Piotr Nowak: Niedoszły selekcjoner reprezentacji - miałem propozycje z polskich klubów

Piłka nożna
Piotr Nowak: Niedoszły selekcjoner reprezentacji - miałem propozycje z polskich klubów
Piotr Nowak. / fot. Polsat Sport

- Były telefony od prezesów polskich klubów, ale nie byłem zainteresowany. To nie czas, bym się nimi zajmował. Propozycje, które spływają muszą dać mi satysfakcję - twierdzi Piotr Nowak. Były kapitan reprezentacji Polski w rozmowie z Mateuszem Borkiem opowiada o swej obecnej pracy, propozycjach z Europy i ostatnich występach biało-czerwonych.

Mateusz Borek: S potykamy się z niedoszłym selekcjonerem reprezentacji Polski. Co u Ciebie?

Piotr Nowak: Mam się bardzo dobrze. Mam dużo zajęć, które pochłaniają dużo czasu. Ostatnio zostałem doradcą prezydenta Carribean Football Union, która zrzesza 31 krajów, tak więc trochę pracy jest.

Powiedziałbym, że to taki nie najbrzydszy kierunek na świecie.

To znaczy jest dużo rzeczy do zrobienia. Wiadomo, że piłkarski świat robi się coraz mniejszy. W tej chwili przy mistrzostwach świata w Brazylii wszyscy zwracają uwagę, jak się przygotować i gdzie będą najlepsze miejsca. Dużo pracy czeka te reprezentacje, które występują w strefie CONCACAF, ale z roku na roku widać, że są coraz lepsze. Przykładem jest Jamajka z tamtego roku podczas eliminacji, widać że piłka się rozwija i inni chcą być lepsi.

Powiedz, czym konkretnie się zajmujesz jako doradca prezydenta tej strefy?

Przede wszystkim chodzi o wyszkolenie, cały system szkolenia młodzieży. Są to programy, również i rządowe, które wspierają tę inicjatywę. Są też kraje, nie mówię, że nierozwinięte piłkarsko, ale jest tam dużo rzeczy, które można poprawić i biorąc pod uwagę, że jest i Kuba, i Dominikana, i Jamajka. Te kraje potrzebują wsparcia. Po rozmowach z Carribean Football i prezydentem Gordonem Derrickiem doszliśmy do wniosku, że mogę być przydatny. Oni wiedzą, że mogą na mnie liczyć.

Tak, bo na razie to chyba mają kibicki na najwyższym światowym poziomie w tych krajach.

Większość to kraje kolonialne, więc sportem numer 1 jest krykiet, także jest to inne podłoże. Te kraje się rozwijają, chcą złapać hegemonię Meksyku i USA w piłce nożnej. Widać, że bardzo tego chcą. Czy będę w stanie im pomóc? Jak mówię, na razie są to przygotowania do tego, by to zmienić.

W Polsce jest wiele faktów, mitów, hipotez na temat Twojego rozstania z Philadelphią Union. Rozmawialiśmy kiedyś w specjalnym wydaniu Cafe Futbol, kiedy oprowadzałeś po obiekcie, pokazywałeś, gdzie mają powstać nowe obiekty treningowe. Wtedy wydawało nam się, że naprawdę zostaniesz tam na lata. Jednak odszedłeś, więc w jakim jesteś relacjach? Na jakim etapie jest sprawa sądowa, bo z tego, co wyczytałem, sądzisz się z nimi.

Tak, jestem teraz w trakcie ustalania wszystkich szczegółów procesu. Myślałem, że to będzie przygoda życia. Tak jak mówiłeś, oglądałeś to, widziałeś, że było wiele rzeczy do zrobienia. Zaczynałem od zera, bo nie było nawet jednej cegły na stadionie, nie było żadnego sytemu szkolenia. Wszystko zostało zrobione wspólnie, ale ta wizja została przedstawione przeze mnie jako człowieka, który się tym wszystkim zajmował. Mieliśmy dużo kontrowersji na temat całego trybu, jak to powinno wyglądać. Myślę, że rozstanie było najlepszym wyjściem dla obu stron. Nie było sensu tego kontynuować.

W zawodzie nie pracujesz kilkanaście miesięcy. Nie było żadnych propozycji czy właściwych propozycji?

