Specjalista od marketingu sportowego wypowiedział się na temat Janowicza

Tenis
Specjalista od marketingu sportowego wypowiedział się na temat Janowicza
Jerzy Janowicz/ fot. PAP

Jerzy Janowicz powinien przeprosić za swoje zachowanie po meczu Pucharu Davisa z Chorwacją - uważa specjalista od marketingu sportowego Tomasz Redwan. "On przypomina tykającą bombę zegarową i tylko kwestią czasu jest, kiedy wybuchnie" - ocenił.

Znam wielu sportowców, widziałem ich w sytuacjach skrajnego napięcia nerwowego, ale przypuszczam, że słowa, które w niedzielę usłyszeliśmy od Janowicza, nie przyszłyby im do głowy. On obraził wielu ludzi i wiele instytucji, poruszył tematy nie tylko sportowe, ale i ekonomiczne czy polityczne - powiedział PAP Redwan.

Jak nadmienił, to nie pierwszy raz, kiedy polski tenisista wyładowuje frustrację w niekorzystny sposób.

Rzucanie rakietą czy kopnięcie jakiegoś przedmiotu to odruch i mogę to zrozumieć, ale ciągłego pouczania sędziów, dyskutowania z nimi już nie. Moim zdaniem to wpływa negatywnie na jego grę. On przypomina mi tykającą bombę zegarową i tylko kwestią czasu jest, kiedy wybuchnie - dodał.

Według Redwana, każdy człowiek, szczególnie młody, ma prawo do błędu, ale powinien przeprosić.

Gdybym usłyszał: byłem załamany i zdenerwowany porażką, jestem młody, bardzo chciałem wygrać, poniosło mnie, przepraszam, to się więcej nie powtórzy, wybaczcie, to sądzę, że o sprawie wszyscy by zapomnieli. Ale mam obawy, czy Janowicza i jego najbliższe otoczenie stać na taki gest - zauważył.

Jego zdaniem, trudno przewidzieć, czy zachowanie Janowicza będzie miało jakieś negatywne konsekwencje dla niego, gdyż Polska nie jest jeszcze tak rozwiniętym sportowo i marketingowo krajem jak np. USA czy państwa Europy Zachodniej.

Pewne jest tylko, że wartością sportowca, którą kupuje sponsor, jest w dużej mierze wizerunek. Dlatego po niedzielnym incydencie marketingowo-reklamowa kariera Janowicza stanęła pod dużym znakiem zapytania" - podsumował Redwan.

Z kolei prezes Polskiego Związku Tenisa (PZT) Krzysztof Suski na antenie TVN24 próbował tłumaczyć zachowanie zawodnika.

Na pewno nie możemy oceniać człowieka po tym, co mówi po pięciu setach przegranego meczu. Wiemy, że Jurkowi nie wyszły dwa duże turnieje w USA. Liczył, że dobrze zagra w Indian Wells i Miami, ale nie zagrał. Tutaj (w Pucharze Davisa - PAP) chciał się odbudować, chciał pokazać polskiego publiczności, że jest zawodnikiem światowej klasy i to wczorajszym meczem (z Marin Cilicem - PAP) udowodnił. I za to chciałbym "Jerzykowi" serdecznie podziękować, ponieważ kibice mieli wspaniałe emocje - powiedział Suski.

Jego zdaniem, nie powinno się odnosić do słów Janowicza, nie uwzględniając tego, co przeżył w niedzielę na korcie.

Zawodnik na korcie widzi dwie osoby na trybunach - trenera i rodzica. Widział wczoraj, co działo się z jego mamą, a była w kiepskiej formie, moi pracownicy przywozili lekarstwa, żeby się lepiej poczuła. Trener też nie był szczęśliwy. Dlatego nie ma sensu oceniać go po tych kilku emocjonalnych wypowiedziach - podkreślił.

Przyznał jednak, że Janowicz mógł w przeszłości liczyć na pomoc z różnych stron.

To był PZT, kilka lat wcześniej firma Prokom, a w międzyczasie klub, w którym trenował, również jakieś udogodnienia ze strony miasta otrzymywał. My jako związek też robimy wszystko, by im wynagrodzić mecze, w których grają tenisiści i tenisistki. Zatem pomoc była, ale nie jesteśmy Wielką Brytanią czy Francją i warunki do uprawiania tenisa, szczególnie w kategoriach do 12 czy 14 lat, są ciężkie - dodał Suski.

Według niego, oceniając Janowicza i jego zachowanie, trzeba wziąć pod uwagę warunki, w jakich trenował w wieku 10 czy 12 lat i fakt, że przegrał pięciosetowy mecz po znakomitej walce, a "jego niektórych wymian z Cilicem nie powstydziłby się finał czy półfinał Wielkiego Szlema".

M.in. wskutek dwóch porażek Janowicza z 17-letnim Borną Coricem i Cilicem, Polska przegrała spotkanie z Chorwacją 1:3 i straciła prawo udziału w barażu o awans do Grupy Światowej Pucharu Davisa.

Na konferencji prasowej po meczu jeden z dziennikarzy zapytał półfinalistę ubiegłorocznego Wimbledonu, czy nie uważa, że oczekiwanie od polskich tenisistów awansu do Grupy Światowej jest zbyt wygórowane, skoro biało-czerwoni wyraźnie przegrywają z ekipami regularnie rywalizującymi w gronie najlepszych.

Zdenerwowany Janowicz, który wcześniej odpowiadał na pytania bardzo krótkimi zdaniami, odparł: Jesteśmy krajem, w którym czy to w sporcie, czy w biznesie nie ma żadnej perspektywy, dla nikogo. Nie ma żadnej pomocy. Młodzi studiują, by potem wyjechać. Trenujemy gdzieś po szopach i to nie tylko w tenisie. Zbigniew Bródka musi ćwiczyć za granicą. Więc dlaczego macie wobec nas jakieś oczekiwania? Każdy ma jakieś oczekiwania. Może sami wyjdźcie na kort, przepracujcie na nim całe życie, a potem oczekujcie - zaznaczył wzburzony tenisista i kontynuował gwałtowną wymianę zdań z przedstawicielami mediów.

Podobnie jak kapitan reprezentacji Radosław Szymanik miał zastrzeżenia do mediów także za - ich zdaniem - zbyt krytyczne pisanie o niepowodzeniach polskich sportowców.

Ciągle nas krytykujecie. Kim jesteście, żeby nas krytykować? Kim jesteście, żeby mieć oczekiwania? - niemal krzyczał Janowicz.
psl, PAP

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Komentarze