Pocztówka z Melbourne w przeddzień Wielkiego Szlema

Gorączka krykieta, doskonały humor Michała Przysiężnego, zachwyt Bernarda Tomicia nad grą Agnieszki Radwańskiej, opóźniony przylot Stefana Edberga do Melbourne, szalony powrót Pata Raftera do gry podwójnej – oto czym pachnie stolica stanu Victoria w przeddzień Wielkiego Szlema.
Obrońca tytułu, Serb Novak Djoković, rozdaje dziennikarzom czekoladki, ale wcale nie ma słodkiego życia. Naraził się władzom światowego tenisa, bo stanął w obronie swojego przyjaciela, Wiktora Troickiego. Nole poddał w wątpliwość profesjonalizm ludzi odpowiedzialnych za walkę z dopingiem, a ITF przykładnie pogroziła Serbowi paluszkiem.
Podczas finału Pucharu Davisa w Belgradzie Djoković przeszedł żmudne procedury. Przetrzymywano go nieludzko długo, oddał mocz w koszmarnych okolicznościach, zadawano mu dziesiątki przedziwnych pytań. Na domiar złego, Serb zdobył się na komentarz, który na długo pozostanie w pamięci sterników światowego tenisa. Powiedział, że zawodnicy są bezsilni wobec urzędników, że Rafa Nadal ma dość wiecznych dyskusji z władzami, które niczego nie wnoszą, a Roger Federer jest mniej skuteczny niż Ivan Ljubicić, bo chce być urzekająco miły dla wszystkich, a zapomina o tym, aby troszczyć się o swoich kolegów.
Marian Vajda – człowiek o złotym sercu
Co gorsza, Nole robi dobrą minę do złej gry, bo komplementuje pracę z Borisem Beckerem, choć w głębi serca chciałby, aby w boksie zasiadał Marian Vajda. Niestety, znakomity słowacki trener musi ograniczyć podróże na turnieje. Przyleci w marcu do Indian Wells, będzie towarzyszył Nole w Europie podczas zmagań na kortach ziemnych, ale częściej będzie można go zobaczyć na ulicach Bratysławy. Małżonka Vajdy zmaga się z chorobą, więc kochający mąż chce poświęcić więcej czasu wybrance serca. Ponadto córki Vajdy są w wieku, który charakteryzuje się częstymi erupcjami, więc tata ma pełne ręce roboty. Novak poddany jest dziwnemu uczuciu, bo po raz pierwszy przyleciał do Australii bez swojego przyjaciela Mariana Vajdy. Odpędza czarne myśli, choć wie, że każdy wynik inny niż finał będzie druzgocącą porażką. On, patriota z krwi i kości nie wie czy zagra w meczu Pucharu Davisa ze Szwajcarią. Decyzję podejmie w drugim tygodniu Wielkiego Szlema. Ma łatwe losowanie, bo dopiero w czwartej rundzie może trafić na krnąbrnego Łotysza, Ernestsa Gulbisa, a w ćwierćfinale może zderzyć się ze Stanem Wawrinką. Szwajcar, opromieniony zwycięstwem w Chennai, dał się we znaki Novakowi podczas IV rundy Australian Open’2013. 5 godzin i 2 minuty, 5 morderczych setów, najtrudniejszy test Nole na trasie po szósty tytuł Wielkiego Szlema. Novak rozważał zatrudnienie swojego idola z lat dzieciństwa, Pete’a Samprasa, ale zwyciężyła opcja z najmłodszym mistrzem Wimbledonu, Borisem Beckerem.