Nie, mam bardzo ustabilizowane życie. Jeśli jakieś propozycje przychodziły, to raczej ich nie rozważałem, z tego względu, że coś musi mnie rajcować. To musi być taki projekt, jak ten Philadelphii, czyli zaczynasz i praktycznie budujesz coś od nowa, chcesz zostawić coś po sobie, co będzie nie tylko Twoją wizytówką, ale jakim jesteś człowiekiem. Ja, patrząc jaką miałem karierę, w Monachium, Drezno, w Chicago Fire i D.C. United zostawiłem wiele dobrego, tak myślę. To samo chciałem zrobić w Philadelphii, niestety nie wyszło. Propozycje, które spływają muszą dać mi satysfakcje. Nie chcę mieć problemów z właścicielami czy z innymi ludźmi, którzy nie mają wpływu, jaką ja mam wizję. Na pewno przyjdzie taki czas, kiedy rozważę propozycje bardzo głęboko.

Telefonu od prezesa Zbigniewa Bońka nie było, ale może były od prezesów polskich klubów?

(śmiech) Były, ale tak jak mówię, nie były w kwestii mojego zainteresowania. Uważam, że to nie czas, bym się nimi zajmował.

Widzisz, niebieska kostka Polsatu Sport, Ty w niebieskim sweterku. Czy to oznacza, że to, o czym poinformować dziennik „Bild”, że Piotr Nowak jest przymierzany do objęcia funkcji dyrektora sportowego TSV 1860 Monachium. Czy to jest prawda?

W tej chwili nie będę niczego komentował. Wiadomo, jaką gazetą jest „Bild”, że są różne spekulacje. Padały różne nazwiska po tym artykule, kto powinien zostać, kto będzie dyrektorem sportowym TSV. Ja mam stosunek bardzo emocjonalny do tego zespołu. On dał mi szanse, on mnie wypromował na piłkarza, jakim byłem później. Podchodzę do tego bardzo personalnie, zobaczymy, co będzie.

Byłeś przez ten czas w Monachium?

Podróżowałem wiele. Ze względu na moją pozycję w Carribean Football Union…

… czyli, że lecisz ze Stanów, przez Karaiby do Monachium

Prezydent Carribean Footbal Union dał mi plenipotencję, żebym mógł rozmawiać z ludźmi, którzy się zajmują infrastrukturą szkolenia i mają na to wpływ. Jak mówiłem, wielu ludzi będzie podróżowało na mundial do Brazylii. Chciałbym, aby ten kierunek do Brazylii przechodził także przez Karaiby.

Ja ten rebus rozwiązuję bardzo szybko. Propozycja jest, rozmowy też pewnie są, natomiast Piotr Nowak nie chce niczego oficjalnie potwierdzić. Wybierasz się na mundial?

Bardzo bym chciał. Rozmawialiśmy z prezydentem Derrickiem, żeby się wybrać. Chciałbym bardzo pojechać, może w międzyczasie zdążę przyjechać do Hamburga na mecz Polska – Niemcy.

W drugą stronę, przez ocean do Polski poleciał Twój kolega Robert Warzycha, przez kilka prowadzący Columbus Crew. Jak odebrałeś ten fakt, ten wybór Górnika i to że Robert zdecydował się po tylu latach spędzonych w Stanach na Polskę?

Rozmawiałem z nim przed świętami, po nowym roku. Wiem, jaka była niefortunna dla niego sytuacja w Columbus, dlaczego odszedł po tylu latach spędzonych tam. Był przecież ikoną tego klubu jako piłkarz, a także jako trener. Myślę, że to wyjdzie na dobre. Otwieramy się na to, by rozszerzyć nowe horyzonty pod względem piłkarskim. Był bardzo solidnym piłkarzem, a także trenerem, tutaj w MLS. Życzę mu wszystkiego najlepszego. Wiem, że dla wielu to było niespodzianką, ale wiem, że to właściwy ruch ze strony prezesów Górnika.

Potrafiłbyś porównać poziom ligi polskiej z MLS?

Pod względem piłkarskim wiele się nie różnią. Amerykańska jest chyba bardziej fizyczna i jest bardzo zdyscyplinowana taktycznie. Jest wiele do rzeczy poprawienia. Wiadomo, że treningi nie są takie jak w Europie. To zupełnie inny świat. Myślę, że Robert przekaże swoje doświadczenie z USA, ale również weźmie pod uwagę, jaki ma materiał w polskiej ekstraklasie. Także musi odpowiednio zbalansować obie strony. Jeśli będzie chciał przełożyć wszystko z amerykańskiej piłki, to nie będzie to dobrze funkcjonowało.

Co jest największą siłą Warzychy jako trenera?

Osobowość. Na pewno wiadomości, które zdobył tutaj. Trenował razem z Sigim Schmidem, z którym wspólnie zdobyli mistrzostwo MLS. Jest bardzo twardym człowiekiem, traktuje piłkarzy bardzo serio, ale także dużo od nich wymaga. Jest powiedzmy dobrym duchem tego zespołu. Tak było w Columbus i tak pewnie będzie w Górniku.

