Feddek: Dylemat konesera… Szczęsny czy Boruc?

Piłka nożna
Feddek: Dylemat konesera… Szczęsny czy Boruc?
Wojciech Szczęsny i Artur Boruc. Który z nich wywalczy miejsce w kadrze na eliminacje Euro 2016? / fot. PAP

Rywalizacja Artura Boruca z Wojciechem Szczęsnym jest jak porównanie szkockiej i irlandzkiej whisky (po irlandzku: whiskey!). Obie mają zupełnie inny, wysublimowany smak. Pomylić ich nie sposób. Powiedzieć, która jest lepsza, to rzecz gustu, chwili. I podobnie jest chyba ze wspomnianymi bramkarzami.

Gdyby iść dalej tym tropem i sugerować się wiekiem obu Panów, to zdecydowanie górą jest 10 lat starszy Boruc. Bo dłużej w kadrze leżakowany, o uznanej marce, z bagażem doświadczeń. Jednak od czasu do czasu trafia się jakaś trefna szklaneczka. Szczęsny przebojem wdarł się na rynek, wciąż dojrzewa, zbiera kolejnych zwolenników, choć i w tym przypadku zdarzają się destylacyjne wpadki. Jednak wydaje się, że ten najlepszy produkt pod nazwą "Made in Wojtek" dopiero posmakujemy.

Ryzyko na Wembley?  

Artur młodszy już nie będzie, a co za tym idzie będzie coraz podatniejszy na różnego rodzaju urazy. Z drugiej strony Premier League pokazuje, że nawet po czterdzieste można mieć w niej ugruntowaną pozycję i bronić na przyzwoitym poziomie - patrz Mark Schwarzer czy Brad Friedel. Problem w tym, że rozmawiamy o reprezentacji, w której rola bramkarza, numeru 1 jest kluczowa. A ostatnie przypadki Artura pokazują, że z jego przydatnością może być różnie. Wystarczy przypomnieć sobie sytuacje z Wembley, kiedy tuż przed meczem z Anglikami okazało się, że Boruc jest kontuzjowany. I choć Artur nie do końca zgadzał się z decyzją sztabu medycznego i Waldemara Fornalika, na stadionie uczciwie przyznał, że nie ma już 30 lat i nie powinien ryzykować pogłębienia urazu. A w szczególności powrotu do klubu z kontuzją. A Szczęsny, choć mentalnie nie był przygotowany do gry, mimo puszczenia dwóch goli, momentami bronił jak w transie, jak Jan Tomaszewski w 1973 roku.  

Na ostatnie zgrupowanie przed Szkocją Artur przyjechał z naciągniętym ścięgnem podkolanowym i nie wziął udziału w pierwszych zajęciach. Ta lekka niedyspozycja chyba od razu ustawiła rywalizację ze Szczęsnym i ułatwiła naszemu sztabowi podjęcie decyzji, kto będzie bronił w tym meczu, a kto w maju z Niemcami. Po pierwsze to bramkarz Arsenalu w ostatnim czasie jest nieco wyżej w wewnętrznej hierarchii Adama Nawałki. Po drugie chciano chyba uniknąć dyskomfortu, jaki podczas meczu mógłby ewentualnie odczuwać Boruc. Bo wprawdzie to miejsce można było podkleić tzw. „tejpem”, ale problem w tym, że była to noga, którą Artur wykopuje piłkę. Gdyby w trakcie gry, przy przeproście kolana, ten uraz się odnowił, a Boruc ze zrozumiałych prestiżowych powodów nie chciałby opuścić boiska, musiałby grać asekuracyjnie, blisko po ziemi do któregoś z najbliższych obrońców. A gdyby ich zabrakło? To wszyscy pamiętamy co wydarzyło się w meczu Southampton - nomen omen - Arsenal!

Pogodzony, że będzie "drugi"

W sztabie brano to pod uwagę, choć nikt głośno tego nie powiedział. Selekcjoner tuż przed meczem zapewniał, że Artur naprawdę świetnie wyglądał i ostro rywalizował o prawo gry w tym meczu. Jednak obserwując treningi odniosłem wrażenie, że Boruc od początku zgrupowania pogodził się faktem, że będzie drugim. To Szczęsny kipiał energią, był pewniejszy w swoich interwencjach. Potrafił w jednej akcji obronić trzy strzały z bliskiej odległości (u Nawałki po każdym strzale, który kończy dany ofensywny wariant momentalnie dorzucane są dwie kolejne piłki zza bramki, po to, aby atakujący piłkarze nie wyłączali się i wciąż byli gotowi do ewentualnej dobitki a bramkarze mogli wykazać się refleksem i zwinnością). Artur nie ustępował młodszemu koledze placu ale jak nie On, był jakiś wyciszony, bardziej wycofany.

