Prezes PZRugby: Rugbyści jak husaria. "Bogurodzica" na meczach?

Inne
Prezes PZRugby: Rugbyści jak husaria. "Bogurodzica" na meczach?
Prezes Polskiego Związku Rugby Jan Kozłowski / fot. Polsat Sport

W rugby i w husarii potrzebny jest charakter, a jeszcze dodałbym rock and roll, czyli to, co daje czad oraz impet w działaniu. Cieszę się, że te wszystkie elementy udało nam się połączyć, a media to dostrzegają. Husaria jest już z nami od jakiegoś czasu - mówi Polsatsport.pl Jan Kozłowski.

Przed polskimi rugbystami trudne, wiosenne mecze. Reprezentacja rugby 15-osobowego zmierzy się z Mołdawią (5 kwietnia w Siedlcach) w meczu eliminacyjnym Pucharu Europy Narodów. Kadra 7-osobowa będzie walczyć o mistrzostwo Europy VII. Obie drużyny biorą udział w zgrupowaniu w Tunezji (27 lutego - 6 marca), które ma przygotować reprezentacje na najtrudniejsze mecze.

Łukasz Majchrzyk: Panie Prezesie, rugby i husaria mają ze sobą sporo wspólnego, szarże na pewno.


Jan Kozłowski: Szarże, ale też charakter. W rugby i w husarii potrzebny jest charakter, a jeszcze dodałbym rock and roll, czyli to, co daje czad oraz impet w działaniu. Cieszę się, że te wszystkie elementy udało nam się połączyć, a media to dostrzegają. Husaria jest już z nami od jakiegoś czasu. Kiedyś, podczas meczu z Hiszpanią w Gdyni, mieliśmy oddział na koniach i ze skrzydłami husarskimi. To zostało bardzo dobrze przyjęte. Chcemy taką oprawę robić na najbliższych meczach. Nie wiem, czy uda się to podczas spotkania z Mołdawią w Siedlcach 5 kwietnia, ale na jesienne mecze w Warszawie chcemy ściągnąć znów husarię na koniach. Ich obecność daje przedsmak tej walki, która się potem toczy na boisku. Robimy wszystko, żeby zwiększyć popularność. We Francji, w Australii, czy Nowej Zelandii, kiedy jest ważny mecz, to na trybunach jest nawet 80 tysięcy kibiców. U nas takiej frekwencji jeszcze nie ma, ale to, co może cieszyć, to kultura kibicowania. Przychodzą rodziny z dziećmi. Ja jestem z Wybrzeża, gdzie emocje są wielkie, a kibice siedzą obok siebie, bez żadnych awantur. Walka jest na boisku, a na trybunach jest dobra zabawa.

Husarze to była elita społeczna w XVII wieku. Walczyli w bitwach, a w czasie pokoju raczej byli spokojni.

Tutaj też walka jest na boisku, a na trybunach jest bardzo fajna atmosfera. Po meczach jest zawsze tzw. trzecia połowa, która polega na tym, że zawodnicy siadają do posiłku. Stół to jest miejsce do rozmowy, do spotkania. Jest też piwko, nie ma co ukrywać. Ale tam już jest atmosfera przyjaźni. Po walce jest chwila wzajemnej rozmowy i szacunku. Rugbyści mają do siebie szacunek, bo wiedzą, że na boisku zostawiają pot, krew i siły, a poza boiskiem są przyjaciółmi i nie ma wtedy złych emocji.

Rytuałów wojennych Nowozelandczyków należy się bać, czy nie?

Należy się bać przed meczem, bo to jest robienie atmosfery, kiedy chcemy przeciwnika zastraszyć. Byłem kiedyś w Sydney, gdzie widziałem mecz Nowa Zelandia - Anglia. Kiedy Nowozelandczycy odtańczyli hakę, to ja na miejscu rywali bałbym się wyjść na boisko, a oni wychodzą, stawiają się i mogą nawet wygrać. To jest socjotechnika przed meczem, a po meczu - szacunek.

Może rytuały husarskie mogłyby się stać polską haką?

To właśnie staramy się robić. Zdradzę jedną rzecz, proszę nie wyciągać z tego zbyt daleko idących wniosków, bo mówię to na świeżo, ale powstał pomysł, by przed meczami reprezentacji śpiewać "Bogurodzicę". Muszę powiedzieć, że to jest dla mnie szokujące dzisiaj, ale kto wie? W walce rugby potrzebna jest walka, a to byłaby motywacja największa ze wszystkich. To jest świeży pomysł i jeszcze nie potrafię powiedzieć, czy go zrealizujemy.

"Bogurodzica" to byłby szczyt szczytów, ale hymn odśpiewany przez reprezentantów ostatnio to był prawdziwy hit.

Ten film zrobił furorę w sieci. To pokazuje charakter, na boisko trzeba wyjść zmotywowanym. Rugbyści wkładają serce w walkę, to prędzej czy później musi przynieść efekt.

Jak do Pana mówić: Panie Prezesie, czy Panie rotmistrzu? Co było pierwszą miłością w życiu: rugby czy husaria?

Zacząłem od rugby, bo prezesem jest od 2000 roku, a husarię objąłem, kiedy zostałem marszałkiem województwa, czyli w 2002 roku. Z ich strony wyczułem to zrozumienie dla pokrewieństwa husarii i rugby. Myślę, że na jesieni przywieziemy do Warszawy husarię na koniach.

***

W grupie 26 zawodników powołanych przez trenera XV Marka Płonkę znaleźli się:

Craig Bachurzewski, Adrian Chróściel, Michał Wierzejski, Radosław Dabkiewicz, Grzegorz Janiec, Adrian Ignaczak, Karol Perzak, Grzegorz Buczek, Mateusz Bartoszek, Cyprian Majcher, Marek Płonka, Michał Mirosz, Stanisław Niedźwiedzki, Rafał Janeczko, Dawid Banaszek, Dawid Lorentowicz, Rafał Szrejber, Piotr Psuj, Bartłomiej Sierant, Mariusz Wilczuk, Tomasz Rokicki, Tomasz Gasik, Robert Pawelec, Radosław Bysewski, Piotr Jurkowski, Robert Kwiatkowski.

Natomiast 14-tka zawodników VII, powołanych przez trenera Krzysztofa Folca to:

Paweł Antoszczuk, Michał Węzka, Robert Bosiacki, Daniel Trybus, Marcin Krześniak, Dawid Plichta, Piotr Zeszutek, Marek Przychocki, Mateusz Zajkowski, Kevin Bracik, Mateusz Mrowca, Marcin Urbaniak, Miłosz Popławski, Daniel Gdula.
Łukasz Majchrzyk, Polsat Sport

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Komentarze