiego, ale ten przegrał kompromitująco dwa spotkania na koniec eliminacji Mundialu 2010 roku. Rządy Laty to też wielka gra za kulisami, której symbolem jest umowa ze Sport Five do 2020 roku, budowa nowej siedziby na Wilanowie, czy kontrakt na przewozy autokarowe z firmą Grzegorza Kulikowskiego. Ten ostatni nagrał różne dyskusje, co spowodowało, że jesienią 2011 roku posadę utracił długoletni sekretarz generalny PZPN, Zdzisław Kręcina. Teraz Kręcina odgraża się, że napisze książkę, w której ujawni kulisy piłkarskiej centrali. Oby nie była to taka bajeczka dla dzieci, jaką niedawno podyktował Ryszard F., pseudonim "Fryzjer".
Oczywiście Kręcina nie napisze żadnej książki. Wysyła po prostu sygnały do środowiska, aby znowu wrócić na futbolową karuzelę. Skoro był dobry za PRL-u, czy w III Rzeczpospolitej w XX wieku, to dlaczego miałby nie pożytkować swojej wiedzy w XXI wieku? Kręcina jest sympatyczny i przebiegły. Dość powiedzieć, że były sekretarz generalny zdołał wystartować na prezesa PZPN w 2012 roku. Zebrał 12 potrzebnych według statutu głosów poparcia z środowiska, o czym Lato mógł tylko pomarzyć. Lato nie tyle wycofał się z ponownego kandydowania, ile okazało się, że nikt nie chce mu dać rekomendacji. Duża część "betonu" postawiła na pułkownika Edwarda Potoka z Łodzi. Ten może nawet miał szansę, ale koszmarne przemówienie - napisane przez krakowskiego "barona" Ryszarda Niemca - wydukał z ogromnym trudem. Okazało się, że król "betonu" jest nagi. Boniek zwyciężył w drugiej turze i przystąpił do ofensywy.
Boniek skuteczny, gdy nie idzie na kompromisy
Siedziba na Wilanowie została odrzucona, podobnie jak szybko zreformowano piłkarską centralę. Nowy sekretarz generalny, Maciej Sawicki okazał się prężnym menedżerem, który nie waha porządkować sytuacji. Gdy prezes Boniek nie szedł na kompromisy, podejmował świetne decyzje. Jego zastępca, Roman Kosecki chciał w roli trenera młodzieżówki Piotra Nowaka, a w roli dyrektora sportowego związku Marcina Sasala. Jednak Boniek uparł się powierzyć reprezentację U-21 Marcinowi Dornie, a dyrektorem sportowym PZPN uczynił Majewskiego. Ten ostatni kładzie nacisk na jakość nauczania w nowej Szkole Trenerów w Białej-Podlaskiej, o co mają zadbać Dariusz Pasieka i Bogdan Basałaj. Z kolei Janusz Basałaj skutecznie zadbał o dobre relacje PZPN z mediami. Od nowego roku strona internetowa związku ma pełnić jeszcze ważniejszą rolę w komunikacji z kibicami. Sam Boniek nie poszedł na kompromis z komendantem głównym policji, Markiem Działoszyńskim, który kilka tygodni temu wnioskował o zakaz wyjazdów zorganizowanych grup kibiców na mecze ligowe do końca sezonu. Odpowiedź PZPN była twarda, a zarazem merytoryczna. Nota bene PZPN i policja są skazane na ścisłą współpracę ze sobą - choćby we względu na finał Pucharu Polski na Stadionie Narodowym, co zapewnione jest umową na lata 2014-2016.
Prezesowi Bońkowi zabrakło zdecydowania, aby ratować eliminacje Mundialu w marcu 2013 roku. Kiedy przegraliśmy z Ukrainą, byliśmy również po serii porażek w meczach towarzyskich - po klęsce z Urugwajem i kompromitacji z Irlandią. Waldemar Fornalik przed Ukrainą pytał się dziennikarzy, co zrobić z Ludo Obraniakiem. Po tym spotkaniu w hotelu "Hyatt" - a było to kilkanaście dni przed porażką z Ukrainą - powiedziałem do Bońka: "Prezesie, nie ma pan trenera". Nie chciał wierzyć...