Może się mylę, jednak zupełnie nie przypominało rywalizacji, jaka miała miejsce przed meczem z Ukrainą, z którą w marcu ubiegłego roku tak dotkliwie przegraliśmy na „Narodowym”. Obaj byli w zupełnie innym momencie swojej kariery. Boruc wrócił właśnie do kadry, miał za sobą znakomitą serię w Southampton i mógł udowodnić, że skreślając go Franciszek Smuda bardzo się pomylił. Z kolei Szczęsny zanotował właśnie dołek w Arsenalu, stracił miejsce w składzie i nawet jego tata Maciej twierdził, że na Ukrainę powinien wyjść Artur. I Fornalik postawił na Boruca! Ale trudno było się dziwić, skoro na treningach Artur wręcz fruwał. Był w gazie, pokrzykiwał, podpowiadał, ustawiał. Swoją charyzmą stłamsił Szczęsnego.

Reprezentacji jednak nie zbawił. Wprawdzie trudno było mieć do niego pretensje o puszczone gole ale od tego meczu trudno przywołać choćby jedno spotkanie, które Artur nam rzeczywiście wybronił. Powtórki z niemieckiego mundialu czy Euro 2008 gdzie osiągnął apogeum swojej formy już nie było. Zagadnięty w hotelu na ostatnim zgrupowaniu czy pamięta taki mecz w ostatnich latach przyznał, że nie bardzo. Dlatego wydaje mi się, że „Holy Goalie” osiągnął już pewien wysoki poziom, powyżej którego nie wyskoczy. Nadal będzie fenomenalnym bramkarzem ale z wyjątkiem kilku niesamowitych pojedynczych parad w sezonie niczym nas już raczej nie zaskoczy. Zresztą między słowami potwierdził to na przedmeczowej konferencji stary dobry znajomy Artura Gordon Strachan. Opiekun Szkotów przyznał, że kiedy pracowali wspólnie w Celticu, Boruc był jednym z najlepszych bramkarzy świata! Słowo „był” było kluczowe w tej wypowiedzi, bo nie padło po nim „i nadal jest”.

Szczęsny przede wszystkim... towarzyski

Co innego Wojtek. Jest dużo młodszy, pnie się do góry, broni w mocniejszym klubie. W trwającym sezonie Premier League jest jednym z bramkarzy, którzy najczęściej zachowują czyste konto w meczu. Dlatego skutecznie walczy o „złote rękawice”. Zbiera kolejne doświadczenia w Champions League. Czasami bolesne, jak podczas ostatniej potyczki z Bayernem. I w tym miejscu ktoś pewnie powie: "zaraz zaraz przecież Szczęsny nie wyciągnął żadnych wniosków z Euro, kiedy w podobnych okolicznościach osłabił nasz zespół w meczu z Grekami". Fakt, ale pamiętajmy, że to wciąż młody bramkarz. I mimo, że na europejskim rynku jego nazwisko jest już uznaną marką, to nadal zbiera doświadczenia, buduje swoją pozycję. Pozycję, która latami przez grę w tejże Lidze Mistrzów i reprezentacji wypracował sobie „King” Artur. Nie ulega jednak wątpliwości, że wielkiego meczu w kadrze Szczęsny jeszcze nie rozegrał. Na 17 spotkań 15 to były mecze towarzyskie! Z arcyważnych ma na koncie jedynie przedwcześnie zakończony mecz z Grekami i połowicznie udany z Anglikami na Wembley (bo tylko on po tym spotkaniu mógł być z siebie w miarę zadowolony). 

Boruc ma swój świat

Rywalizacja z Borucem, której domagał się tata Maciej, wyjdzie Szczęsnemu tylko na dobre, a ewentualna wygrana zbuduje na lata. Poza tym to bramkarzowi Arsenalu bliżej do pozostałych członków obecnej kadry. Artur trzyma się trochę z boku. Jak to mówią ma „swój świat”. Nadal jest otwartym człowiekiem ale nie dominuje, chodzi własnymi ścieżkami. Nie grywa zresztą w Play Station. Co innego Wojtek, który z konsolami jest za pan brat i bardziej garnie się do ludzi . Trzyma się z „Lewym” i Krychowiakiem, ale nie stroni od reszty. A przecież „team spirit”, wewnętrzna integracja, duch w zespole są dla Adama Nawałki priorytetowe.

Boruc dał najwięcej polskiej reprezentacji podczas finałów Mistrzostw Świata w 2006 roku i dwa lata później, kiedy swoją wartość potwierdził w finałowym turnieju Euro 2008. W obu przypadkach był naszym absolutnie najlepszym piłkarzem, fundamentalną postacią wielokrotnie ratując polski zespół ze sporych opresji. Na niemieckim mundialu Artur miał 26 lat. Dokładnie w takim wieku będzie Szczęsny, jeżeli awansujemy do finałów Mistrzostw Europy we Francji w 2016 roku.  A co do whisky (whiskey) to nie mam zdania. Bo lubię obie! A historia ich „pędzenia” jest tak długa jak ta, kto powinien stać miedzy słupkami polskiej bramki .

Ps. Artur jest w trakcie spisywania swojej autobiografii. Wojtek pewnie nie będzie gorszy ale na razie materiału ma co najwyżej na dwa rozdziały.

Więcej na ten temat w niedzielnym Cafe Futbol o godz. 11.00 w Polsacie Sport.
Marcin Feddek, Polsat Sport

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Komentarze