Pocztówka z Melbourne. Webber, Stepanek, Bjorkman - wspinaczka Kubota na szczyt

Tenis
Pocztówka z Melbourne. Webber, Stepanek, Bjorkman - wspinaczka Kubota na szczyt
Zamyślony Łukasz Kubot i Robert Lindstedt na Rod Laver Arena/ fot. PAP/EPA

W piątek 24 stycznia niebo nad Melbourne okrutnie płakało. Smutek po porażce Agnieszki Radwańskiej w półfinale, krople deszczu bębniły o opętańczo brudne chodniki. Wystarczyła jedna noc, aby pogoda przyjęła inne barwy. Za sprawą Łukasza Kubota, który jak mówił "odniósł piękne zwycięstwo na najładniejszym korcie tenisowym na świecie". W parze z Robertem Lindstedtem triumfował w finale debla Australian Open...

Piątek, skoro świt. Melbourne jest niczym cykl czterech koncertów skrzypcowych Antonio Vivaldiego. Jednego dnia można kąpać się w słonecznym skwarze i chronić ciało przed 43-stopniowym upałem, a następnego dnia trząść się z zimna przy temperaturze 16 stopni.
- Melbourne to nieodgadniona aura. Włóczę się po tym mieście od 10 lat i wciąż go nie rozumiem. To zwątpienie i ta niewiedza bardzo mnie zachwycają - mówi żebrak wędrujący po Collins Street, wypatrujący wolności ducha o trzeciej nad ranem.

W piątek 24 stycznia niebo nad Melbourne okrutnie płakało. Smutek po porażce Agnieszki Radwańskiej w półfinale, krople deszczu bębniły o opętańczo brudne chodniki. Wystarczyła jedna noc, aby pogoda przyjęła inne barwy.

Sobotni poranek pachniał słoneczną kąpielą. Ken Rosewall, wielki mistrz rodem z Nowej Południowej Walii, opowiada z tęsknotą o zanikaniu gry serve & volley. Ken podąża z żoną chodnikiem do hotelu Hyatt na uroczysty lunch wydany przed australijską federację tenisową. Ptaszki śpiewają, jest bosko…

„Muscles” pisze książkę

Koledzy z reprezentacji Australii z lekką nutką ironii mówili o Rosewallu „Muscles”. To dlatego, że był szczupły, a mięśni próżno było szukać. Cóż z tego, skoro był artystą tenisa. Grał cudownym slajsem z bekhendu. Rosewall kocha zawodników dbających o urodę gry. Kibicował Federerowi w półfinale singla panów, ale zwiesił głowę po klęsce Rogera w starciu z Rafą Nadalem. Rosewall kochał grę Tima Henmana i Pata Raftera, a z graczy aktywnych wyróżniał tenis prezentowany przez Łukasza Kubota. Ken to wyjątkowa postać. W listopadzie skończy 80 lat. W 1953 roku Rosewall został najmłodszym triumfatorem Australian Open. Pokonał wówczas Mervyna Rose’a 6-0, 6-3, 6-4. Mervyna, który wspominał ze swadą, że uwielbiał puszczać bąki przed swoim drugim serwisem i ta prozaiczna czynność przydawała mu energii. Rok później Mervyn Rose wygrał finał Australian Open w 1954 roku…

A Rosewall dokonał rzeczy, która dziś nie śni się nawet największym tuzom światowego tenisa - w 1972 roku wygrał Australian Open. 19 lat po pierwszym triumfie Rosewall znów wdrapał się na szczyt. To osiągnięcie równie imponujące jak dotarcie o zmroku na wierzchołek świętej góry Aborygenów - Uluru albo Ayers Rock jak wolą blade twarze. Rosewall, który napisał przed tegorocznym Australian Open książkę pt. „Muscles” zatęsknił za starym, poczciwym tenisem i wyznał, że będzie trzymał kciuki za Kubota w finale gry podwójnej. Ken wrzucił truskawkę do buzi jakby podrzucał piłkę do serwisu na trawiastych kortach Kooyongu i mrugnął okiem. Ten gest kangura z New South Wales oznaczał jedno: wieczorem będzie dobrze na Rod Laver Arena…

Webber gościem specjalnym

Mark, cudowny, jowialny człowiek z Queanbeyan (Nowa Południowa Walia), w ostatniej chwili wszedł na kort centralny w Melbourne Park. Ann Neal kroczy przed Markiem „Webberowskim”. Już dawno odśpiewano hymn australijski „Advance Australia Fair”, ale Mark, typowy wyluzowany Australijczyk, nie musi stać na baczność ani zdążyć na oficjalną część ceremonii. On kocha sport i zabawę. 8 lutego wsiądzie do samolotu lecącego do Anglii, w której wciąż mieszka.