Ciężki żywot rakiet
Andy Murray łamie rakiety, wścieka się na cały świat, bo wie, że operacja zabrała mu czas niezbędny na solidne przygotowania. Szkot trenował na Margaret Court Arena, trzecim co do wielkości korcie w Melbourne Park, który przypomina sen oszalałego artysty. Kort ma być zadaszony, ale w tym roku nie będzie komfortu i ucieczki od upałów, bo eksperci nie sprawdzili czy mechanizm zamykający dach jest właściwie zainstalowany. Ach, ta magia śrubek…
Ivan Lendl próbował rozładować nerwową atmosferę, bo nie mógł patrzeć jak Andy pastwi się nad rakietami. Rzucił do Murraya: „Andy, pamiętaj, że trenujesz na korcie imienia Margaret Court, a to dobra wróżba. Margaret ma na koncie 64 wygrane w Wielkim Szlemie (singiel, debel i mikst). Andy spojrzał na Lendla i odparł: „Ivan, czy nie spędziłeś zbyt wiele czasu na meczu krykieta?” To aluzja do wydarzenia, które zdominowało niedzielne popołudnie w Melbourne. Na trybunach Melbourne Cricket Ground na mecz: Australia – Anglia zasiadło blisko 50 tysięcy kibiców…
Michał Przysiężny, o którym Tony Roche, mistrz Roland Garros’66 mawia, że ma urzekający jednoręczny bekhend, demoluje rakiety. Michał ma ich tyle, że spokojnie wystarczy, żeby dotrwać do ćwierćfinałowego starcia z Rogerem Federerem. Głogowianin był zdegustowany swoją niemocą w sparingu z Rumunem Victorem Hanescu, który wbijał gwoździe w kort. Przysiężny sumiennie trenuje z Alkiem Charpantidisem i żartuje sobie z Tomasza Bednarka. Głogowianin ujmuje fantazją. Twierdzi, że Tomasz Bednarek poświęcił się dla tenisa odbywając 35 godzinną podróż na antypody, tylko po to, aby zagrać w I rundzie debla z „Frytą” i „Matką”. Bednarek, który rok temu zagrał w Australian Open w parze z Jerzym Janowiczem, tym razem zwarł szeregi z Chorwatem Ivo Karloviciem. Wylosowali Fyrstenberga i Matkowskiego, a więc otwarcie turnieju w grze podwójnej zapowiada się przepysznie. „Fryta” wspaniale rozpoczął sezon, triumfując w Brisbane z Danielem Nestorem.
Sensacyjny powrót Pata Raftera
Skoro do turnieju deblowego zgłosił się oldschoolowy duet: Lleyton Hewitt – Pat Rafter, to w kontekście szokującej decyzji legendarnych Australijczyków dziwi brak debla: Wojciech Fibak – Michał Przysiężny. Para: Fibak – Przysiężny była zgłoszona do turnieju z cyklu Masters Series w Indian Wells w 2013 roku. W Australii „Ołówek” zagra w parze z nieokrzesanym, acz uwielbianym przez publiczność Marinko Matoseviciem.
Łukasz Kubot rozpocznie wspinaczkę w singlu od pojedynku z byłym królem Masters, Rosjaninem Kolią Dawidienko. Łukasz zagra z dawną trzecią rakietą globu na korcie nr 11, tym samym, na którym w sobotnie popołudnie tak pięknie walczyła Katarzyna Piter. Kubot oglądał mecz Piter w III rundzie eliminacji, trzymał kciuki za Polkę. Kasia, wspierana w Melbourne przez brata Kubę, psuła niewiele piłek i wykazała się ogromną determinacją. Leworęczna Francuzka Claire Feuerstein sporo ryzykowała, grała pięknym jednoręcznym bekhendem, a Polka korzystała ze słownika Rafy Nadala krzycząc Vamos! To ogromny sukces tenisistki z Poznania. Aspekt sportowy to jedno, ale honorarium za pierwszą rundę singla w AO wynosi 30 000 dolarów.