Tak sobie myślę, że jednak świat nie szanuje amerykańskiej piłki. Mówię to przez pryzmat tego procesu licencyjnego. Pamiętam, jak mi kiedyś opowiadałeś, że robiłeś papiery w Brazylii, żeby kiedyś móc popracować poza Stanami Zjednoczonymi. Dzisiaj doświadczamy takiej sytuacji, że Robert Warzycha od kursu UEFA A, bo tak naprawdę nie może trenować III ligi w Polsce, a usiądzie na ławce w Ekstraklasie, tyle że oficjalnie w protokole będzie Józef Dankowski. Czyli mówimy o mistrzu MLS.

To bardzo trudny temat. Nie rozwiążemy tego, stojąc we dwójkę w Bethlehem…

W Bethlehem my nie rozwiążemy? (śmiech)

(śmiech) Jest to złożony temat. Rozmawialiśmy wspólnie, nie tylko na temat Roberta, że jest wiele przykładów, gdzie można się zastanowić nad samym procesem tego licencjonowania trenerów, nie tylko w Polsce, ale także w Europie i na świecie.

„Tata” Martino ma UEFA PRO?

Zastanawialiśmy się wspólnie, że facet, który trenował cały czas w Argentynie, przychodzi do Barcelony i jest trenerem. Nie wyobrażam sobie, że w międzyczasie, trenując w Argentynie zdobył UEFA PRO. Mamy kilka przykładów, bo Bradley został trenerem w norweskim Stabaek. W tym roku, w styczniu. Z tego, co wiem Bob nie posiada UEFA PRO. Ma taką, jaką mam ja.

Mówimy o człowieku, który trenował reprezentacje Stanów Zjednoczonych.

Tak, ale także reprezentacje Egiptu przez ostatnie 3-4 lata. Jest to facet, który na pewno ma wiadomości i predyspozycje do tego, by być trenerem z licencją UEFA PRO. Tak jak mówię, jest konwencja UFA, która określa przepisy i trzeba się do tego dostosować. Na pewno wyjątki są, ale trzeba do tego rozsądnie podejść.

Ale wiesz, że to będzie maskarada. Warzycha szefem na treningu, a kto inny szefem na ławce w protokole.

Jak mówiłem, nie rozwiążemy tego problemu w Bethlehem. Myślę, że od tego jest komisja licencyjna trenerów, jest od tego PZPN, są ludzie, którzy się tym zajmą. Oni znajdą właściwe wyjście z tej sytuacji.

Ostatnia kwestia. Oglądasz mecze reprezentacji Polski?

Naturalnie.

Jak Ci się podobały te pierwsze spotkania pod wodzą Adama Nawałki. Jakie masz swoje przemyślenia?

Przemyślenia są takie, jak większości kibiców i ludzi, którzy się tym zajmują. Te mecze nie wyglądały tak, jakbyśmy sobie tego życzyli. Zastanawialiśmy się, co będzie po Waldemarze Fornaliku, jaka będzie wizja tego zespołu. W tej chwili trudno powiedzieć, że mamy jakąś koncepcję na to, co będzie dalej. Tego czasu niewiele zostało. Wszyscy mówią, że zostało jeszcze 5-7 miesięcy do meczu z Niemcami, a potem ze Szkotami. Ja myślę, że tego czasu nie mamy. Biorąc pod uwagę, że będziemy jeden dzień na zgrupowaniu z Niemcami, dwa czy trzy dni przed meczem z Litwą, a trzy czy cztery przed Gibraltarem, a potem Niemcy, to został nam raptem tydzień czasu treningów. Przypuszczam, że ten szkielet za bardzo się nie zmieni, a czasu tak naprawdę na wypracowanie czegoś porządnego nie będzie wystarczająco. Ten czas, który był od listopada do dzisiaj powinien być troszkę lepiej wykorzystany, by mieć wizję tego zespołu, by widzieć, jak on może grać, jak powinien wyglądać, jaki powinien być jego szkielet i kto decyduje, jak ten zespół wygląda i mentalnie, i fizycznie. Także tego szkieletu jakoś nie widać i trudno znaleźć jakieś optymistyczne przesłanki, że ta drużyna będzie lepiej grała. Naturalnie wszyscy chcemy, by ten zespół awansował i grał na miarę możliwości, ale możemy się tylko przyglądać i oceniać to, co po meczu. A sugestie, które są i w prasie, i w telewizji na pewno mogą pomóc trenerowi, sztabowi, a także Polskiemu Związkowi Piłki Nożnej, by wziął to pod uwagę.
Mateusz Borek z USA, Polsat Sport

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Komentarze