Oczywiście w zachowaniu Fornalika na posadzie - dopóki były "matematyczne szanse" - decydowały finanse. 160 tysięcy miesięcznej pensji to były wyższe apanaże niż pierwszy kontrakt Beenhakkera! Ostatecznie PZPN Fornalikowi zapłacił i za listopad i za grudzień, gdy już nie pracował. Ten selekcjoner miał wielkie lobby ze strony Koseckiego i grupy, która stoi wokół tego wiceprezesa. "Kosa" został podniesiony z upadku wyborczego przez Bońka w dniu triumfu tego ostatniego. Bońkowi wydawało się, że może zaufać Markowi Koźmińskiemu i właśnie Koseckiemu. Co do tego pierwszego trafił w dziesiątkę...
Nowy kontrakt z Nike! Koniec umowy ze Sport Five?
Kręcina mógłby opisać wiele trupów w szafach PZPN, jednak w moim przekonaniu nigdy się na to nie zdecyduje. Na pewno za takiego "trupa" Boniek uznaje umowę ze Sport Five. Prezes PZPN informuje: "Niedawno przedłużyliśmy kontrakt z Nike do 2018 roku - z opcją do 2022, ale zarazem znalazła się w nim klauzula, że po wyborach nowych władz umowa może zostać skutecznie rozwiązana bez specjalnych komplikacji". Tymczasem umowa ze Sport Five obowiązywała do 2014 roku, ale za kadencji Laty została przedłużona do 2020 roku! Sekretarz generalny Sawicki, a także prawnik Marcin Wojcieszak już raz podróżowali do Hamburga, aby rozmawiać w centrali Sport Five na temat dalszej współpracy. Kolejna tura negocjacji zapewne w 2014 roku. UEFA na najbliższe lata zapewnia PZPN-owi z tytułu praw telewizyjnych 17,5 miliona euro, a kwota ta może zostać jeszcze podwyższona. Ustalenia ekipy Laty były gorsze. Lato nie miał też żadnych szans na takie święto futbolu, jakim jest finał Ligi Europejskiej w 2015 roku. Tutaj zdecydowały bezpośrednie relacje Bońka z szefem UEFA, Michelem Platinim. Choć sam prezes PZPN mówi: "Nasza aplikacja zaprezentowana w Amsterdamie przez Marcina Sawickiego była świetna".
W końcu PZPN doprowadził również do porozumienia z kadrowiczami w sprawach finansowych. Startowe będzie symboliczne - tysiąc złotych za przyjazd na zgrupowanie. Jednak za wizerunek PZPN zapłaci piłkarzom 3 miliony złotych w trakcie eliminacji EURO 2016, a w przypadku awansu dopłaci 5 milionów złotych. Te kwestie za kadencji Laty były negocjowane przez kapitana Kubę Błaszczykowskiego pod taksówką przed "Hyatt'em", zablokowaną przez ważną delegację zagraniczną - i to nie jest żart. Lato był na spotkaniu z drużyną, po czym opuścił hotel. Jednak miał pecha, ponieważ na kilkanaście minut stanął ruch na Belwederskiej.
Wizerunek ocieplony, ale to Niemiec uwodzi "beton"
Mimo że Boniek skutecznie ocieplił wizerunek PZPN w opinii publicznej, środowisko piłkarskie już wysłało mu sygnał, że kolejnych wyborów może nie wygrać. W 2013 roku doszło do zjazdu statutowego. Przygotowano "nową biblię polskiej piłki", jak określił to szef związku. Boniek wokół statutu nie prowadził jednak żadnych podchodów, czy negocjacji. Zachęcał do zapoznania się z dokumentem. Tymczasem kontrofensywę przeprowadził Niemiec, zasłużony na "barykadach wojen futbolowych", jak głosi zbiór jego felietonów. Ciekawe w czym jeszcze dla polskiej piłki zasłużył się działacz z Krakowa? W tym, że finały EURO 2012 trafiły pod Wawel? Czy może w lobbowaniu na rzecz właściwej pracy z młodzieżą w Wiśle? A może we wprowadzeniu regulacji prawnych, aby w ligach grało więcej młodych zawodników? Niemiec postraszył środowisko "komisją do spraw nagłych", której decyzji nie musiał - według nowego statutu - zatwierdzać zarząd. I Boniek wszedł na mównicę - na zjeździe statutowym - i poprosił o wycofanie "biblii" spod głosowania! Zapowiedział też, że do statutu w swojej kadencji już nie wróci. Zapewne widzi, że opór "betonu" w porządkowaniu rzeczywistości jest zaskakująco duży...
Najpierw padł Kręcina, później Lato...
