Maiken Caspersen Falla: Nie zostawić nawet grama energii

Zimowe
Maiken Caspersen Falla: Nie zostawić nawet grama energii
Maiken Caspersen Falla / fot. PAP/EPA

Maiken Caspersen Falla złotym medalem w sprincie w Soczi wreszcie mogła wywalczyć dla siebie w Norwegii kawałek sławy. Od dawna jej się to należało, ale ciężko wyjść z cienia Marit Bjoergen. Jej motto sportowe nakazuje dać z siebie wszystko i nie martwić się o resztę. - Na igrzyskach trzeba myśleć tak: jeśli pobiegnę tak, że nie zostanie już w tobie nawet kropla energii, to bez względu na wynik, nigdy nie można narzekać - powiedziała Polsatsport.pl.

To prawda, że pomógł jej trochę słabszy dzień największej gwiazdy norweskich biegów. Bjoergen przewróciła się w półfinale, a poza tym i tak biegła fatalnie, ciężko jak czołg. Z drogi usunęła się też inna wielka faworytka Kikkan Randall, która odpadła wcześniej. Dla Falli otworzyła się autostrada do złota, ale takie momenty też trzeba umieć wykorzystać i kiedy się pojawią, być gotowym.

Falla była gotowa i potwierdziła wielki talent, a dzięki złotemu medalowi w Soczi wreszcie powinna awansować do pierwszej ligi norweskich gwiazd i może być wymieniana jednym tchem obok Marit Bjoergen, Therese Johaug, czy Heidi Weng. W sprincie, w ścisku, kiedy kijki uderzają o kijki, narty zachodzą na siebie, a zakręty są wyjątkowo ostre, trzeba umieć się odnaleźć.

Caspersen Falla jest specjalistką w sprincie. Niewysoka, drobna, raczej nigdy nie będzie specjalistką od wytrzymałości na długich dystansach. Sprinty to jej żywioł. Wie, czego chce, wie, z czego będzie jadła chleb i wszystko w tym sezonie podporządkowała sukcesowi w koronnej konkurencji. Odpuściła nawet Tour de Ski, zrezygnowała z mistrzostw Norwegii i przyjechała do Novego Mesta na Morawach, żeby ćwiczyć sprinty. Do Soczi przyjechała jako liderka Pucharu Świata w tej konkurencji. W lutym 2013 roku, na mistrzostwach świata w Val di Fiemme, zajęła trzecie miejsce w sprincie techniką klasyczną, w finale w którym przewróciła się Justyna Kowalczyk.

– Poświęciłam starty w Tour de Ski, żeby trenować sprint. Wszystko musi być perfekcyjnie przygotowane. Kiedy w programie zawodów jest sprint techniką łyżwową, zawsze skupiam się, żeby wypaść dobrze. Wszystko jest podporządkowane startowi na igrzyskach olimpijskich – opowiadała Polsatsport.pl w Novym Meście.

Grzeczna, skromna, trochę jakby onieśmielona, że przepytują ją media z innych krajów. Nie grymasiła, że na wywiad trzeba się było umawiać wieczorem, przed ważnymi zawodami. Chcecie? To porozmawiamy, tylko włożę kurtkę z reklamami sponsorów (biznes i sport mają swoje prawa), a zaraz potem sympatycznie się uśmiechnę.

Występ w Novym Meście był dla Caspersen Falli bardzo udany. Razem z Ingvild Flugstad Oestberg stanęły na najwyższym stopniu podium w sprincie drużynowym techniką klasyczną. W Soczi na podium też stanęły obok siebie: Caspersen Falla na pierwszym miejscu, a Oestberg tylko stopień niżej. Obie są z tego samego rocznika, razem startowały w mistrzostwach świata juniorów.

Czasami ciągnie ją do dłuższych dystansów, prawdziwa sława i sukcesy biorą się z wszechstronności (patrz: Marit Bjoergen). Próbuje się na 10 kilometrów techniką klasyczną. – Tak, lubię biegać na tym dystansie, kiedy jest start masowy i ścieramy się z rywalkami ramię w ramię. Tylko niestety to, że ten dystans lubię, nie znaczy, że zdobędę na nim medal w Soczi. Sprint to zawsze jest moja najpotężniejsza broń – mówiła Polsatsport.pl.

A w czym tkwi tajemnica sukcesu? To sposób, który w Polsce przywykliśmy nazywać drogą Adama Małysza. Tak, jak w skokach chodziło o dwie dobre, równe próby, tak w biegach narciarskich trzeba zemdleć na mecie ze zmęczenia, a wynik może przyjść sam, w prezencie. - Oczywiście, dla nas Norwegów, zawsze celem jest bycie lepszym niż Szwedzi, ale na igrzyskach w sumie nie o to chodzi. Na igrzyskach trzeba myśleć tak: jeśli pobiegnę tak, że nie zostanie już w tobie nawet kropla energii, jeżeli dasz z siebie wszystko, to bez względu na wynik, nigdy nie można narzekać - mówiła Polsatsport.pl.

To podejście może ją zaprowadzić naprawdę daleko. Ma dopiero 23 lata, a już przyjechała na drugie igrzyska i wróci z nich z tarczą. Narty pamięta od małego, ledwie nauczyła sie dobrze chodzić, kiedy dostała pierwsze biegówki, miała wtedy cztery lata. Ale to nie znaczy, że świata poza śniegiem nie widzi. Studiuje ekonomię i administrację w Lillehammer, tylko że jeśli musi wybierać między treningiem i nauką, to wybiera to pierwsze.

To sztuka skoncentrowania się na celu, którą widać też było, gdy wycofała się z tegorocznego Tour de Ski. Po co się rozpraszać po drodze? Trzeba zrobić swoje, a potem można się zająć pobocznymi zadaniami. Falla ma czas i na jedno, i na drugie. Jeszcze wiele lat startowania przed nią i jeśli wytrzyma na drodze poświęceń, to rywalki mogą zacząć się bać.
Łukasz Majchrzyk, Polsat Sport

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Komentarze