Sonik: Widać pracę półkul mózgowych

Moto
Sonik: Widać pracę półkul mózgowych
Rafał Sonik/ fot. PAP/EPA

Czysta radość z jazdy. Przez cały odcinek czułem, że robię to, co najbardziej lubię - powiedział padący quadem kapitan Poland National Team Rafał Sonik, który w piątek wygrał szósty etap Rajdu Dakar z miejscowości Tucuman do Salty w Argentynie. Sobota jest dniem wolnym, ale krakowianin wcale się nie cieszy.

Odcinek specjalny długości 400 km pokonał w 4:57.43. Liderem pozostał Urugwajczyk Sergio Lafuente, który o 22 minuty i 18 sekund wyprzedza Sonika.

Po przybyciu na biwak krakowianin, zdobywca Pucharu Świata powiedział, że na ten piękny dzień złożyły się trzy rzeczy:

- Po pierwsze piękne trasy w górach - spektakularne. Aż żałuję, że nie we wszystkie miejsca może wlecieć helikopter, bo z chęcią bym tam wrócił. Teraz nie miałem zbyt wiele czasu żeby je podziwiać. Górskie rzeki, potoki, półki skalne... Fenomenalna trasa! Prawie 400 km jazdy po szutrowych, kamienistych, wąskich drogach. Czasem robiło się szerzej, ale zakręty i łuki nie znikały. Czysta radość z jazdy. Przez cały odcinek czułem, że robię to, co najbardziej lubię.

Po drugie najbardziej uwielbiam jechać takie właśnie odcinki, oparte na nawigacji w górach. Może to być nawet labirynt dróżek i ścieżek, ale ja to po prostu kocham, bo przypomina mi to trochę polskie Enduro. Na początku swojej przygody z quadami jeździłem wiele w Bieszczadach, Karkonoszach i Beskidach. Takie górskie Enduro bardzo mi odpowiada. Kojarzyło mi się to też z jazdą po Sardynii, którą uwielbiam.

Po trzecie, wreszcie miałem sprawnie działający metromierz pod lewym kciukiem. Dopiero dziś po trzech dniach walki z tym urządzeniem, kiedy musiałem obsługiwać go prawym kciukiem, poczułem jaką różnicę robi ten niepozorny element, kiedy działa jak należy. Tu widać pracę półkul mózgowych, bo pod lewym kciukiem obsługuję metromierz intuicyjnie, koryguję odległości bez zastanowienia i od razu wiem, gdzie jest następny punkt w roadbooku. Pod prawym kciukiem to było kompletne nieszczęście.

Przyznam, że w ostatnich dniach cały czas byłem rozkojarzony. Bardziej koncentrowałem się na przyciskach pod prawą dłonią niż na nawigacji. Okazało się jaka to jest wielka przepaść w mojej jeździe. Ten pod prawą dłonią, jako rezerwa jest konieczny, ale chyba opracujemy patent pozwalający przyciski obu metromierzy umieścić pod lewą ręką - podsumował zwycięzca szóstego etapu.

Sonik był tak "zakręcony", że nawet nie wiedział, iż sobota jest dniem przerwy w rywalizacji.

- Wcale się nie cieszę, że jest dzień przerwy, a dowiedziałem się o tym przed godziną. Byłem przekonany, że tradycyjnie będzie to niedziela i nastawiałem się już na ściganie. Kompletnie się nie cieszę, bo jestem w tak dobrej dyspozycji do jazdy, że najchętniej ruszyłbym w sobotę na najdłuższy odcinek - zaznaczył.

Wicelider klasyfikacji generalnej wyjawił, że nie goli się, jeśli następnego dnia robi coś bardzo ważnego. - W sobotę odpoczywam, więc okazało się, że otworzyło mi się niespodziewanie "okienko transferowe" na golenie.

W Salcie uczestnicy zawodów pozostaną dobę na biwaku, gdzie będą mogli się zregenerować przed dalszą drogą. W niedzielę motocykliści i quadowcy kończyć będą siódmy etap w Uyuni w Boliwii.
kir, PAP

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Komentarze