Rafa kocha Perito Moreno
Lider światowego rankingu, Rafa Nadal, z szacunkiem wypowiada się o młodej nadziei australijskiego tenisa: Berniem Tomiciu. Nie boi się o to, że publiczność będzie dopingować niesfornego Tomicia, bo Rafa wie, że Australijczycy znają się doskonale na tenisie i doceniają klasę mistrza. Rafa dziwi się tylko zmianie szybkości nawierzchni, bo w poprzednich latach mecze były porywające, więc po co zmieniać coś co świetnie funkcjonuje? Rafa odpoczął po fenomenalnym sezonie 2013. Obejrzał piękne pejzaże w Ameryce Południowej, rozegrał sentymentalny pojedynek z Argentyńczykiem Davidem Nalbandianem, a także zapuścił się w mało dostępne patagońskie rewiry. Pokazowa gierka z Nole Djokoviciem na lodowcu Perito Moreno jest zdaniem Rafy lepsza niż argentyński stek. Hiszpan zażartował, że w obliczu przedziwnych manewrów z nawierzchnią w Melbourne Park, gra na lodowcu nie byłaby wcale abstrakcyjnym pomysłem…
Podczas finału Pucharu Davisa w Belgradzie Djoković przeszedł żmudne procedury. Przetrzymywano go nieludzko długo, oddał mocz w koszmarnych okolicznościach, zadawano mu dziesiątki przedziwnych pytań. Na domiar złego, Serb zdobył się na komentarz, który na długo pozostanie w pamięci sterników światowego tenisa. Powiedział, że zawodnicy są bezsilni wobec urzędników, że Rafa Nadal ma dość wiecznych dyskusji z władzami, które niczego nie wnoszą, a Roger Federer jest mniej skuteczny niż Ivan Ljubicić, bo chce być urzekająco miły dla wszystkich, a zapomina o tym, aby troszczyć się o swoich kolegów.
Marian Vajda – człowiek o złotym sercu
Co gorsza, Nole robi dobrą minę do złej gry, bo komplementuje pracę z Borisem Beckerem, choć w głębi serca chciałby, aby w boksie zasiadał Marian Vajda. Niestety, znakomity słowacki trener musi ograniczyć podróże na turnieje. Przyleci w marcu do Indian Wells, będzie towarzyszył Nole w Europie podczas zmagań na kortach ziemnych, ale częściej będzie można go zobaczyć na ulicach Bratysławy. Małżonka Vajdy zmaga się z chorobą, więc kochający mąż chce poświęcić więcej czasu wybrance serca. Ponadto córki Vajdy są w wieku, który charakteryzuje się częstymi erupcjami, więc tata ma pełne ręce roboty. Novak poddany jest dziwnemu uczuciu, bo po raz pierwszy przyleciał do Australii bez swojego przyjaciela Mariana Vajdy. Odpędza czarne myśli, choć wie, że każdy wynik inny niż finał będzie druzgocącą porażką. On, patriota z krwi i kości nie wie czy zagra w meczu Pucharu Davisa ze Szwajcarią. Decyzję podejmie w drugim tygodniu Wielkiego Szlema. Ma łatwe losowanie, bo dopiero w czwartej rundzie może trafić na krnąbrnego Łotysza, Ernestsa Gulbisa, a w ćwierćfinale może zderzyć się ze Stanem Wawrinką. Szwajcar, opromieniony zwycięstwem w Chennai, dał się we znaki Novakowi podczas IV rundy Australian Open’2013. 5 godzin i 2 minuty, 5 morderczych setów, najtrudniejszy test Nole na trasie po szósty tytuł Wielkiego Szlema. Novak rozważał zatrudnienie swojego idola z lat dzieciństwa, Pete’a Samprasa, ale zwyciężyła opcja z najmłodszym mistrzem Wimbledonu, Borisem Beckerem.
