Janisz: Brodaty bombardier rozpoczyna nową erę
Johny Hendricks został mistrzem UFC wagi półśredniej, czym rozpoczął nową erę tejże kategorii. 19 kwietnia 2008 roku, czyli prawie sześć lat temu, Georges St. Pierre znokautował w Montrealu Matta Serrę i zdobył tytuł mistrzowski. Stał się legendą boksu. Do tego zrezygnował niepokonany – po ośmiu udanych obronach tytułu w listopadzie ubiegłego roku, gdy pokonał właśnie Johny’ego Hendricksa.
Nic więc dziwnego, że to Amerykanin z Oklahomy dostał szansę na objęcie schedy po GSP, a pozycję rywala wywalczył sobie jeden z najmocniej bijących w tej wadze zawodników, jego rodak z Iowy , Robbie Lawler, jeden z tych, którzy mieli szczęście nigdy nie walczyć z St. Pierrem. Nie walczył bo był za słaby i pałętał się przez siedem lat po innych organizacjach przegrywając równie często jak wygrywając, w dodatku w wyższej kategorii. I gdyby UFC nie przejęło Strikeforce pewnie nie zrzuciłby kilku kilogramów i nie znokautował trzech ludzi z aspiracjami.
To był strzał w dziesiątkę. Pojedynek w Dallas o wakujący tytuł wydobył taki ładunek dramatyczny i dał tak wiele emocji, że większość fanów zapomniała już o perfekcyjnym, ale także przewidywalnym do bólu GSP. Jak to w Teksasie, 25 minut nieludzkiego bombardowania, w którym pięściarze łącznie trafili ponad 300 razy, a ponieważ walczyli pięć rund, to łatwo obliczyć, że w każdej padało średnio ponad 60 ciosów. Ciosów znaczących, które doszły, bo prób było przeszło dwa razy więcej! Nagrody za pojedynek wieczoru jak najbardziej zasłużone.
W ten sposób w pięciu najcięższych kategoriach królują Amerykanie – Cain Velasquez, Jon Jones, Chris Weidman , Johnny Hendricks i Anthony Pettis. W najlżejszej mistrzem jest ich rodak Demetrious Johnson. Tylko dwa pasy koguciej i piórkowej są w posiadaniu Brazylijczyków Renana Barao i Jose Aldo. Jeśli dodamy do tego supremację innej Amerykanki, Rondy Rousey wśród kobiet, to mamy pełny obraz najlepszej organizacji na świecie. Amerykańskiej organizacji.
To był strzał w dziesiątkę. Pojedynek w Dallas o wakujący tytuł wydobył taki ładunek dramatyczny i dał tak wiele emocji, że większość fanów zapomniała już o perfekcyjnym, ale także przewidywalnym do bólu GSP. Jak to w Teksasie, 25 minut nieludzkiego bombardowania, w którym pięściarze łącznie trafili ponad 300 razy, a ponieważ walczyli pięć rund, to łatwo obliczyć, że w każdej padało średnio ponad 60 ciosów. Ciosów znaczących, które doszły, bo prób było przeszło dwa razy więcej! Nagrody za pojedynek wieczoru jak najbardziej zasłużone.
W ten sposób w pięciu najcięższych kategoriach królują Amerykanie – Cain Velasquez, Jon Jones, Chris Weidman , Johnny Hendricks i Anthony Pettis. W najlżejszej mistrzem jest ich rodak Demetrious Johnson. Tylko dwa pasy koguciej i piórkowej są w posiadaniu Brazylijczyków Renana Barao i Jose Aldo. Jeśli dodamy do tego supremację innej Amerykanki, Rondy Rousey wśród kobiet, to mamy pełny obraz najlepszej organizacji na świecie. Amerykańskiej organizacji.
Komentarze