Już w sobotę najbardziej karkołomny zjazd świata

Zimowe
Już w sobotę najbardziej karkołomny zjazd świata
Ostatnie przygotowania do zawodów PŚ /fot. PAP/EPA

W sobotę w Kitzbuehel odbędzie się najtrudniejszy i najbardziej prestiżowy zjazd w cyklu alpejskiego Pucharu Świata. Plany organizatorom może pokrzyżować jedynie wiosenna pogoda, która już zmusiła ich do zmiany programu. Prognozy są jednak optymistyczne.

Na razie w Kitzbuehel jest ciepło i śnieg jest zbyt miękki, co spowodowało odwołanie środowego treningu. W najbliższym czasie ma jednak spaść 30 cm świeżego puchu.

Zjazd z góry Hahnekamm (Koguci Grzebień) legendarną trasą Streif to marzenie każdego alpejczyka. Do pokonania jest ponad trzy kilometry stromego stoku o różnicy wzniesień 860 m, ze średnią prędkością grubo przekraczającą 100 km/h.

Już na początku na zawodników czeka niemal pionowa ściana o nachyleniu 85 proc., którą pokonują lecąc przez kilkadziesiąt metrów z ogromną prędkością. Rekordowy zmierzony skok to 80 m, niewiele krótszy od uzyskiwanych przez skoczków narciarskich na tzw. normalnych obiektach. To "pułapka na myszy", po pokonaniu której trzeba się jeszcze zmieścić w ostrym zakręcie. W tym miejscu marzenia o zwycięstwie pogrzebało wielu wybitnych zawodników.

Później jest niewiele łatwiej. Szybka i trudna technicznie trasa wymaga maksymalnej koncentracji, w przeciwnym razie zjazd kończy się upadkiem. Doświadczyli tego najlepsi, w tym takie sławy jak Hermann Maier. Wielu prosto ze stoku trafiło do szpitala.

Gdy zawodnicy są już skrajnie wyczerpani, przed metą czeka ich jeszcze długi skok. Jeśli nogi wytrzymają, to po chwili są fetowani przez kilkudziesięciotysięczną publiczność, niezależnie od czasu, jaki uzyskali.

Zawody w Kitzbuehel, Hahnenkamm-Rennen, to święto narciarstwa. Odbywają się od 1931 roku, a od 1967 zaliczane są do Pucharu Świata. Królem Streifu jest Szwajcar Didier Cuche, który pięciokrotnie był tu najszybszy. Cztery razy triumfował słynny Austriak Franz Klammer.

W tym roku kolejny raz wystartuje w Kitzbuehel Maciej Bydliński, jednak tym razem w superkombinacji, na którą składają się supergigant i jeden przejazd slalomu. Wcześniej Polak dwukrotnie próbował sił w zjeździe, ale jeden z przejazdów zakończył groźnym upadkiem.

Dużo lepsze wspomnienia z tego austriackiego kurortu ma najbardziej utytułowany polski alpejczyk Andrzej Bachleda-Curuś, który w latach 70. ubiegłego wieku trzykrotnie stawał tu na podium pucharowych zawodów - był drugi w gigancie i dwukrotnie trzeci w slalomie. Tym razem będzie doradzał Bydlińskiemu.

Narciarskie święto w Kitzbuehel rozpocznie czwartkowy trening zjazdu. W piątek odbędzie się slalom, w sobotę zjazd, a w niedzielę supergigant i slalom do superkombinacji.


RK, PAP

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Komentarze