Pindera przed pojedynkiem Bradley - Pacquiao: Styl robi walkę

Sporty walki
Pindera przed pojedynkiem Bradley - Pacquiao: Styl robi walkę
Pacquaio będzie atakował, a Bradley kontrował /fot. PAP/EPA

Jeśli to stare amerykańskie powiedzenie dotyczące boksu znów się sprawdzi, to Manny Pacquiao będzie miał problem, by skutecznie zrewanżować się Timothy Bradley’owi. Dwa lata temu Filipińczyk był lepszy, ale tylko Jerry Roth to docenił, punktując na korzyść Pacquiao 115:113.

Duane Ford i pani C.J. Ross wskazali na Bradley’a – 115:113. 75. letni Ford i Ross już nie sędziują. On jest szefem North American Boxing Federation , a pani Ross po kompromitacji w walce Floyda Mayweathera z Saulem Alvarezem, gdzie wypunktowała remis przeszła na emeryturę. Ale w jednym z ostatnich wywiadów Ford stwierdził, że nie poczuwa się do winy za to, jak ocenił pierwszy pojedynek "Pacmana" z Bradley’em. – To była bardzo wyrównana walka i każdy werdykt był w niej możliwy – powiedział. Dodał też, że rewanż będzie podobny, bo „styl robi walkę”. Pacquaio będzie atakował, a Bradley kontrował.

O tym, jak bardzo Pacman nie lubi walczyć z pięściarzami, którzy potrafią kontrować i są cierpliwi świadczą jego pojedynki z Juanem Manuelem Marquezem. Początkowo wychodził z nich obronną ręką, ale ostatnią walkę przegrał przez nokaut. Pytanie, czy Bradley jest w stanie skopiować styl Marqueza. Raczej nie.

Walczy inaczej, ma oczywiście swoje atuty, ale na pewno nie potrafi tak kontrować, jak Meksykanin. Pamiętajmy jednak, że walcząc z Pacquiao miał swoje problemy: obie kontuzjowane nogi i debiut w nowej kategorii półśredniej. Teraz będzie w pełni zdrowy i pewny siebie, bo tytułu mistrza WBO w tej kategorii skutecznie bronił dwa razy, z Rusłanem Prowodnikowem i Marquezem. Inna sprawa, że obie wygrane wcale nie były takie pewne.

Manny Pacquiao po kontrowersyjnej porażce z Bradleyem został znokautowany przez Marqueza i jego kariera stanęła pod dużym znakiem zapytania. Wrócił pod koniec minionego roku i wygrał pewnie z Brandonem Riosem, ale nie przed czasem. Ostatni raz w taki sposób zakończył pojedynek z Miguelem Angelem Cotto, pięć lat temu. Wielu twierdzi, że zatracił gdzieś instynkt zabójcy i nie jest już tym dawnym Pacmanem.

– Dziś Manny nie potrafi skończyć rywala, tak jak robił to kiedyś – uważa Bradley. Potwierdza to również trener Pacquiao, Freddy Roach: zamiast znokautować Antonio Margarito patrzył tylko na sędziego, by przerwał walkę, a rywala pytał, czy wszystko w porządku. Ale w starciu z Bradleyem zobaczycie starego Manny’ego. On go zniszczy, obiecuję – mówi Roach. Ile w tym prawdy, a ile budowania atmosfery przed  pojedynkiem, trudno powiedzieć.

Nie ulega wątpliwości, że to będzie szalenie istotna walka dla ich obu. Jeden i drugi stoi na rozdrożu. Pacquiao to wciąż większe nazwisko niż Bradley, wystarczy spojrzeć na honoraria. Manny otrzyma 20 mln dolarów plus wpływy z pay per view, Bradley tylko sześć milionów. Różnica ogromna, choć to ten drugi jest mistrzem świata, do tego niepokonanym. Ale w tym biznesie nie to jest najważniejsze.

Ale jeśli Pacquiao przegra, to wiele się zmieni. I on ma tego świadomość. Dlatego przygotował się bardzo solidnie. Wygrana z Bradleyem sprawi, że wróci w pełni do wielkiej gry i znów odżyje stary temat: walka z Floydem Mayweatherem jr.

Stawiam na Pacquiao w dużej mierze z sentymentu, ale wiem też, że Bradley ma solidne argumenty, by wygrać bez kontrowersji. Dlatego pojedynek ten budzi tak wielkie zainteresowanie: każdy scenariusz jest bowiem możliwy.

Gala boksu w Las Vegas i walka Bradley - Pacquiao sobota/niedziela godz. 3.00 Polsat Sport


 

Janusz Pindera, Polsat Sport

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Komentarze