Derby Turynu bez niespodzianki

Piłka nożna
Derby Turynu bez niespodzianki
Carlos Tevez po zdobyciu bramki / fot. PAP

W Turynie bez zmian - ciągle rządzi Juventus. Tym razem zdecydowała jedna bramka. Autorem trafienia Carlos Tevez, który zaprezentował jedną ze swoich wizytówek, czyli potężną bombę zza pola karnego. 90 minut w barwach gości rozegrał Kamil Glik. Mimo że Argentyńczyka nie zdążył powstrzymać, to rozegrał dobry mecz.

Choć zawsze powtarza się, że derby rządzą się swoimi prawami, to nikt nie wyobrażał sobie, by Juventus mógł stracić punkty w meczu z lokalnym rywalem. Zwłaszcza że nie mogli oni zdobyć bramki w starciu z podopiecznymi Antonie Conte od 9. spotkań! No i jeszcze przecież spotkanie odbywało się na stadionie mistrzów Włoch.

Błyskawiczny Tevez

Tym bardziej zaskakujący był początek. To goście mogli  wyjść na prowadzenie. W sytuacji sam na sam z Gianluigi Buffonem znalazł się Omar El Kaddouri. Jednak ostatecznie strzału nie zdążył oddać. Za wygraną nie dał Andrea Barzagli, który najpierw dogonił, a następnie powstrzymał rywala.

To był taki mecz, że jak już ktoś atakował, to było bardzo groźnie. Tak też było, gdy próbował Carlos Tevez. Mimo że strzelał z ostrego kąta. W odpowiedzi uderzał Ciro Immobile. Zrobił to na tyle mocno, że zerwał linki przytrzymujące siatkę i przez to gra musiała zostać przerwana na kilka chwil.

W końcu padła bramka. Dla Juventusu. Tuż za polem karnym piłkę otrzymał Tevez, odwrócił się i huknął nie do obrony. Trudno wskazywać winnego straconego gola. Kamil Glik był blisko całej akcji, lecz nie zdążył powstrzymać mógł Apacza, który uderzał w błyskawicznym tempie.

Glik próbował

Polski kapitan Torino mógł odpowiedzieć bardzo szybko. Po rzucie rożnym wygrał pojedynek o pozycję z kryjącym go rywalem i głową próbował zaskoczyć Gianluigiego Buffona. Jednak włoski bramkarz nie miał problemów z interwencją.

W drugiej połowie nie działo się tyle, ile w pierwszej odsłonie. Torino już tak mocno nie zagrażało swoimi kontrami – mogło więc liczyć tylko na stałe fragmenty gry. Jednak i one nie wychodziły gościom. Wszystko wskazywało na to, że będzie to już 10. mecz, w którym nie uda się pokonać bramkarza lokalnego rywala.

Juventus mógł wygrać nawet wyżej, gdyż po dosyć przypadkowej sytuacji. Piłka odbiła się od Glika i trafiła do Teveza. Do bramki 5 metrów. To powinien być gol. Mimo to bramkarz Daniele Padelli nie dał się pokonać. Mimo to "Stara Dama" wygrała i umocniła się na pozycji lidera Serie A.

To 21. zwycięstwo w sezonie Juventusu. Ostatni raz schodził z boiska pokonany 20 października 2013 roku, kiedy uległ 2:4 Fiorentinie na wyjeździe. W 25 spotkaniach zgromadził 66 punktów, o dziewięć więcej niż Roma, która w sobotę, z Łukaszem Skorupskim na ławce rezerwowych, wygrała z Bologną 1:0 na jej boisku.

Drugi z rzędu mecz w Serie A wygrał także AC Milan. Zespół z Mediolanu pokonał w niedzielę na wyjeździe Sampdorię Genua 2:0, po golach Marokańczyka Adela Taarabta i Francuza Adila Ramiego. W ekipie pokonanych w pierwszej połowie występował Paweł Wszołek, zaś Bartosz Salamon całe spotkanie spędził na ławce rezerwowych. Milan utrzymał dziewiątą pozycję w tabeli, Sampdoria z kolei spadła z 12. na 13.

W zremisowanym u siebie 1:1 meczu z Atalantą Bergamo w barwach Udinese nie wystąpił Piotr Zieliński. Oglądał zmagania kolegów z ławki rezerwowych. W kadrze Chievo Werona zabrakło natomiast miejsca dla Tomasza Kupisza. Jego zespół, choć od 42. minuty grał w osłabieniu, pokonał na własnym boisku Catanię 2:0.

JUVENTUS - TORINO 1:0

Bramki: Tevez 30.   Sędzia: Rizzoli.

JUVENTUS: Buffon - Barzagli, Bonucci, Chiellini - Lichsteiner, Pirlo, Vidal (74 Marchisio), Pogba, Asamoah - Tevez (90+1 Osvaldo), Llorente (88 Padoin).

TORINO: Padelli - Bovo (81 Meggiorini), Glik, Moretti - Darmian, Kurtic (90+3 Basha) , Vives, el Kaddouri (85 Farnerud), Pasquale - Immobile, Cerci.

Żółte kartki: Vidal, Bonucci - Pasquale, el Kaddouri
Jakub Baranowski, Polsat Sport

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Komentarze