Pływaczyk: Pojawiło się zwątpienie

Słabe wyniki polskich biatlonistów na igrzyskach w Soczi nie są specjalnym zaskoczeniem. Krzysztof Pływaczyk twierdzi, że pojawiło się zwątpienie, bowiem jego i kolegów stać na lepsze osiągnięcia.
Na igrzyskach w Soczi jego najlepsze miejsce to 64. w sprincie. W środę Pływaczyk i Łukasz Szczurek wystąpili w rozgrywanej po raz pierwszy na igrzyskach sztafecie mieszanej. Na półmetku, po występie Krystyny Pałki i Magdaleny Gwizdoń, Polska była na czwartej pozycji. Skończyła na 14., czyli na szarym końcu.
„Kiepsko wypadliśmy, kiepsko się czujemy, oczekiwania były większe. Być może wpływ na naszą postawę ma wysokość i specyficzny klimat, na które narzekają też czołowi biathloniści. Na obozie przygotowawczym w Obertilliach wyglądaliśmy dużo lepiej, mnie z kolei bardzo dobrze szło na letnim obozie. Ale zimą, w najważniejszej części sezonu, nie idzie” – zauważył.
31-letni Pływaczyk uważa, że w dużo lepszej dyspozycji był przed paroma sezonami, kiedy plasował się w drugiej dziesiątce PŚ, a np. w 2008 roku z Pałką, Gwizdoń i Tomaszem Sikorą był szósty na MŚ w sztafecie mieszanej. Teraz o takich lokatach może tylko pomarzyć.
„Musimy szukać przyczyn niepowodzeń, bo przecież ciężko pracujemy. Może chodzi o treningi, może o suplementację? Ten rok jest jakiś kryzysowy, ale wierzę w lepszą przyszłość” - dodał.
Pływaczyk kilka lat temu zachorował na boreliozę i miał długą przerwę.
„Aż siedem miesięcy trwało leczenie antybiotykami, które poczyniły pewne szkody w moim organizmie. W tamtym czasie, mimo choroby, wychodziłem na trening, ale tylko po to, aby się poruszać, to nie były mocne zajęcia. Tak naprawdę treningi wznowiłem po dwóch latach i teraz z niecierpliwością czekam na powrót do dawnej formy” - przyznał biathlonista.
Mówi, że nie pamięta momentu ugryzienia przez kleszcza, ale doskonale pamięta osłabienie, bóle stawów, żołądkowe, problemy z jelitami. Z chorobą wygrał, teraz ma cel sportowy.
„Sztab trenerski (Adam Kołodziejczyk, Andrzej Koziński) jest profesjonalny, a to, że jednocześnie pracuje z kobietami i mężczyznami nikomu nie przeszkadza. Swego czasu zagraniczny trener Szwedów kontaktował się ze swymi podopiecznymi tylko dzięki łączom internetowym. Przesyłał im rozpisane plany treningów, oni je realizowali i odsyłali wyniki. Szkoleniowiec analizował i tak to sprawnie działało” – stwierdził.
W ośrodku Laura odbędą się jeszcze olimpijskie sztafety w biathlonie – w piątek 4x6 km kobiet, a w sobotę 4x7,5 km mężczyzn. „Chcielibyśmy przyzwoicie pożegnać się z Soczi. Nie mówię o miejscu, ale będzie dobrze, jeśli każdy z naszej czwórki uzna, że jest zadowolony z siebie. Później, z tego co wiem, nie będziemy startować w Pucharach Świata” - zakończył Pływaczyk.
Komentarze