Koniec imponującej serii Juventusu
Na 12. kolejnych zwycięstwach zatrzymała się seria Juventusu. W Rzymie długo przegrywali, grając w osłabieniu. Ostatecznie udało się im zdobyć jedną bramkę i zdobyć cenny punkt, w bardzo trudnej sytuacji. Zawdzięczają to nie tylko sobie, ale także wielkiemu szczęściu. Piłkarze Lazio raz obili słupek, a raz poprzeczkę.
W meczu na szczycie włoskiej Serie A, Lazio Rzym podejmowało Juventus Turyn. W pierwszej rundzie górą byli mistrzowie Włoch, którzy wygrali aż 4:1. Jednak od tego czasu rzymianie prezentują się zdecydowanie lepiej. W ostatnich trzech meczach zdobyli siedem punktów. Ta seria mimo wszystko nie imponuje Juventusowi. Podopieczni Antonio Conte wygrali 12 meczów z rzędu! Oczywiście mowa tylko o spotkaniach w lidze.
Brak koncentracji u Buffona
Faworytem byli zatem goście, którzy są najlepiej dysponowanym zespołem, grającym na wyjazdach. Gdyby do tego dodać mnóstwo kontuzji w ekipie z Rzymu, to gospodarze mieliby duże trudności w wywalczeniu jakichś punktów. Jednak mecze piłkarskie nie rozstrzygają się na papierze. I całe szczęście.
Początek był, zgodnie z przewidywaniami, wyrównany. Pierwszy sygnał do ataku dał… Gianluigi Buffon. Choć takie określenie może być lekkim nadużyciem. Doświadczony bramkarz popełnił bardzo głupi błąd. Po otrzymaniu podania, fatalnie przyjął piłkę, przez co strzał zdążył oddać Miroslav Klose. Skończyło się jednak szczęśliwie – Niemiec nie trafił w bramkę.
Po kilkunastu minutach doszło do kolejnego pojedynku tych dwóch piłkarzy. Na swojego drugiego minusa zasłużył Buffon. Drugiego i ostatniego. Bramkarz Juventusu sfaulował napastnika w polu karnym i po chwili obejrzał czerwoną kartkę. Do „jedenastki” podszedł Antonio Candreva i pewnie pokonał rezerwowego Marco Storariego.
Dobre okazje, brak precyzji
Wydawało się, że to jest koniec Juventusu. Jednak ci wcale nie zamierzali się poddać. I nawet potrafili stworzyć groźną sytuację. Świetnie dośrodkowywał Carlos Tevez. Piłka trafiła do Fernando Llorente, który uderzał z trudnej pozycji, ale z tym strzałem poradził sobie albański bramkarz Erit Berisha.
I jednak, stało się! Dobrze zastawił się Tevez, zagrał do Stephane’a Lichsteinera, a Szwajcar precyzyjnie dośrodkował do Llorene. Hiszpan wykorzystał swoje warunki i ładnym uderzeniem głową zdobył bramkę wyrównującą. Piłkarze Lazio mogli być w szoku.
Jak się okazało, nie byli. Od razu ruszyli do ataków. Ataków, które mogły przynieść gola. Najpierw uderzał Hernanes, a później Klose. Po strzale Brazylijczyka zabrakło centymetrów, a po uderzeniu Niemca futbolówka trafiła w poprzeczkę (najpierw dobrze interweniował Storari). W końcówce znowu było blisko - strzelał Keita Balde Diao, ale skończyło się tylko na słupku. Lazio miało wielkiego pecha, ale może winić tylko siebie. Gospodarze nie powinni stracić bramki, mając jednego zawodnika więcej.
LAZIO Rzym - JUVENTUS Turyn 1:1 (1:0)
Bramki: Candreva 27 (karny) - Llorente 60. Sędzia: Massa.
LAZIO: Berisha – Cana, Biava, Dias – Cavanda (65 Gonzalez), Ledesma, Biglia, Konko – Candreva (84 Balde), Hernanes – Klose.
JUVENTUS: Buffon – Barzagli, Bonucci, Ogbonna – Lichsteiner, Vidal, Marchisio, Pogba, Asamoah (26 Storari) – Tevez, Llorente.
Żółte kartki: Biava. - Bonucci
Czerwona kartka: Buffon.
Brak koncentracji u Buffona
Faworytem byli zatem goście, którzy są najlepiej dysponowanym zespołem, grającym na wyjazdach. Gdyby do tego dodać mnóstwo kontuzji w ekipie z Rzymu, to gospodarze mieliby duże trudności w wywalczeniu jakichś punktów. Jednak mecze piłkarskie nie rozstrzygają się na papierze. I całe szczęście.
Początek był, zgodnie z przewidywaniami, wyrównany. Pierwszy sygnał do ataku dał… Gianluigi Buffon. Choć takie określenie może być lekkim nadużyciem. Doświadczony bramkarz popełnił bardzo głupi błąd. Po otrzymaniu podania, fatalnie przyjął piłkę, przez co strzał zdążył oddać Miroslav Klose. Skończyło się jednak szczęśliwie – Niemiec nie trafił w bramkę.
Po kilkunastu minutach doszło do kolejnego pojedynku tych dwóch piłkarzy. Na swojego drugiego minusa zasłużył Buffon. Drugiego i ostatniego. Bramkarz Juventusu sfaulował napastnika w polu karnym i po chwili obejrzał czerwoną kartkę. Do „jedenastki” podszedł Antonio Candreva i pewnie pokonał rezerwowego Marco Storariego.
Dobre okazje, brak precyzji
Wydawało się, że to jest koniec Juventusu. Jednak ci wcale nie zamierzali się poddać. I nawet potrafili stworzyć groźną sytuację. Świetnie dośrodkowywał Carlos Tevez. Piłka trafiła do Fernando Llorente, który uderzał z trudnej pozycji, ale z tym strzałem poradził sobie albański bramkarz Erit Berisha.
I jednak, stało się! Dobrze zastawił się Tevez, zagrał do Stephane’a Lichsteinera, a Szwajcar precyzyjnie dośrodkował do Llorene. Hiszpan wykorzystał swoje warunki i ładnym uderzeniem głową zdobył bramkę wyrównującą. Piłkarze Lazio mogli być w szoku.
Jak się okazało, nie byli. Od razu ruszyli do ataków. Ataków, które mogły przynieść gola. Najpierw uderzał Hernanes, a później Klose. Po strzale Brazylijczyka zabrakło centymetrów, a po uderzeniu Niemca futbolówka trafiła w poprzeczkę (najpierw dobrze interweniował Storari). W końcówce znowu było blisko - strzelał Keita Balde Diao, ale skończyło się tylko na słupku. Lazio miało wielkiego pecha, ale może winić tylko siebie. Gospodarze nie powinni stracić bramki, mając jednego zawodnika więcej.
LAZIO Rzym - JUVENTUS Turyn 1:1 (1:0)
Bramki: Candreva 27 (karny) - Llorente 60. Sędzia: Massa.
LAZIO: Berisha – Cana, Biava, Dias – Cavanda (65 Gonzalez), Ledesma, Biglia, Konko – Candreva (84 Balde), Hernanes – Klose.
JUVENTUS: Buffon – Barzagli, Bonucci, Ogbonna – Lichsteiner, Vidal, Marchisio, Pogba, Asamoah (26 Storari) – Tevez, Llorente.
Żółte kartki: Biava. - Bonucci
Czerwona kartka: Buffon.
Komentarze