Omelko: Dawno nie mieliśmy tak silnej sztafety

Inne
Omelko: Dawno nie mieliśmy tak silnej sztafety
Rafał Omelko (w białej koszulce) / fot. PAP

Rafał Omelko uważa, że w 15. halowych mistrzostwach świata, które w piątek rozpoczną się w Sopocie, polska sztafeta 4x400 m może wywalczyć w gronie 10 drużyn medal. - Dawno nie mieliśmy tak silnego zespołu - ocenił lekkoatleta AZS AWF Wrocław.

Do zawodów szykuje się sześciu zawodników – poza Omelko o cztery miejsca w sztafecie rywalizują: Łukasz Krawczuk, Jakub Krzewina (obaj WKS Śląsk Wrocław), Patryk Dobek (SKLA Sopot), Kacper Kozłowski (AZS UWM Olsztyn) i Michał Pietrzak (AZS AWF Katowice).

W Sopocie wystąpi w tej konkurencji 10 sztafet – ze Stanów Zjednoczonych, Wielkiej Brytanii, Jamajki, Nigerii, Rosji, Ukrainy, Japonii, Hiszpanii oraz Trynidadu i Tobago.

- Skład naszej drużyny jest bardzo wyrównany. Zapewniam, że w ostatnich latach nie mieliśmy sztafety prezentującej tak wysoki poziom. Kiedyś od Wielkiej Brytanii dzieliła nas przepaść, teraz jesteśmy w stanie podjąć z nimi walkę jak równy z równym. Naprawdę w Sopocie realnie myślę o medalu - powiedział.

Omelko (również i Krzewina) weźmie także udział w biegu indywidualnym na 400 m, w którym wystartuje 28 zawodników. 25-letni lekkoatleta ma co prawda dopiero 30. wynik na światowej liście, ale niezbyt przejmuje się swoją odległą lokatą.

- Część zawodników, która ma lepsze ode mnie rezultaty, nie wystąpi w Ergo Arenie. Poza tym sporo z nich osiągnęło najlepsze wyniki dość dawno temu i nie wiadomo, czy zdołali utrzymać tę dyspozycję do zawodów w Sopocie. Ten start jest dla mnie równie ważny jak rywalizacja w sztafecie i nie ukrywam, że wiążę z nim spore nadzieje - przyznał.

W gronie faworytów wymienia się reprezentantów Trynidadu i Tobago, Dominikany, Stanów Zjednoczonych. Mistrz Polski ma jednak swojego - 23-letniego Czecha Pavla Maslaka, który uzyskał w tym roku czas 45,66.

- Nie jest to może wybitny rezultat, ale Czech jest naprawdę bardzo mocny. Miałem okazję obserwować go w Pradze, gdzie przez dwa tygodnie przybywałem na zgrupowaniu. Maslak rywalizuje ostatnio na różnych dystansach, natomiast kiedy trzy razy stanął na starcie 400 m widać było, że wszystko ma pod kontrolą. Biegł tak, żeby wygrać, ale jednocześnie nie odkryć wszystkich swoich kart. Dla mnie to absolutnie kandydat numer jeden do złotego medalu - ocenił.

Omelko również znajduje się w niezłej formie. W tym sezonie poprawił rekord życiowy aż o 1,40 sekundy (z 47,69 na 46,29).

- Mistrzostwa świata odbywają się w Polsce, dlatego też po raz pierwszy z trenerem Markiem Rożejem tak poważnie potraktowaliśmy sezon zimowy. I efekty są bardzo widoczne. Poprawiłem też technikę biegu i hala przestała mi przeszkadzać. Przyznaję, że pasuje mi bieżnia w Ergo Arenie. Łuki są w niej dość łagodne, co przy moim wzroście 195 cm ma spore znaczenie - zaznaczył.

Wrocławianin uważa, że jest w stanie złamać barierę 46 sekund. - W finale mistrzostw Polski uzyskałem 46,29, ale miałem jeszcze spore rezerwy. Co prawda stoczyłem walkę z Jakubem Krzewiną, jednak kontrolowałem ten bieg. Najważniejsza była wygrana i dlatego nie nastawiłem się na konkretny wynik. Czuję, że stać mnie na uzyskanie zdecydowanie lepszego rezultatu. Poza tym wszystkie dotychczasowe biegi prowadziłem od startu do mety i nikogo nie musiałem gonić. A w mistrzostwach światowa czołówka zmusi mnie do większego wysiłku - podsumował Rafał Omelko.
RH, PAP

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Komentarze