- Nie ma nic lepszego niż spacer z psem w deszczowy dzień po hrabstwie Buckingham. A potem poranna herbata z mlekiem. A wieczorem dobre whisky, niekoniecznie z colą, przy dobrym żużlu. Koniecznie z Darcy Wardem w akcji. Uwielbiam oglądać gościa w akcji. Ma speedway w genach - mówił Webber, lewym okiem zerkając na mecz Li Na z Dominiką Cibulkovą.

Niebawem Mark Webber weźmie udział w testach Porsche w Bahrajnie. Piasek, czyli odpoczynek od zielonej Tasmanii. Webber bardzo przeżywał spotkanie z Robertem Kubicą na gali FIA w Paryżu. - Robert przeszedł przez prawdziwe piekło. To mega gość. Chylę czoła za to co osiągnął w rajdach i za to jakim jest człowiekiem - mówił Mark.

Nie został na całym meczu Łukasza Kubota, ale pamięta szalone wyprawy do siatki w wykonaniu Polaka podczas Wimbledonu 2013. Webber, stara dobra szkoła, nienaganne maniery. Jest wielkim fanem Lleytona Hewitta, który wciąż imponuje genialnym wyczuciem w grze z głębi kortu i przy siatce. Lleyton zakłada nową ligę tenisową. Wraz z Maheshem Bhupathim przyciągnęli hojnych sponsorów i pod koniec listopada zorganizują pionierską imprezę w Azji. Ciekawy projekt, bo finał ligi planowany jest na 20 grudnia, a więc najlepsi gracze będą mieli orzech do zgryzienia: grać u szejka, w pokazówkach w Chile albo pofrunąć do Australii. Webber nie zamierza chwycić za rakietę, ale na święta Bożego Narodzenia zawita do ojczyzny, bo słońce i kolor nieba w Australii są wyjątkowe…

Lek na depresję

Łukasz Kubot często powtarza, że Australia to idealne panaceum na depresję. Nie lubi słoty w Europie, deszczu, śniegu, błota. Formuła 1 nie jest ulubionym sportem Kubota. Łukasz to nie Michał Przysiężny, zodiakalny Wodnik, który uwielbia szybkie auta. Mimo to, tenisista z Bolesławca zna osiągnięcia Webbera. Łukasz lubi futbol, ale nie należy się dziwować, skoro tata Janusz biegał w koszulce Zagłębia Lubin. Przed finałem debla Kubot otrzymał smsa od swojego przyjaciela, Radka Stepanka.

- Nigdy nie czytam smsów podczas turniejów, ale przed finałem w Melbourne dostałem smsa od Radka, który napisał: wojowniku, idź sobie po to zwycięstwo sam i wygraj w końcu ten pierwszy turniej Wielkiego Szlema. To są słowa od serca. Stepanek szczerze cieszy się z moich sukcesów. Ja również skakałem do góry, kiedy Leander Paes i Radek Stepanek wygrali Australian Open w 2012 roku. Wciąż uczę się od najlepszych. Jonas Bjorkman, spec od debla, przekazał mi wiele cennych rad podczas tegorocznego Australian Open.

Świętowanie w szwedzkim obozie to prawdziwa uczta, tym bardziej, że Jonas Bjorkman, trzykrotny mistrz debla w Australian Open i Wimbledonie, to dobry znajomy Tony'ego Rickardssona, sześciokrotnego mistrza świata na żużlu. A że wybitni profesjonaliści potrafią się świetnie bawić, przeto należy utonąć w wannie szczęścia, że Łukasz ma takie genialne towarzystwo do celebrowania największego sukcesu w jego sportowym życiu.

- Tony zaprosił mnie na zawody do Vetlandy. Speedway na żywo to boska rozrywka i świetny, wciągający sport. Jestem pod wrażeniem tego co potrafią robić na torze żużlowcy. Rickardsson to wielki mistrz, ale przede wszystkim fantastyczny człowiek. On „wkręcił” mnie w speedway i za to jestem mu wdzięczny - rzekł Jonas Bjorkman i zniknął w podziemiach Rod Laver Arena.

Łukasz Kubot nasiusiał do pojemnika, wylosowano go do kontroli antydopingowej. Wcześniejsze losowanie na korcie, Łukasz i Robert wygrali. Wybrali odbiór. Teraz Łukasz też returnował.

- Odniosłem piękne zwycięstwo na najładniejszym korcie tenisowym na świecie: Rod Laver Arena - powiedział Łukasz.

Chyba sam Jan Nepomucen łypiący okiem na przechodniów na praskim moście Karola nie przewidział takiego scenariusza…
Tomasz Lorek z Melbourne Park, Polsat Sport

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Komentarze