Wszystko zgodnie z planem. Arsenal ponownie liderem

Piłka nożna
Wszystko zgodnie z planem. Arsenal ponownie liderem
Olivier Giroud jest najlepszym strzelcem Arsenalu w tym sezonie / fot. PAP

Arsenal zrobił to, co do niego należało. "Kanonierzy" pewnie ograli Aston Villę na jej terenie i wrócili na pierwsze miejsce w tabeli. Gole dla londyńczyków strzelali Jack Wilshere i Oliver Giroud. Oba trafienie padły w odstępie niespełna dwóch minut. Gospodarzy stać było tylko na honorowe trafienie w wykonaniu Christiana Benteke.

Aż trzy razy w przeciągu trzech dni mogło dojść do zmiany lidera w angielskiej Premier League. Najpierw w sobotę na pierwszym miejscu zameldowała się Chelsea, w niedzielę zmienił ją Manchester City, a w poniedziałek przed taką szansą stał Arsenal. Warunkiem było zwycięstwo w Birmingham nad miejscową Aston Villą. W pierwszym meczu tych drużyn padł sensacyjny wynik. W Londynie „Kanonierzy” przegrali 1:3.

Wymuszona przerwa

Aston Villa u siebie jest niemal najsłabsza, z kolei Arsenal na wyjeździe gra najlepiej. Czy mógł więc paść inny wynik, niż zwycięstwo graczy Arsene’a Wengera?  Początek zdecydowanie na to wskazywał. „Kanonierzy” z łatwością przejęli inicjatywę nad wydarzeniami boiskowymi. Brakowało wykończenia.

Po kwadransie cały stadion zamarł. Stoper gospodarzy Nathan Baker przyjął na siebie potężne uderzenie jednego z rywali. Od razu runął na ziemię i długo się z niej nie podnosił. W końcu po wielu minutach został zniesiony na noszach przy aplauzie trybun. Założono mu także maskę tlenową.

Gospodarzom nie pomogła nawet  taka dłuższa przerwa. Próby kontrataków były bardzo nieudane. Polegali głównie na szybkości Gabriela Agbonlahora, ale nawet on w pojedynkę nie był w stanie zdziałać za wiele.

Dwie wstrząsające minuty

Gol dla Arsenalu był tylko kwestią czasu. I w końcu padł. Z lewej strony piłkę otrzymał Nacho Monreal, następnie wypatrzył przed polem karnym Jacka Wilshere’a, który szybko przejął piłkę i mocnym strzałem pokonał Brada Guzana.

Gospodarze nie zdążyli jeszcze ochłonąć, a za chwilę stracili drugą bramkę. Błąd popełnił Fabian Delph, futbolówkę
przejął Wilshere i długim podaniem uruchomił Oliviera Giroud. Francuz dobrze przyjął piłkę i nie miał problemów z wykończeniem akcji. Dwie minuty praktycznie przesądziły o wyniku spotkania.

Piłkarze Aston Villi byli zupełnie rozbici. Ten drugi gola zdecydowanie podciął im, i tak niezbyt duże, skrzydła. Brakowało im piłkarskich argumentów. Niemoc Christiana Benteke trwała w najlepsze. Belg nie potrafił znaleźć drogi do siatki już od blisko 1000 minut.

Przełamanie Benteke nie wystarczyło

Po przerwie gospodarze byli trochę bardziej aktywni. Zaczęli oddawać też strzały na bramkę Wojciecha Szczęsnego, tyle że Polak nie miał większych kłopotów z ich wyłapaniem. Arsenal odpowiadał odważnymi wejściami Monreala, który grał naprawdę ofensywnie.

I w końcu im się udało. Błąd popełnił Santi Cazorla. Hiszpan za łatwo stracił piłkę, co dało możliwość Matthew Lowtonowi na dobre dośrodkowanie. Boczny obrońca zrobił to perfekcyjnie, a jego centrę wykończył Benteke. Belg efektownym szczupakiem pokonał Szczęsnego, który nie miał nic do powiedzenia.

Osatnie minuty to walka o przetrwanie w wykonaniu graczy Wengera. Widać było, że są bardzo zdenerowowani. Na ich szczęście spokój zachowywał Per Mertesacker, który zgraniał wszystkie górne piłki. Po doliczonych sześciu minutach Neil Swarbrick zakończył spotkanie. Arsenal wygrał i wrócił na pozycję lidera Premier League.

ASTON Villa - ARSENAL 1:2 (0:2)

Bramki: Wilshere 35, Giroud 37 - Benteke 77.   Sędzia: Neil Swarbrick. Widzów: 36 000.

ASTON VILLA:  Guzan – Vlaar, Clark, Baker (21 Bacuna) – Lowton, El Ahmadi (75 Weimann), Westwood, Delph, Luna – Agbonlahor, Benteke.

ARSENAL: Szczesny – Sagna, Mertesacker, Koscielny, Monreal (66 Gibbs)– Flamini, Wilshere – Gnabry (69 Rosicky [84 Oxlade-Chamberlain]), Ozil, Cazorla –  Giroud.

Żółte kartki
:El Ahmadi, Luna - Monreal, Wilshere.
Jakub Baranowski, Polsat Sport

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Komentarze