Pierwszy medalowy dzień w Soczi - Bjoergen i Bjoerndalen bohaterami

Zimowe
Pierwszy medalowy dzień w Soczi - Bjoergen i Bjoerndalen bohaterami
Ole Einar Bjoerndalen i Marit Bjoergen/ fot. PAP/EPA

Norweski dzień na igrzyskach w Soczi. W narciarskim biegu łączonym triumfowała w wielkim stylu Marit Bjoergen, a w sprincie biathlonowym - Ole Einar Bjoerndalen. Justyna Kowalczyk w swoim pierwszym starcie zajęła szóste miejsce.

33-letnia Bjoergen została najstarszą zwyciężczynią olimpijskiego biegu narciarskiego. Ze swojego czwartego złotego medalu nie potrafiła się jednak w pełni cieszyć. Norweżki biegły z czarnymi opaskami z powodu nagłej śmierci brata ich koleżanki z reprezentacji Astrid Uhrenholdt Jacobsen.

- Widzowie mogli sądzić, że płakałam z radości ze zwycięstwa, lecz było inaczej. W takiej chwili trudno myśleć o sporcie - mówiła Bjoergen, która na finiszu nie dała szans Szwedce Charlotte Kalli. Brąz wywalczyła kolejna Norweżka Heidi Weng.

Kowalczyk, brązowa medalistka sprzed czterech lat, tym razem walczyła jak równy z równym z najlepszymi tylko do półmetka. Problemy zaczęły się tuż przed zmianą nart, kiedy straciła równowagę i upadła. Krok łyżwowy jest zdecydowanie słabszą stroną Polki. Uciekających rywalek nie zdołała już dogonić i ostatecznie straciła do Bjoergen blisko minutę.

- Nie było w tym niczyjej winy. Aino-Kaisa Saarinen wjeżdżając w swój korytarz poszła dużym łukiem, ja tego nie przewidziałam i nagle jej narta znalazła się pod moją - powiedziała o upadku Kowalczyk, która zmaga się z urazem stopy, a do rywalizacji przystąpiła po zażyciu środków przeciwbólowych.

- Odjechało pięć dziewczyn, a tak jak w kolarstwie, jeśli z tyłu zostanie jedna osoba, która nawet bardzo chce, to grupa i tak będzie w lepszej sytuacji. Wielkich nadziei nie miałam, że je dogonię. Gdybym nawet to zrobiła, kosztowałoby mnie to zbyt dużo sił i nie sądzę, abym znalazła się w pierwszej trójce. Już nie mówiąc o tym, że mogłabym się oderwać od nich wcześniej - dodała.

Pozostałe Polki zajęły dalsze miejsca: Paulina Maciuszek była 29., Kornelia Kubińska - 34., a Agnieszka Szymańczak - 45.

Kowalczyk ma przed sobą kilka dni przerwy. We wtorek odbędzie się sprint techniką dowolną, bez jej udziału, a do rywalizacji wróci w czwartek na swoją koronną konkurencję - 10 km techniką klasyczną.

Pięć godzin później norwescy kibice fetowali triumf fenomenalnego Bjoerndalena. 40-letni zawodnik w szóstych igrzyskach zdobył siódme olimpijskie złoto, po niezwykle zaciętej walce na sprinterskim dystansie 10 km.

Różnica między nim a zdobywcą srebrnego medalu Austriakiem Dominikiem Landertingerem wyniosła zaledwie 1,3 sekundy, mimo że Norweg raz pomylił się na strzelnicy i musiał pokonać rundę karną, a jego rywal strzelał bezbłędnie. Bardzo blisko najlepszej dwójki był również Czech Jaroslav Soukup, który do Bjoerndalena stracił tylko 5,7 s. Faworytowi gospodarzy Antonowi Szypulinowi zabrakło jedynie 0,7 s do brązu.

Bjoerndalen wyrównał rekord 12 medali zimowych igrzysk, należący do jego rodaka, biegacza narciarskiego Bjoerna Daehliego. Został też najstarszym w historii zwycięzcą olimpijskiej rywalizacji w jakiejkolwiek konkurencji indywidualnej.

Polscy biathloniści stanowili tło dla najlepszych. Krzysztof Pływaczyk zajął 64. miejsce, Łukasz Szczurek 77., Grzegorz Guzik 85., a Rafał Lepel 86. w stawce 87 zawodników.

Wyścigi łyżwiarzy szybkich na dystansie 5000 m zdominowali Holendrzy. Wygrał Sven Kramer przed

Janem Blokhuijsenem i Jorritem Bergsmą. Jan Szymański zajął 13., a Sebastian Druszkiewicz - 23. miejsce.

W rozgrywanej po raz pierwszy na igrzyskach snowboardowej konkurencji slopestyle (skoki, rotacje, jazda np. po poręczach) zwyciężył Amerykanin Sage Kotsenburg. Srebrny medal wywalczył Norweg Staale Sandbech, a brązowy - Kanadyjczyk Mark McMorris.

Piąty i ostatni w sobotę komplet medali rozdano w jeździe po muldach. Wygrała Kanadyjka Justine Dufour-Lapointe, przed swoją starszą siostrą Chloe. Brązowy medal wywalczyła mistrzyni olimpijska z Vancouver Amerykanka Hannah Kearney.

Polscy skoczkowie nie mieli problemu z awansem do niedzielnego konkursu na normalnym obiekcie. W kwalifikacjach Maciej Kot był piąty (98,5 m), Dawid Kubacki 13. (95,5 m), a Jan Ziobro 22. (95 m). Kamil Stoch, który jako lider klasyfikacji Pucharu Świata był zwolniony z kwalifikacji (podobnie jak dziewięciu innych zawodników), uzyskał równo 100 m.

- Skocznia normalna nie należy do najłatwiejszych, na jakich przyszło mi skakać. Więc każda próba na niej jest cennym doświadczenie, pojawiają się nowe odczucia, albo też utrwalam odczucia z wcześniejszych skoków. To już taka bliższa znajomość - powiedział Stoch.

Kwalifikacje wygrał Austriak Michael Hayboeck - 101 m. Najdłuższe skoki na odległość 104 m oddali Austriak Gregor Schlierenzauer i Niemiec Severin Freund.

W sobotę z biało-czerwonych zaprezentował się ponadto saneczkarz Maciej Kurowski, który po dwóch ślizgach zajmuje 24. miejsce. Prowadzi Niemiec Felix Loch.

kir, PAP

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Komentarze