Paul „The Truth” Pierce w klubie 25,000 punktów

Koszykówka
Paul „The Truth” Pierce w klubie 25,000 punktów
Paul Pierce pomimo wielkiej kariery pozostał normalny, zwyczajny i z charakterem

W klubie ciągle aktywnych w National Basketball Association koszykarzy z 25 tysiącami punktów, zostało ich tylko czterech – Kobe Bryant (LA Lakers), Dirk Nowitzki (Dallas Mavericks), Kevin Garnett (Brooklyn Nets) oraz najnowszy w tym gronie, kolega Garnetta z Nets – Paul Pierce.

„The Truth” (Prawda), bo o nim to będzie historia, to też jeden z  ostatnich w NBA, którzy pomimo wielkiej kariery pozostali normalni, zwyczajni i z charakterem.

Moja ulubiona historia związana z Piercem ma kilkanaście lat i  nie ma nic wspólnego z koszykówką. Pierce, który był zawsze wielkim kibicem pięściarstwa – także Andrzeja Gołoty – przyleciał na rewanżową walkę Hasima Rahmana z Lennoxem Lewisem do Las Vegas i przez dwa dni wieczorami grywał w kasynie w pokera.  Przyleciał sam, bez grona obowiązkowych „poklepywaczy”, nie grał przy stołach dla bogaczy, ustawionych za zamkniętymi drzwami kasyna Mandalay Bay, ale tych, gdzie „wejście” kosztuje po 10 dolarów.

„Nie będę się wygłupiał przy stole z jakimiś szpanerami. Gram dla przyjemności, z normalnymi ludźmi, za normalne pieniądze” – mówił Pierce, który oszczędzać nie musiał, choć wtedy jeszcze nie zarabiał po 19 milionów za sezon. Taki po prostu jest.

11 ran po ataku

Pierce spędził 15 z 16 lat w NBA grając w Boston Celtics i do dziś wielu kibiców – nie tylko w Bostonie – nie może uwierzyć, że klub zdecydował się nie przedłużać z nim kontraktu. Przez ten czas grał w 93 procentach wszytskich meczów Celtów, przeciętnie w sezonie NIGDY nie zdobywając mniej niż 18 punktów  w meczu. Dla wielu kibiców obserwujących jego karierę, równie ważny był fakt, że Pierce zmieniał się też jako człowiek. I jakie miał szczęście. 25 września 2000 roku, Pierce był zaatakowany przez dwóch napastników w nocnym barze Bostonu, kończąc wieczór w szpitalu, na oddziale intensywnej terapii -  z 11 ranami po ataku nożem oraz rozbitą na głowie butelką. Po trzygodzinnej operacji płuc lekarze powiedzieli, że „są optymistami”. Nikt jednak nie był takim optymistą, żeby przewidzieć, że 22-latek rozegra cały sezon 2000/2001, nie opuszczając ani jednego meczu i rzucając przeciętnie ponad 25  punktów w meczu.

Niespełna sześć miesięcy później miał już przydomek – dzięki Shaquillowi O’Nealowi.  Shaq, który grał wtedy  w Lakers, po wygranym przez Los Angeles meczu z Celtics, wziął na bok reportera z Bostonu, wskazał na jego notatnik i powiedział: „Pisz, co ci powiem. Nazywam się Shaquille O’Neal ale Paul Pierce to pierd... prawda. Zapisz to, niczego nie zmieniaj. Wiedziałem, że on potrafi grać, ale nie wiedziałem, że potrafi grać aż tak dobrze. Paul Pierce to Prawda”. Pierce zdobył w tym meczu, przegranym przez Celtics 107:112 aż 42 punkty... oddając tylko 19 rzutów.

Miłe słowa LeBrona

„Jak grasz w Bostonie, to celebrujesz tylko mistrzostwo NBA” – mówił Pierce, który tylko raz, w 2008 roku, trzymał nad głową Larry O’Brien Trophy dla najlepszego zespołu najlepszej koszykarskiej ligi świata. Był dziesięciokrotnie wybierany do Meczu Gwiazd, dziś gra na Brooklynie, ale ciągle najbardziej związany jest z Bostonem. Jest ojcem trójki dzieci, woli rozmawiać na ich temat bardziej niż o koszykówce, ale pomimo 36 lat na karku, ciągle pozostaje jednym z najbardziej szanowanych i bezlitosnych na parkietach NBA. „Gdybym miał wybrać jednego zawodnika, który zawsze jest dla mnie największym wyzwaniem na parkiecie, to powiedziałbym, że jest nim Paul Pierce” – mówił przed rozpoczęciem tego sezonu LeBron James.  Kilka tygodni temu Pierce potwierdził słowa „Króla”, rzucając przeciwko Miami Heat 29 punktów,  praktycznie w pojedynkę dając zwycięstwo ekipie z Brooklynu.

Jaką ma tajemnicę? „Z samym talentem, to możesz sobie grać na podwórku. Tu jest NBA” – mówi Pierce, który od 16 lat jest pierwszy na treningu i ostatni z niego wychodzi. Legendarne są też godziny, które spedza na oglądaniu taśm z meczów rywali, szukając chocby jednej małej słabości. Nie ma tajemnicy, jest The Truth.
Przemysław Garczarczyk, Polsat Sport

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Komentarze