Adamek nie pozwoli na krok siedmiomilowy. Ani na katapultę

Sporty walki
Adamek nie pozwoli na krok siedmiomilowy. Ani na katapultę
Tomasz Adamek powtarza, że jest wojownikiem /fot. PAP

Młody, silny, agresywny, ciągle prze do przodu i wywiera presję - taki jest 29-letni Wiaczesław Głazkow, z którym już w sobotę zmierzy się Tomasz Adamek, lat 37, skończone. Ukrainiec chce wygrać z dwóch powodów, obydwu bardzo ważnych. Dla jego kariery zwycięstwo będzie katapultą, a rodakom w ojczyźnie przyniesie chwilę radości i dumy.

Przez ojczyznę Głazkowa przetacza się wielka historia. - To mój kraj, mieszka tam moja rodzina - mówi pięściarz. - Mam nadzieję, że politycy wkrótce się zatrzymają. Oby walka z Adamkiem była dobra, byłą widowiskowa i choć na chwilę oderwała Ukraińców od tych dramatycznych wydarzeń.

Adamek w Bethlehem przegrać nie może. Musi pokazać, że jego miejsce jest na wysokiej półce w wadze ciężkiej. Że wciąż się liczy w wyścigu o tytuł w tej kategorii. Dla Głazkowa zwycięstwo będzie milowym krokiem. A nawet siedmiomilowym. Choć Ukrainiec przekonuje, że traktuje ten pojedynek jak każdy inny. - Nie będzie wyjątkowy, nie będzie specjalny. Jak zawsze dałem z siebie wszystko podczas przygotowań. I w ringu też dam z siebie wszystko - twierdzi Głazkow.

Inaczej niż młodzieniaszka

Mieli walczyć 16 listopada 2013 roku. Mieli stoczyć bitwę o numerem 2 w rankingu federacji IBF, by przybliżyć się do pojedynku o mistrzostwo świata w kategorii ciężkiej. Adamkowi plany pokrzyżowała choroba. Na złe samopoczucie skarżył się wtedy od kilku dni. W końcu trafił do lekarza. Zaczęło się od kataru, skończyło na poważnym przeziębieniu, osłabieniu i odwodnieniu organizmu. A w takim stanie do ringu nie mógł wejść. Po raz pierwszy w zawodowej karierze odwołał więc pojedynek - w czasach amatorskich przytrafiło mu się to raz.

Rywala dla Głazkowa znaleziono w tempie ekspresowym. Zamiast z Adamkiem, boksował z niejakim Garrettem Wilsonem. Wygrał jednogłośnie na punkty, wysiłku włożył w to jednak dużo.

Adamek po raz ostatni walczył w sierpniu - pokonał wtedy Dominicka Guinna. Przerwa jest więc długa. - Mnie to nie martwi - twierdzi trener Polaka, Roger Bloodworth. - Tomasz jest przecież pięściarzem z ogromnym doświadczeniem. Częste pojedynki są ważne dla młodych zawodników, nie dla mistrzów.

Bloodworth i jego pięściarz mają za sobą dziewięć tygodni przygotowań. - W sobotę pokażę klasę. O porażce nie myślę, bo jestem wojownikiem - zapowiada Adamek. Powoli zaczyna być nazywany weteranem. Słusznie - 37 lat skończył w grudniu, na koncie ma 51 zawodowych pojedynków. Pamiętam, jak do czterdziestki zbliżał się Andrzej Gołota i przy każdej okazji poprawiał mnie, że jeszcze ma 39 lat. Nie 40!  Staruszkiem Adamek nie jest, ale czas ucieka. A przy okazji szybkość. - Proszę zapytać, co sądzi o tym George Foreman. Albo Bernard Hopkins, który ma prawie 50 lat i wciąż jest mistrzem - mówi na to Bloodworth. Przyznaje, że zawodnika starszego trenuje się inaczej niż młodzieniaszka. - Starego wręcz nie można trenować tak, jak młodego. Trzeba uważać, by nie przesadzić. Być może dać mu dzień, nawet dwa wolnego. Obserwować, rozmawiać. Z upływem lat polega to bardziej na odczuciach, na tym, co mówi pięściarzowi jego ciało.

Głazkow jest młodszy od Adamka o osiem lat. To przewaga Ukraińca? - To znaczy tylko tyle, że Tomasz urodził się osiem lat wcześniej. Nic więcej - zapewnia Bloodworth.

Bije mocno, jak Kliczko

Głazkow i Adamek znają się dobrze. Ukrainiec walczył na tej samej gali w Connecticut, co Polak z Dominickiem Guinnem. Wcześniej był sparingpartnerem Adamka. Tajemnic panowie mają przed sobą mało. - Jest młody, silny, agresywny, ciągle prze do przodu. Będzie wywierał presję, będzie doskonale przygotowany. Tomek musi uważać, bo Głazkow jest bardzo niebezpieczny. A przez to, że jeszcze nie przegrał, jest też bardzo mocny psychicznie - opisuje Ukraińca Bloodworth.

Adamkowi pomagał - jako sparingpartner - doświadczony Monte Barrett, zwany "Two Gunz". Według niego doświadczenie i ruchliwość Polaka wystarczą, by w sobotnim starciu górować nad młodszym i silniejszym rywalem. - Tomasz jest w naprawdę dobrej formie. Do tego jest bokserem inteligentiejszym. Wiaczesław mi nie imponuje, za bardzo polega na swojej sile - wyznał "Two Gunz".

Głazkow zawodowej kariery długiej nie ma - zaczął ją w roku 2009, stoczył 17 pojedynków, 16 wygrał, jeden zremisował. W tej amatorskiej dostał się na szczyt - w 2008 roku zdobył brąz olimpijski w kategorii superciężkiej, a z mistrzostw świata 2007 wrócił ze srebrem.

Do starcia z Adamkiem od 21 lutego szykował się w Stanach. Chwalili go, a jakże, sparingpartnerzy. - Bije mocno, jak Kliczko - stwierdził Newton Kidd. Głazkow z takiego komplementu jest bardzo zadowolony. - Wszystko i tak okaże się w sobotę, ale innego zakończenia tej walki, poza moją wygraną, nie widzę. Wchodząc do ringu będę bardzo pewny siebie - zapewnia Ukrainiec.

To tak, jak Adamek.

Transmisja walki Tomasz Adamek - Wiaczesław Głazkow w nocy z soboty na niedzielę w Polsacie Sport. Początek studia o godz. 01.00
Rafał Kazimierczak, Polsat Sport

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Komentarze