Zwolnienie Leo Beenhakkera za wozem transmisyjnym w Słowenii to była kwintesencja rządów Laty. Pustki na Stadionie Narodowym w Chorzowie na meczu ze Słowacją i zapowiedź bojkotu kadry przez sponsorów, doprowadziła do tego, że Lato dogadał się z Franciszkiem Smudą, który miał ogromne poparcie społeczne. Pierwotnie Lato chciał Stefana Majewskiego, ale ten przegrał kompromitująco dwa spotkania na koniec eliminacji Mundialu 2010 roku. Rządy Laty to też wielka gra za kulisami, której symbolem jest umowa ze Sport Five do 2020 roku, budowa nowej siedziby na Wilanowie, czy kontrakt na przewozy autokarowe z firmą Grzegorza Kulikowskiego. Ten ostatni nagrał różne dyskusje, co spowodowało, że jesienią 2011 roku posadę utracił długoletni sekretarz generalny PZPN, Zdzisław Kręcina. Teraz Kręcina odgraża się, że napisze książkę, w której ujawni kulisy piłkarskiej centrali. Oby nie była to taka bajeczka dla dzieci, jaką niedawno podyktował Ryszard F., pseudonim "Fryzjer".
Oczywiście Kręcina nie napisze żadnej książki. Wysyła po prostu sygnały do środowiska, aby znowu wrócić na futbolową karuzelę. Skoro był dobry za PRL-u, czy w III Rzeczpospolitej w XX wieku, to dlaczego miałby nie pożytkować swojej wiedzy w XXI wieku? Kręcina jest sympatyczny i przebiegły. Dość powiedzieć, że były sekretarz generalny zdołał wystartować na prezesa PZPN w 2012 roku. Zebrał 12 potrzebnych według statutu głosów poparcia z środowiska, o czym Lato mógł tylko pomarzyć. Lato nie tyle wycofał się z ponownego kandydowania, ile okazało się, że nikt nie chce mu dać rekomendacji. Duża część "betonu" postawiła na pułkownika Edwarda Potoka z Łodzi. Ten może nawet miał szansę, ale koszmarne przemówienie - napisane przez krakowskiego "barona" Ryszarda Niemca - wydukał z ogromnym trudem. Okazało się, że król "betonu" jest nagi. Boniek zwyciężył w drugiej turze i przystąpił do ofensywy.
Boniek skuteczny, gdy nie idzie na kompromisy
Siedziba na Wilanowie została odrzucona, podobnie jak szybko zreformowano piłkarską centralę. Nowy sekretarz generalny, Maciej Sawicki okazał się prężnym menedżerem, który nie waha porządkować sytuacji. Gdy prezes Boniek nie szedł na kompromisy, podejmował świetne decyzje. Jego zastępca, Roman Kosecki chciał w roli trenera młodzieżówki Piotra Nowaka, a w roli dyrektora sportowego związku Marcina Sasala. Jednak Boniek uparł się powierzyć reprezentację U-21 Marcinowi Dornie, a dyrektorem sportowym PZPN uczynił Majewskiego. Ten ostatni kładzie nacisk na jakość nauczania w nowej Szkole Trenerów w Białej-Podlaskiej, o co mają zadbać Dariusz Pasieka i Bogdan Basałaj. Z kolei Janusz Basałaj skutecznie zadbał o dobre relacje PZPN z mediami. Od nowego roku strona internetowa związku ma pełnić jeszcze ważniejszą rolę w komunikacji z kibicami. Sam Boniek nie poszedł na kompromis z komendantem głównym policji, Markiem Działoszyńskim, który kilka tygodni temu wnioskował o zakaz wyjazdów zorganizowanych grup kibiców na mecze ligowe do końca sezonu. Odpowiedź PZPN była twarda, a zarazem merytoryczna. Nota bene PZPN i policja są skazane na ścisłą współpracę ze sobą - choćby we względu na finał Pucharu Polski na Stadionie Narodowym, co zapewnione jest umową na lata 2014-2016.
Prezesowi Bońkowi zabrakło zdecydowania, aby ratować eliminacje Mundialu w marcu 2013 roku. Kiedy przegraliśmy z Ukrainą, byliśmy również po serii porażek w meczach towarzyskich - po klęsce z Urugwajem i kompromitacji z Irlandią. Waldemar Fornalik przed Ukrainą pytał się dziennikarzy, co zrobić z Ludo Obraniakiem. Po tym spotkaniu w hotelu "Hyatt" - a było to kilkanaście dni przed porażką z Ukrainą - powiedziałem do Bońka: "Prezesie, nie ma pan trenera". Nie chciał wierzyć...
