Justyna, jak obiecała, dziewczyn nie zostawiła. Jest siódme miejsce w sztafecie. Triumf Szwedek

Justyna Kowalczyk pędziła jak pociąg ekspresowy. Goniła rywalki, wyprzedzała je, na swojej - drugiej - zmianie wyprowadziła Polki na czwartą pozycję. Po zmianach czterech ona i jej koleżanki ze sztafety 4x5 km wylądowały na siódmym miejscu. Wygrały, po wielkim biegu Charlotte Kalli, Szwedki. Norweżki bez medalu!
Dwa dni wcześniej Kowalczyk zdobyła złoto w swojej ulubionej konkurencji - 10 km stylem klasycznym. A wiadomo było, że startuje, choć ma złamaną kość w stopie, a ból blokują mocne leki. Potem wyjawiła, że ma także odmrożone palce u stóp i ściągnięte paznokcie. Ale o tym, by w Soczi był to jej ostatni start, mowy nie było. - Jeżeli ktoś myślał, że zostawię dziewczyny, to mnie nie zna. Uwielbiam rywalizację w sztafecie - ucięła temat Kowalczyk. Z trenerem Aleksandrem Wierietielnym ustalili też, że stanie do boju i w sprincie drużynowym klasykiem, i w biegu na 30 km techniką dowolną.
Dopadła Johaug
Oprócz niej w sztafecie znalazły się Kornelia Kubińska, Sylwia Jaśkowiec i Paulina Maciuszek. Rok temu, w mistrzostwach świata, Polki zakończyły zawody na dziewiątej pozycji. Po pierwszej zmianie były na dziesiątej. A Kowalczyk wyprowadziła potem drużynę - na zmianie drugiej - na czoło stawki. Niestety dużo straciła biegnąca wtedy po niej Maciuszek. - Dlatego zmieniłem teraz kolejność. Na trzeciej zmianie pobiegnie Sylwia, a kończyć będzie Paula - stwierdził trener polskiej kadry Ivan Hudac.
- Najbardziej lubię biegać, kiedy jest bardzo zimno, a smary twarde i niepewne - przyznała Kowalczyk. A w sobotę w Soczi było tak ciepło, że dziennikarze relacjonujący bieg sztafetowy stawili się do pracy albo w bluzach, albo - nawet - w koszulkach z krótkimi rękawami.
Zaczęła Kubińska. Swoje zadanie ukończyła na pozycji 11. Strata do czoła stawki - 31.9 s. Problemy z nartami miała Norweżka Heidi Weng, dobiegła do strefy zmian na czwartej pozycji. Prowadziły Czeszki i Rosjanki.
Po Kubińskiej do roboty wzięła się Kowalczyk, w norweskiej sztafecie była wtedy na trasie Therese Johaug. Jak dopaść prowadzące zawodniczki? Mistrzyni ruszyła w pogoń, od początku. Po 1/3 dystansu odrobiła dziewięć sekund. Czy utrzymanie takiego tempa pozwoli Polsce wyruszyć na trzecią zmianę na prowadzeniu? Po 2,5 km Kowalczyk zostawiła za sobą Czeszkę, była ósma, jechała jak pociąg, jak ekspres! A chwilę później był podbieg, to, co mistrzyni lubi. I już była siódma. Dalej, dalej. Mocne odbicia kijkami. Widziała biegnącą przed nią grupę, miała do niej coraz bliżej. Do Rosjanki - tylko pięć metrów. Szóste miejsce. Johaug została, odpadła z czołówki, to ją ścigała teraz Polka. I pokonała Norweżkę, wyprowadziła sztafetę na czwartą lokatę. Do liderujących Szwedek Polki traciły równo 13 s.
Szalony bieg Kalli
Jaśkowiec cały czas biegła z Norweżką i Francuzką, tuż za ich plecami. A na finiszu obydwie wyprzedziła, po jej zmianie biało-czerwone wciąż były czwarte! Utrzymać tę pozycję, odeprzeć ataki kończącej rywalizację w drużynie norweskiej Marit Bjoergen? Zadanie ponad siły, niemożliwego wymagać nie można. Maciuszek wpadła na metę na siódmym miejscu.
O miejsca na podium trzeba było walczyć na finiszu. Szwedka Charlotte Kalla, która ruszała na swoją zmianę aż 25 s za Finkami i Niemkami, nawet przez chwilę nie zwątpiła, że może to odrobić. Że może wygrać. Była wielka, robiło się coraz mniej sekund straty. Kalla zmęczona musiała być potwornie, ale parła do przodu. I na tych ostatnich metrach to ona była najmocniejsza! To jej trzeci medal w Soczi, po srebrach na 10 km klasykiem i 15 km w biegu łączonym. Co będzie na dystansie 30 km?
W sztafecie srebro mają Finki, brąz dla Niemiec. Norwegia dopiero piąta.
