Trener snowboardzistek: Miejsce w "16" to minimum

Zimowe
Trener snowboardzistek: Miejsce w "16" to minimum
Karolina Sztokfisz / fot. igrzyska24.pl

Trener snowboardowych konkurencji alpejskich Paweł Dawidek uważa, że celem minimum Aleksandry Król i Karoliny Sztokfisz jest miejsce w najlepszej „16”. W Soczi Polki wystąpią w slalomie i gigancie równoległym.

– Oczywiście, najbardziej zadowoleni bylibyśmy z medalu, ale plan minimum to awans do Top 16. Wtedy rozpoczyna się ściganie w systemie KO (przegrywający odpada – PAP). W finałach rywalizacja jest tak zacięta, że wszystko może się zdarzyć. Zawodniczki jeżdżą na podobnym poziomie, każda z nich może znaleźć się w kolejnej rundzie...” – powiedział Dawidek, który dopiero w piątek wieczorem zjawił się w wiosce olimpijskiej w Soczi.

Szczególnie Król lubi rywalizować w Rosji, bowiem niemal dokładnie rok temu zajęła drugie miejsce w slalomie równoległym w Pucharze Świata w Moskwie. Przegrała tylko z Kanadyjką Caroline Calve.

– Wyniki naszych snowboardzistek napawają optymizmem, bowiem w tym sezonie Ola Król wygrała jedne zawody Pucharu Europy, z udziałem rywalek regularnie kwalifikujących się do Top 16 w PŚ. Z kolei Karolina Sztokfisz dwukrotnie była w czołowej szesnastce Pucharu Świata – dodał szkoleniowiec.

Dawidek zwrócił jednak uwagę na niewystarczające środki finansowe, jakimi kadra dysponowała w okresie przygotowawczym.

– Otrzymaliśmy z Ministerstwa Sportu i Turystyki ok. 90 tysięcy złotych. W pierwotnych planach zakładałem wyjazd w okresie letnim do Nowej Zelandii, gdzie panują wtedy najlepsze warunki śniegowe. Niestety, program musiałem zweryfikować i zostaliśmy z Europie. Na tak daleki wyjazd nie było nas stać, choć zawodniczki sporo pieniędzy dokładały z własnej kieszeni. Byliśmy w Szwajcarii, we Włoszech i Austrii, jednak pogoda nam nie pomagała, było mało śniegu, za to padało, a do tego jeszcze ciepło. Jesienią z kolei pozmieniało się - opadów śniegu było za dużo, a w takich warunkach ciężko przeprowadzić porządny trening – stwierdził.

Jego podopieczne wystartują 19 lutego w slalomie gigancie równoległym i 22 lutego, w przeddzień zakończenie igrzysk, w slalomie równoległym. Zamieszkali zaś w górskiej wiosce w Rosa Chutor, położonej tuż przy trasach narciarskich i snowboardowych. Do Soczi jest stąd ok. 50 km.

– Trasy olimpijskie są bardzo piękne i mają swój klimat. W niczym nie odbiegają od tych w austriackich czy włoskich ośrodkach, a nawet są nowocześniejsze. Z pewnością często będą tam przyjeżdżać turyści rosyjscy i z okolicznych krajów. Dla nas to zdecydowanie za daleko i za drogo – przyznał Dawidek.

W poprzednim roku biało-czerwoni byli w Soczi na próbie przedolimpijskiej.

– Niestety, było bardzo mało śniegu i padał deszcz, więc trudno uznać to za dobre przetarcie przed najważniejszym startem. Wiem, że na igrzyska Rosjanie mają spore zapasy białego puchu. Do faworytów zaliczam Szwajcarkę Patrizię Kummer, wysoką formą błysnęła Czeszka Ester Ledecka, a liczyć powinny się też Austriaczki i Rosjanki. Mam nadzieję, że do tej rywalizacji włączą się też Polki – zakończył.

jb, PAP

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Komentarze