Ciężki żywot rakiet
Andy Murray łamie rakiety, wścieka się na cały świat, bo wie, że operacja zabrała mu czas niezbędny na solidne przygotowania. Szkot trenował na Margaret Court Arena, trzecim co do wielkości korcie w Melbourne Park, który przypomina sen oszalałego artysty. Kort ma być zadaszony, ale w tym roku nie będzie komfortu i ucieczki od upałów, bo eksperci nie sprawdzili czy mechanizm zamykający dach jest właściwie zainstalowany. Ach, ta magia śrubek…
Ivan Lendl próbował rozładować nerwową atmosferę, bo nie mógł patrzeć jak Andy pastwi się nad rakietami. Rzucił do Murraya: „Andy, pamiętaj, że trenujesz na korcie imienia Margaret Court, a to dobra wróżba. Margaret ma na koncie 64 wygrane w Wielkim Szlemie (singiel, debel i mikst). Andy spojrzał na Lendla i odparł: „Ivan, czy nie spędziłeś zbyt wiele czasu na meczu krykieta?” To aluzja do wydarzenia, które zdominowało niedzielne popołudnie w Melbourne. Na trybunach Melbourne Cricket Ground na mecz: Australia – Anglia zasiadło blisko 50 tysięcy kibiców…
Michał Przysiężny, o którym Tony Roche, mistrz Roland Garros’66 mawia, że ma urzekający jednoręczny bekhend, demoluje rakiety. Michał ma ich tyle, że spokojnie wystarczy, żeby dotrwać do ćwierćfinałowego starcia z Rogerem Federerem. Głogowianin był zdegustowany swoją niemocą w sparingu z Rumunem Victorem Hanescu, który wbijał gwoździe w kort. Przysiężny sumiennie trenuje z Alkiem Charpantidisem i żartuje sobie z Tomasza Bednarka. Głogowianin ujmuje fantazją. Twierdzi, że Tomasz Bednarek poświęcił się dla tenisa odbywając 35 godzinną podróż na antypody, tylko po to, aby zagrać w I rundzie debla z „Frytą” i „Matką”. Bednarek, który rok temu zagrał w Australian Open w parze z Jerzym Janowiczem, tym razem zwarł szeregi z Chorwatem Ivo Karloviciem. Wylosowali Fyrstenberga i Matkowskiego, a więc otwarcie turnieju w grze podwójnej zapowiada się przepysznie. „Fryta” wspaniale rozpoczął sezon, triumfując w Brisbane z Danielem Nestorem.
Sensacyjny powrót Pata Raftera
Skoro do turnieju deblowego zgłosił się oldschoolowy duet: Lleyton Hewitt – Pat Rafter, to w kontekście szokującej decyzji legendarnych Australijczyków dziwi brak debla: Wojciech Fibak – Michał Przysiężny. Para: Fibak – Przysiężny była zgłoszona do turnieju z cyklu Masters Series w Indian Wells w 2013 roku. W Australii „Ołówek” zagra w parze z nieokrzesanym, acz uwielbianym przez publiczność Marinko Matoseviciem.
Łukasz Kubot rozpocznie wspinaczkę w singlu od pojedynku z byłym królem Masters, Rosjaninem Kolią Dawidienko. Łukasz zagra z dawną trzecią rakietą globu na korcie nr 11, tym samym, na którym w sobotnie popołudnie tak pięknie walczyła Katarzyna Piter. Kubot oglądał mecz Piter w III rundzie eliminacji, trzymał kciuki za Polkę. Kasia, wspierana w Melbourne przez brata Kubę, psuła niewiele piłek i wykazała się ogromną determinacją. Leworęczna Francuzka Claire Feuerstein sporo ryzykowała, grała pięknym jednoręcznym bekhendem, a Polka korzystała ze słownika Rafy Nadala krzycząc Vamos! To ogromny sukces tenisistki z Poznania. Aspekt sportowy to jedno, ale honorarium za pierwszą rundę singla w AO wynosi 30 000 dolarów.
Rafa kocha Perito Moreno
Lider światowego rankingu, Rafa Nadal, z szacunkiem wypowiada się o młodej nadziei australijskiego tenisa: Berniem Tomiciu. Nie boi się o to, że publiczność będzie dopingować niesfornego Tomicia, bo Rafa wie, że Australijczycy znają się doskonale na tenisie i doceniają klasę mistrza. Rafa dziwi się tylko zmianie szybkości nawierzchni, bo w poprzednich latach mecze były porywające, więc po co zmieniać coś co świetnie funkcjonuje? Rafa odpoczął po fenomenalnym sezonie 2013. Obejrzał piękne pejzaże w Ameryce Południowej, rozegrał sentymentalny pojedynek z Argentyńczykiem Davidem Nalbandianem, a także zapuścił się w mało dostępne patagońskie rewiry. Pokazowa gierka z Nole Djokoviciem na lodowcu Perito Moreno jest zdaniem Rafy lepsza niż argentyński stek. Hiszpan zażartował, że w obliczu przedziwnych manewrów z nawierzchnią w Melbourne Park, gra na lodowcu nie byłaby wcale abstrakcyjnym pomysłem…
Komentarze