Kołtoń: Liga, czyli zabawa na złomowisku?

Piłka nożna
Kołtoń: Liga, czyli zabawa na złomowisku?
Paweł Brożek zupełnie nie radził sobie za granicą. Ale w polskiej lidze znów jest gwiazdą / fot. Cyfrasport

Ekstraklasa wraca na boiska, choć termin dość niefortunny ze względu na trwające Igrzyska w Soczi. Jesteśmy świadkami sezonu eksperymentalnego, w którym będzie nawet kilkanaście dni przerwy w kwietniu! Zimą brakowało ciekawych transferów. A jak już były, to miałem wrażenie, że bawimy się na "złomowisku".

Przykładem jest polityka transferowa Wisły Kraków. Bośniak Semir Stilić odszedł z Lecha po czterech latach, by następne półtora roku zupełnie zmarnować. Jednak kto zimą 2014 roku skusił się na zdolnego, choć leniwego pomocnika? Trzeci zespół Ekstraklasy, gdzie na Stilica czekał dobry znajomy z pierwszego sezonu w "Kolejorzu", Franciszek Smuda.

Latem 2012 roku Bośniak trafił na Ukrainę - do Karpat Lwów. W całym sezonie zaliczył co prawda 22 spotkania, ale aż 10 razy wchodził z ławki - strzelił jednego gola, a przy 3 asystował. Latem 2013 roku powędrował do Turcji. W Gaziantesporze wystąpił sześć razy, ale tylko cztery mecze zaliczył w podstawowym składzie - strzelił jednego gola i przy jednej bramce asystował. Ostatni raz w lidze tureckiej wystąpił na początku listopada. Został zmieniony w przerwie przegranego meczu z Kasimpasą...

Nieprzygotowany Brożek najlepszym piłkarzem!


Czy przeraża to jednak Smudę? A skąd! Na początku obecnego sezonu sięgnął po nieprzygotowanego Pawła Brożka, a ten stał się największa gwiazdą polskiej ligi! Teraz sprowadził Stilica i kto wie, czy dzięki jego golom i asystom nie wywalczy europejskich pucharów. Ba, nawet Dariusz Dudka w Wiśle znalazł pracodawcę, choć nie miał szans przez półtora roku poważnie pograć w piłkę w Hiszpanii, czy w Anglii.

Czy reaktywacja Brożka, czy teraz Stilica i Dudki, nie świadczy o tym, że bawimy się na "złomowisku"? Brożek nie potrafił się odnaleźć w Turcji, Szkocji i Hiszpanii. W dwa i pół roku zdobył 5 bramek. Po powrocie do "Białej Gwiazdy" w pół roku kropnął 11 bramek i zaliczył 6 asyst. Zmierza po kolejną koronę króla strzelców Ekstraklasy... Zachwycił mnie Brożek jesienią, ale też jego pozycja w polskiej lidze - nie ma co ukrywać - wynika ze słabego poziomu.

Snajper na czołowe kluby Bundesligi?

Dość ciekawe ruchy transferowe w Lechii Gdańsk, ale kulisy sprowadzenia Zaura Sadajewa są śmieszne. Polecił go do klubu Maciej Makuszewski, który postanowił zmienić ławkę Tereka Grozny na szansę na Wybrzeżu. Przy okazji "pociągnął" Sadajewa. Makuszewski opowiadał w "PS": "Nasz trener od przygotowania fizycznego w Tereku oceniał jego potencjał na czołowe kluby Bundesligi. A wiedział, co mówi, bo pracował w Bayernie Monachium i Bayerze Leverkusen".

Czołowe kluby Bundesligi? Ludzie, czyli Czeczeniec jest niczym Polak Robert Lewandowski, Chorwat Mario Mandzukić albo Niemiec Stefan Kiessling? Tymczasem od 2006 roku -  a więc przez ponad siedem lat w Rosji i w Izraelu - strzelił 9 bramek ligowych. Nie żartuję: dziewięć bramek w siedem lat!

