Problemy wojownika Azhieva

Sporty walki
Problemy wojownika Azhieva
Anzor Azhiev/ fot. konfrontacja.com

Na ostatniej gali KSW 26 młody czeczeński wojownik poniósł pierwszą porażkę w karierze. Anzor Azhiev został zdyskwalifikowany po niedozwolonym uderzeniu kolanem Artura Sowińskiego. Czeka go teraz prawdziwa próba. Zależy od niej, w którą stronę podąży i czy zostanie wielkim zawodnikiem.

Anzor Azhiev w drugiej walce z Arturem ”Kornikiem” Sowińskim, za niedozwolone uderzenie, został zdyskwalifikowany. Tuż po pojedynku Piotr Jeleniewski z grupy PJ Promotions, w której barwach walczy młody zawodnik, złożył protest do Federacji KSW o anulowanie - jego zdaniem, krzywdzącego werdyktu.

W internecie zawrzało - czy faul był i czy decyzja, jaką podjęli sędziowie była słuszna. Według zapisów w regulaminie KSW, cios kolanem nie może być zadany w parterze, kiedy zawodnik ma trzy punkty podparcia. I tu się zaczyna zabawa. Co brać za słuszny i odpowiedni moment w ocenie całej sytuacji? Kiedy cios był wyprowadzany, ”Kornik” znajdował się na kolanach, ale kiedy doszło do kontaktu, nie było to już takie oczywiste. Azhiev z pełną świadomością uderzył nogą przeciwnika. Paradoksalnie, zupełnie niepotrzebnie użył kolana bo po potężnej bombie w stójce, która wylądowała na głowie zawodnika z Radzionkowa, był bliski nokautu. Sowiński wylądował na deskach, a Czeczen mógł znaleźć kilka sposobów na dokończenie dzieła. Wybrał dla siebie najgorszy z możliwych scenariuszy… Federacja KSW podtrzymała decyzję sędziów.



Droga na szczyt

Czeczen to prawdziwe objawienie w polskim MMA. Przyjechał do Polski ze sporym doświadczeniem zapaśniczym. Swoją wspinaczkę na szczyt rozpoczął od Amatorskiego Turnieju o Puchar KSW, który odbywał się w Jakubowie. Przez turniej przeszedł jak burza, niszcząc po drodze swoich rywali. Od razu zwrócił uwagę publiczności i właścicieli KSW. Niedługo potem, zaczęto o nim mówić ”mały Mamed” i to nie tylko z powodu pochodzenia Khalidova. Spektakularne poddania, determinacja w dążeniu do zwycięstwa, precyzyjnie zadawane ciosy, a przy tym niespotykana często fizyczność, do złudzenia przypominały najlepszego polskiego zawodnika mieszanych sztuk walki. Dla największej europejskiej federacji, Azhiev zaczął od trzech zwycięstw - wszystkie nad obcokrajowcami: Cengiz Dana (KSW 18), Paul Reed (KSW 20), Pavel Svoboda (KSW 22).

Wreszcie przyszedł czas na Sowińskiego, który powrócił do kategorii piórkowej. Pojedynek na gali KSW 24 miał być hitem, a okazał się... kitem! Czeczen w parterze uderzył ”Kornika” głową, łamiąc mu przy tym nos. Po długich obradach sędziowie podjęli decyzję o uznaniu walki za nie odbytą. Rewanż pozostawał więc kwestią czasu i miał mieć dodatkową temperaturę.

Zabójczy instynkt


Zarówno w świecie zwierząt, jak i u zawodników sportów walki, instynkt oznacza przetrwanie. 23-letni Czeczen wziął sobie to zbyt do serca. Kiedy przychodzi do walki zmienia się o sto osiemdziesiąt stopni. Mimo młodego wieku posiada nieprzeciętne umiejętności i ma wszelkie papiery na wielkiego zawodnika. Nie ma jednak tego, co posiada mistrz Mamed. Rodak Azhieva, co udowodnił nie raz, potrafi w walce panować nad emocjami. Daje tyle, ile musi by zwyciężyć. Kiedy mierzył się z Rodneyem Wallacem, po prawym prostym, posłał Amerykanina na deski. Mamed stanął nad nim, spojrzał wymownie i już wiedział, że zakończył swoją pracę. U Anzora tego opanowania brakuje. Przypominam sobie walkę z gali KSW 22, kiedy ciężko znokautował Pavla Svobode. Czech został trafiony przez Azhieva w stójce, padł na matę, niczym rażony piorunem. Wtedy doskoczył Czeczen, zadając jeszcze w głowę nieprzytomnego Svobody ze trzy ciosy, które były zbędne.

Błędna decyzja


Po Svobodzie, w kolejnym starciu Azhiev złamał nos Sowińskiemu zadając cios głową. Tłumaczenia sędziów i właścicieli KSW nie przekonywały mnie. Nie tylko mnie... Już wtedy powinna być dyskwalifikacja Azhieva. Byłoby to z korzyścią dla wszystkich, bo jak czas pokazał walka z KSW 24 niczego go nie nauczyła. Nie przegrał, bo walkę anulowano, żył w przeświadczeniu, że to był przypadek i on niczego niedozwolonego nie zrobił. Teraz zapłacił za to podwójnie. Od tej walki minęło ponad pół roku i dla Czeczena był to stracony czas. Rewanż, który oglądaliśmy na ostatniej gali, okazał się powtórką z rozrywki. Z tą różnicą, że drugi raz z rzędu decyzja o anulowaniu walki by nie przeszła. Czasami lepiej jest przegrać, bo porażka więcej uczy niż kilka zwycięstw, czy wymazanie pojedynku z rekordu. Anzor nie wyciągnął nauki, bo i dlaczego miał to robić?!

Na KSW 26 ciosy zadane przez Kornika dosięgły głowy Czeczena. Ten dokręcił śrubkę trochę za mocno... Zamiar Azhieva był czytelny. Chciał użyć kolana do zadania ciosu. Oczywiście, zawsze będą głosy, że to walka i w jej ferworze ciężko panować nad emocjami, ale to jest walka na określonych zasadach. Gdyby taka nie była, to czym by się różniła od ulicznej bójki?

Mistrzowskie aspiracje

Choć Azhiev stoczył dopiero sześć zawodowych pojedynków, to nikogo nie trzeba przekonywać, że to jeden z największych prospektów wśród młodych zawodników MMA. Jeśli zostanie odpowiednio poprowadzony, przestanie się podpalać, może zawojować świat. Kilka zajęć z psychologiem sportowym z pewnością by mu nie zaszkodziło. Jeśli do wielkich umiejętności sportowych dołączy chłodna głowa, zajdzie daleko.
Paweł Słodownik, Polsat Sport

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Komentarze