Oczywiście w zachowaniu Fornalika na posadzie - dopóki były "matematyczne szanse" - decydowały finanse. 160 tysięcy miesięcznej pensji to były wyższe apanaże niż pierwszy kontrakt Beenhakkera! Ostatecznie PZPN Fornalikowi zapłacił i za listopad i za grudzień, gdy już nie pracował. Ten selekcjoner miał wielkie lobby ze strony Koseckiego i grupy, która stoi wokół tego wiceprezesa. "Kosa" został podniesiony z upadku wyborczego przez Bońka w dniu triumfu tego ostatniego. Bońkowi wydawało się, że może zaufać Markowi Koźmińskiemu i właśnie Koseckiemu. Co do tego pierwszego trafił w dziesiątkę...
Nowy kontrakt z Nike! Koniec umowy ze Sport Five?
Kręcina mógłby opisać wiele trupów w szafach PZPN, jednak w moim przekonaniu nigdy się na to nie zdecyduje. Na pewno za takiego "trupa" Boniek uznaje umowę ze Sport Five. Prezes PZPN informuje: "Niedawno przedłużyliśmy kontrakt z Nike do 2018 roku - z opcją do 2022, ale zarazem znalazła się w nim klauzula, że po wyborach nowych władz umowa może zostać skutecznie rozwiązana bez specjalnych komplikacji". Tymczasem umowa ze Sport Five obowiązywała do 2014 roku, ale za kadencji Laty została przedłużona do 2020 roku! Sekretarz generalny Sawicki, a także prawnik Marcin Wojcieszak już raz podróżowali do Hamburga, aby rozmawiać w centrali Sport Five na temat dalszej współpracy. Kolejna tura negocjacji zapewne w 2014 roku. UEFA na najbliższe lata zapewnia PZPN-owi z tytułu praw telewizyjnych 17,5 miliona euro, a kwota ta może zostać jeszcze podwyższona. Ustalenia ekipy Laty były gorsze. Lato nie miał też żadnych szans na takie święto futbolu, jakim jest finał Ligi Europejskiej w 2015 roku. Tutaj zdecydowały bezpośrednie relacje Bońka z szefem UEFA, Michelem Platinim. Choć sam prezes PZPN mówi: "Nasza aplikacja zaprezentowana w Amsterdamie przez Marcina Sawickiego była świetna".
W końcu PZPN doprowadził również do porozumienia z kadrowiczami w sprawach finansowych. Startowe będzie symboliczne - tysiąc złotych za przyjazd na zgrupowanie. Jednak za wizerunek PZPN zapłaci piłkarzom 3 miliony złotych w trakcie eliminacji EURO 2016, a w przypadku awansu dopłaci 5 milionów złotych. Te kwestie za kadencji Laty były negocjowane przez kapitana Kubę Błaszczykowskiego pod taksówką przed "Hyatt'em", zablokowaną przez ważną delegację zagraniczną - i to nie jest żart. Lato był na spotkaniu z drużyną, po czym opuścił hotel. Jednak miał pecha, ponieważ na kilkanaście minut stanął ruch na Belwederskiej.
Wizerunek ocieplony, ale to Niemiec uwodzi "beton"
Mimo że Boniek skutecznie ocieplił wizerunek PZPN w opinii publicznej, środowisko piłkarskie już wysłało mu sygnał, że kolejnych wyborów może nie wygrać. W 2013 roku doszło do zjazdu statutowego. Przygotowano "nową biblię polskiej piłki", jak określił to szef związku. Boniek wokół statutu nie prowadził jednak żadnych podchodów, czy negocjacji. Zachęcał do zapoznania się z dokumentem. Tymczasem kontrofensywę przeprowadził Niemiec, zasłużony na "barykadach wojen futbolowych", jak głosi zbiór jego felietonów. Ciekawe w czym jeszcze dla polskiej piłki zasłużył się działacz z Krakowa? W tym, że finały EURO 2012 trafiły pod Wawel? Czy może w lobbowaniu na rzecz właściwej pracy z młodzieżą w Wiśle? A może we wprowadzeniu regulacji prawnych, aby w ligach grało więcej młodych zawodników? Niemiec postraszył środowisko "komisją do spraw nagłych", której decyzji nie musiał - według nowego statutu - zatwierdzać zarząd. I Boniek wszedł na mównicę - na zjeździe statutowym - i poprosił o wycofanie "biblii" spod głosowania! Zapowiedział też, że do statutu w swojej kadencji już nie wróci. Zapewne widzi, że opór "betonu" w porządkowaniu rzeczywistości jest zaskakująco duży...
Komentarze