Pindera: Z wiatrem nie wygrasz

Tym razem to on rozdawał karty, choć ci, którzy potrafili się z nim dogadać, byli wysoko w końcowej klasyfikacji. Kamil Stoch, mimo że dopiero dziewiąty w Trondheim, powiększył przewagę nad Peterem Prevcem i w walce o Kryształową Kulę zrobił kolejny krok.
Do końca rywalizacji w Pucharze Świata zostały tylko trzy konkursy, a Prevc traci do Polaka 132 punkty. Wszystko dlatego, że w Trondheim nie awansował do serii finałowej i zajął dopiero 45. miejsce. Teraz Słoweniec będzie próbował odrabiać straty w Oslo i u siebie w Planicy, ale nie na Velikance, jak do tej pory bywało, tylko na mniejszym, nowym obiekcie.
Jeszcze nie tak dawno wybitni skoczkowie mówili, że jak jesteś w formie, to wiatr krzywdy ci nie zrobi. Ale to przeszłość. Owszem mistrzowie radzą sobie lepiej niż inni, ale rygorystyczne regulaminy dotyczące kombinezonów sprawiają, że byle podmuch może jednak nawet najlepszym pokrzyżować plany.
Prevc szansę stracił sam
I tak właśnie było w Norwegii, na skoczni w Trondheim. Niemiec Severin Freund jest w wielkiej formie, ale w pierwszej próbie walkę z wiatrem przegrał i zajmował 22. miejsce. W drugiej takiego pecha już nie miał i ostatecznie zakończył konkurs przed Stochem, który w serii finałowej takiego skoku jakościowego nie zanotował awansując z dziesiątego na dziewiąte miejsce. Freund wskoczył na miejsce siódme.
Prevc szansę na rehabilitację zaprzepaścił sam skacząc przy „pomocy” wiatru zaledwie 116,5 metra i teraz jego szanse na pokonania Stocha w walce o Kryształową Kulę znacząco zmalały.
Bardal nie przejdzie na emeryturę?
Tym razem na najwyższym stopniu podium stanął Anders Bardal, aktualny mistrz świata na skoczni normalnej, który wciąż zastanawia się, czy nie odejść już na sportową emeryturę. Być może takie zwycięstwo, jak to, które odniósł w Trodheim sprawi, że Norweg zmieni zdanie. A okazji, by podreperować sobie samopoczucie będzie miał na zakończenie tego sezonu jeszcze kilka.
Na pewno cieszy na podium obecność Andreasa Koflera i Japończyka Noriakiego Kasai. Austriak sezon miał fatalny, a to przecież skoczek wybitny, który miał swoje piękne dni w długiej karierze. Na drugie miejsce w zupełności zasłużył, bez względu na udział w tym sukcesie zmiennych warunków atmosferycznych.
Kasai dostarcza n am wzruszeń
Co do Japończyka, to chyba wszyscy od dawna bijemy mu brawo. Noriaki jest fenomenem długowieczności. Ma prawie 42 lata i skacze lepiej niż kiedykolwiek wcześniej. Wzruszający był obrazek w drugiej, finałowej serii, gdy po skoku na 135,5 m Kasai zmieniał na prowadzeniu swojego rodaka, 20. letniego Reruhi Shimizu, a ten z szacunku kłaniał się i bił brawo swojemu idolowi.
My też mamy kilka powodów do radości, bo Stoch zrobił kolejny krok na drodze do zdobycia Kryształowej Kuli, a Piotr Żyła, 12-ty w Trondheim wreszcie się obudził. 132 m w drugiej próbie dają nadzieję przed kolejnym konkursem w Oslo, ale też na mistrzostwa świata w lotach Harrachovie, już za tydzień.
Jeszcze nie tak dawno wybitni skoczkowie mówili, że jak jesteś w formie, to wiatr krzywdy ci nie zrobi. Ale to przeszłość. Owszem mistrzowie radzą sobie lepiej niż inni, ale rygorystyczne regulaminy dotyczące kombinezonów sprawiają, że byle podmuch może jednak nawet najlepszym pokrzyżować plany.
Prevc szansę stracił sam
I tak właśnie było w Norwegii, na skoczni w Trondheim. Niemiec Severin Freund jest w wielkiej formie, ale w pierwszej próbie walkę z wiatrem przegrał i zajmował 22. miejsce. W drugiej takiego pecha już nie miał i ostatecznie zakończył konkurs przed Stochem, który w serii finałowej takiego skoku jakościowego nie zanotował awansując z dziesiątego na dziewiąte miejsce. Freund wskoczył na miejsce siódme.
Prevc szansę na rehabilitację zaprzepaścił sam skacząc przy „pomocy” wiatru zaledwie 116,5 metra i teraz jego szanse na pokonania Stocha w walce o Kryształową Kulę znacząco zmalały.
Bardal nie przejdzie na emeryturę?
Tym razem na najwyższym stopniu podium stanął Anders Bardal, aktualny mistrz świata na skoczni normalnej, który wciąż zastanawia się, czy nie odejść już na sportową emeryturę. Być może takie zwycięstwo, jak to, które odniósł w Trodheim sprawi, że Norweg zmieni zdanie. A okazji, by podreperować sobie samopoczucie będzie miał na zakończenie tego sezonu jeszcze kilka.
Na pewno cieszy na podium obecność Andreasa Koflera i Japończyka Noriakiego Kasai. Austriak sezon miał fatalny, a to przecież skoczek wybitny, który miał swoje piękne dni w długiej karierze. Na drugie miejsce w zupełności zasłużył, bez względu na udział w tym sukcesie zmiennych warunków atmosferycznych.
Kasai dostarcza n am wzruszeń
Co do Japończyka, to chyba wszyscy od dawna bijemy mu brawo. Noriaki jest fenomenem długowieczności. Ma prawie 42 lata i skacze lepiej niż kiedykolwiek wcześniej. Wzruszający był obrazek w drugiej, finałowej serii, gdy po skoku na 135,5 m Kasai zmieniał na prowadzeniu swojego rodaka, 20. letniego Reruhi Shimizu, a ten z szacunku kłaniał się i bił brawo swojemu idolowi.
My też mamy kilka powodów do radości, bo Stoch zrobił kolejny krok na drodze do zdobycia Kryształowej Kuli, a Piotr Żyła, 12-ty w Trondheim wreszcie się obudził. 132 m w drugiej próbie dają nadzieję przed kolejnym konkursem w Oslo, ale też na mistrzostwa świata w lotach Harrachovie, już za tydzień.
Komentarze