Wierzę w Makuszewskiego, który poszedł po rozum do głowy - zgodził się na znaczącą obniżkę płacy, aby grać, a nie marnować czas. Makuszewski ma 24 lata i - wyjeżdżając z Polski - zapowiadał się na wielki talent. Niech jednak nie każe wierzyć w Sadajewa, który w najlepszym swoim sezonie - w 28 spotkaniach - strzelił 3 gole... Z drugiej strony Sadajew też ma dopiero 24 lata. Może będzie rewelacją w ekipie Michała Probierza? Może dobrych rad udzieli mu nowy dyrektor sportowy Lechii, a przed laty świetny napastnik, Andrzej Juskowiak?

Jak z Cypru, to będzie strzelał w Polsce

Zaskakujące, że Legia zimą zdiagnozowała dwa problemy. Pierwszy - z trenerem został rozwiązany. Drugi - ze snajperem przed długi czas pozostawał w zawieszeniu. Tuż przed wznowieniem rozgrywek wrócił pomysł zatrudnienia Portugalczyka Orlando Sa, którego wcześniej trener Henning Berg odrzucił. Jednak skoro nie udało się pozyskać kogoś innego, to Berg mówi, że Sa może być!

Na tej zasadzie można zbudować mistrza Polski, ale chyba nie sposób awansować do Ligi Mistrzów. Nota bene akurat 26-letni Sa z AEL Limassol może wypalić, skoro w Polsce potwierdzili swoje walory dwaj inni snajperzy, którzy przywędrowali do nas z Cypru - 29-letni Portugalczyk, Marco Paixao (Śląsk Wrocław) oraz 34-letni Portugalczyk, Bernanrdo Vasconcelos (Zawisza Bydgoszcz).

Z kolei Lech poszedł po bandzie, wyrzucając z kadry Rafała Murawskiego i Bartosza Ślusarskiego. Pytanie, czy będzie "kozaczył" przez całą wiosnę, czy może jednak za kilka, kilkanaście dni przywróci dwóch asów do składu? Europa się o nich nie upomina. W Polsce to jednak dalej asy, choć jesienią nie zapobiegli wielkiej stracie punktowej do Legii (Murawskiego można trochę usprawiedliwić, ponieważ długo pauzował z powodu kontuzji).

"Kolejorz" ma aż dziewięć punktów straty do lidera, podczas gdy Wisła sześć, a Górnik pięć. Seria udanych meczów Legii - przy wpadkach tych zespołów - może spowodować, że dogrywka do sezonu, czyli kolejki 31-37. już w grupie mistrzowskiej, nawet po podziale punktów, będą nudne jak flaki z olejem...

Dyskusja o reformie odłożona, ale wróci...

Szefowie Ekstraklasy, na czele z Bogusławem Biszofem cały czas podkreślają, aby dać szansę na spokojną ocenę po pierwszym roku eksperymentu. Nie ma sprawy, ale warto, aby ta ocena była dogłębna i samokrytyczna. Nie chodzi nawet o połajanki dziennikarzy, a rzeczywisty dialog udziałowców Ekstraklasy, co jest właściwym modelem rozwoju.

Czy aby na pewno warto grać ligę "rozwodnioną" na cztery dni, w której każdy mecz ma inną porę rozgrywania. Niby można obejrzeć wszystkie mecze z kolejki, ale kto tak czyni? Czy nie lepiej promować się "multiligą" w sobotę, a później ciekawym magazynem? Nie ma przypadku, że Bundesliga rozgrywa w sobotę o godzinie 15.30 aż pięć meczów, a Premier League w sobotę o 16.00 od czterech do sześciu spotkań!

Model rozgrywek to jedno, a pomysł na klub, to inna kwestia. Często ten pomysł, czego byliśmy świadkami w tej przerwie rozgrywek, opiera się na chaosie w poszukiwaniu piłkarzy. Oby chaos nie dominował teraz na boiskach, które w czasie dwóch pierwszych kolejek znajdą się w tle olimpijskich zmagań.

Legia przynajmniej w piątek ma ofertę na Walentynki - bilet dla drugiej połowy w połowie ceny... Może to poprawi frekwencję. Na razie - według raportu PZPN - frekwencja na meczach Ekstraklasy nie drgnęła i wynosi 8 262 widzów. Na Legii też szału nie ma, bo choć lider, to z reguły bez stylu. Pytanie, czy zmieni to Berg, pozostaje kwestią otwartą...
Roman Kołtoń, Polsat Sport

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Komentarze