Wyniki biegu sztafetowego kobiet 4x5 km:
1. Szwecja 53.02,7
(Ida Ingemarsdotter, Emma Wiken, Anna Haag, Charlotte Kalla)
2. Finlandia strata 0,5 s
(Anne Kylloenen, Aino-Kaisa Saarinen, Kerttu Niskanen, Krista Lahteenmaki)
3. Niemcy 0,9
(Nicole Fessel, Stefanie Boehler, Claudia Nystad, Denise Herrmann)
4. Francja 45,0
5. Norwegia 53,6
6. Rosja 1.03,6
7. Polska 1.36,2
(Kornelia Kubińska, Justyna Kowalczyk, Sylwia Jaśkowiec, Paulina Maciuszek)
8. Włochy 2.17,2
9. USA 2.30,7
10. Czechy 3.27,1
Dopadła Johaug
Oprócz niej w sztafecie znalazły się Kornelia Kubińska, Sylwia Jaśkowiec i Paulina Maciuszek. Rok temu, w mistrzostwach świata, Polki zakończyły zawody na dziewiątej pozycji. Po pierwszej zmianie były na dziesiątej. A Kowalczyk wyprowadziła potem drużynę - na zmianie drugiej - na czoło stawki. Niestety dużo straciła biegnąca wtedy po niej Maciuszek. - Dlatego zmieniłem teraz kolejność. Na trzeciej zmianie pobiegnie Sylwia, a kończyć będzie Paula - stwierdził trener polskiej kadry Ivan Hudac.
- Najbardziej lubię biegać, kiedy jest bardzo zimno, a smary twarde i niepewne - przyznała Kowalczyk. A w sobotę w Soczi było tak ciepło, że dziennikarze relacjonujący bieg sztafetowy stawili się do pracy albo w bluzach, albo - nawet - w koszulkach z krótkimi rękawami.
Zaczęła Kubińska. Swoje zadanie ukończyła na pozycji 11. Strata do czoła stawki - 31.9 s. Problemy z nartami miała Norweżka Heidi Weng, dobiegła do strefy zmian na czwartej pozycji. Prowadziły Czeszki i Rosjanki.
Po Kubińskiej do roboty wzięła się Kowalczyk, w norweskiej sztafecie była wtedy na trasie Therese Johaug. Jak dopaść prowadzące zawodniczki? Mistrzyni ruszyła w pogoń, od początku. Po 1/3 dystansu odrobiła dziewięć sekund. Czy utrzymanie takiego tempa pozwoli Polsce wyruszyć na trzecią zmianę na prowadzeniu? Po 2,5 km Kowalczyk zostawiła za sobą Czeszkę, była ósma, jechała jak pociąg, jak ekspres! A chwilę później był podbieg, to, co mistrzyni lubi. I już była siódma. Dalej, dalej. Mocne odbicia kijkami. Widziała biegnącą przed nią grupę, miała do niej coraz bliżej. Do Rosjanki - tylko pięć metrów. Szóste miejsce. Johaug została, odpadła z czołówki, to ją ścigała teraz Polka. I pokonała Norweżkę, wyprowadziła sztafetę na czwartą lokatę. Do liderujących Szwedek Polki traciły równo 13 s.
Szalony bieg Kalli
Jaśkowiec cały czas biegła z Norweżką i Francuzką, tuż za ich plecami. A na finiszu obydwie wyprzedziła, po jej zmianie biało-czerwone wciąż były czwarte! Utrzymać tę pozycję, odeprzeć ataki kończącej rywalizację w drużynie norweskiej Marit Bjoergen? Zadanie ponad siły, niemożliwego wymagać nie można. Maciuszek wpadła na metę na siódmym miejscu.
O miejsca na podium trzeba było walczyć na finiszu. Szwedka Charlotte Kalla, która ruszała na swoją zmianę aż 25 s za Finkami i Niemkami, nawet przez chwilę nie zwątpiła, że może to odrobić. Że może wygrać. Była wielka, robiło się coraz mniej sekund straty. Kalla zmęczona musiała być potwornie, ale parła do przodu. I na tych ostatnich metrach to ona była najmocniejsza! To jej trzeci medal w Soczi, po srebrach na 10 km klasykiem i 15 km w biegu łączonym. Co będzie na dystansie 30 km?
W sztafecie srebro mają Finki, brąz dla Niemiec. Norwegia dopiero piąta.
Wyniki biegu sztafetowego kobiet 4x5 km:
1. Szwecja 53.02,7
(Ida Ingemarsdotter, Emma Wiken, Anna Haag, Charlotte Kalla)
2. Finlandia strata 0,5 s
(Anne Kylloenen, Aino-Kaisa Saarinen, Kerttu Niskanen, Krista Lahteenmaki)
3. Niemcy 0,9
(Nicole Fessel, Stefanie Boehler, Claudia Nystad, Denise Herrmann)
4. Francja 45,0
5. Norwegia 53,6
6. Rosja 1.03,6
7. Polska 1.36,2
(Kornelia Kubińska, Justyna Kowalczyk, Sylwia Jaśkowiec, Paulina Maciuszek)
8. Włochy 2.17,2
9. USA 2.30,7
10. Czechy 3.27,1
Komentarze