Marek Galiński nie żyje: zawodowy sport to nie medale, kasa i sława

Inne
Marek Galiński nie żyje: zawodowy sport to nie medale, kasa i sława
Marek Galiński / fot. PAP

W nocy z niedzieli na poniedziałek zginął w wypadku samochodowym Marek Galiński, najwybitniejszy polski kolarz górski, olimpijczyk, trener, selekcjoner, pracujący ostatnio z reprezentacją Rosji. Wszystko co najlepsze powiedzą o Nim ludzie ze środowiska. Oni też przy tym tragicznym wydarzeniu zadają sobie pytanie, jaka jest cena zawodowego sportu.

Marek zginął w połowie drogi jadąc z lotniska w Krakowie do domu pod Opocznem. Wracał z Cypru, gdzie rozgrywano międzynarodowe zawody w kolarstwie górskim. Było tam także sporo osób z Polski, wszyscy zaraz po starcie wracali do kraju.

Do wypadku doszło około północy. Nie mam zamiaru dowodzić, bo zrobi to policja, że Marek zasnął za kierownicą ze zmęczenia i uderzył w drzewo, ale rozmawiając dziś z ludźmi ze środowiska kolarskiego o tym wypadku, wszyscy zwracali uwagę na to, w jak szaleńczym pędzie żyją ludzie związani ze sportem. Marek, oni sami, wszyscy, którzy na szczyt zawodowstwa weszli, ale nie zawodowstwa znanego nam z telewizji, kolorowych gazet i portali. To zawodowstwo, w którym dodatkowa noc w hotelu staje się ekstrawagancją, na którą mało kogo stać. I bynajmniej nie rzecz w pieniądzach, ale czasie, który trzeba poświęcić pracy.

Pod notkami o śmierci Marka piszą o tym także internauci. Wysiłek niektórych grup sportowców jest zupełnie niedoceniony. I nie jest to wyrzut kierowany do mediów, które – wiadomo - wybierają na afisz sporty najbardziej nośne. To prędzej temat do zastanowienia dla tych, którzy zawodowy sport finansują.

Nie ma czasu na sen

Wiem o czym piszę, bo zjeździłem z kolarzami trochę świata. W porównaniu z innymi zawodowcami zarabiają naprawdę niewiele, śpią po kilka godzin, czasami wcale. Właściwie jedynymi, którzy mogą pozwolić sobie na totalny reset, są zawodnicy. A i nie zawsze i nieliczni, bo większość z nich nie ma komfortu, w którym opasły sztab zadbałby o najmniejsze szczegóły, a kolarzom pozostałby tylko sport.

Piszę o tym także dlatego, bo słyszę, jaka jest opinia kibiców o polskich sportowcach. Obiegowa, krzywdząca, podszyta zazdrością, że robiąc niewiele, dostają aż tak wiele. Że opływają w dostatkach, żyją jak pączki a maśle, zerkając na rosnące cyfry bankowego rachunku.

Tak nie jest. Poza wybitnymi jednostkami, a w kolarstwie – zwłaszcza górskim – trzeba być do cna wybitnym, by móc się z niego utrzymać, reszta po prostu zarabia na godziwe życie. I goni – z treningu na trening, od jednej konsultacji do drugiej, biorąc za wielkie szczęście wpadające chałtury pisania programów i doglądania za niewielką kasę co bardziej ambitnych amatorów.

Nie jedz, żeby lekarzom było łatwiej

Piszę o tym także dlatego, bo wiem z opowieści naszych kolarskich mistrzów, pomnych tragicznych wypadków samochodowych swoich kolegów (m.in. tragedia na Zakopiance trenera Henryka Łasaka i kolarza Jerzego Żwirko), że ryzyko niebezpiecznego podróżowania wpisują w swoją karierę. Oszczędzając na noclegach, chcąc zmieścić się w wyznaczonym na zawody bądź zgrupowanie budżecie, nakazywali kolarzom podróżować na pusty żołądek, by właśnie w razie wypadku, lekarzom łatwiej było prowadzić akcję ratunkową. Wiem, brzmi to niewiarygodnie, ale słyszałem te historie na własne uszy.

Nie chcę tego łączyć z tragedią Marka, warto jednak pochylić się nad tym, którym wyrzuca się, jak klawe życie wiodą.
I jeszcze jedno. Marek był czterokrotnym uczestnikiem igrzysk – w Atlancie (1996), Sydney (2000), Atenach (2004) i Pekinie (2008), do Londynu pojechał jako trener polskiej reprezentacji. Był więc na wszystkich, odkąd kolarstwo górskie wprowadzono do programu igrzysk. W polskim sporcie to wyjątkowa sprawa, na pewno spośród ponad 2 tys. polskich olimpijczyków. Zdarzyło się jednak dziś, że ludzie, z którymi rozmawiałem - a mają się mają się oni za wytrawnych kibiców – z trudem szukali w pamięci, jaką dyscyplinę Marek uprawiał. A poświęcił się jej bez reszty…
Przemysław Iwańczyk, Polsat Sport

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Komentarze