Rajd warty 91 milionów. Starcie gigantów dla Realu

Kapitalny rajd Garetha Bale'a z 85. minuty był ozdobą finału Pucharu Króla. Gdy wszyscy spodziewali się dogrywki, to Walijczyk pokazał to, z czego jest najbardziej znany. A więc z wielkiego przyspieszenia. Real wygrał z Barceloną 2:1. I to bez Cristiano Ronaldo! Jest to pierwsze trofeum wywalczone przez Carlo Ancelottiego w Madrycie.
Estadio Mestalla Walencji było szczęśliwe dla Realu. To właśnie tutaj przed trzema laty Real Madryt przełamał niemoc w klasykach i pokonał Barcelonę. Tyle że wtedy zwycięską bramkę zdobył Cristiano Ronaldo. Tym razem portugalskiego tytana zabrakło. Hiszpańska prasa na jego następcę wybrała Angela di Marię, który w ostatnim czasie znajduje się w świetnej formie.
Szybkie otwarcie
Przed meczem wiele mówiło się o sędziowaniu. Najczęściej jest to temat, który jest poruszany po każdym El Clasico. Rola arbitra w końcu nie przypadła Alberto Undiano Mallenco, który prowadził dwa poprzednie mecze. Tym razem ten zaszczyt spotkał Matheu Lahoza – człowieka, który pozwala na wiele. Taki typowy angielski rozjemca na hiszpańskich boiskach.
Pierwsze kilka minut zawodnicy obu drużyn poświęcili na wybadanie, na co dzisiaj stać właśnie Lahoza. Najpierw Andres Iniesta, a poźniej Angel di Maria starali się wymusić faule. Sędzia pozostał niewzruszony. Gwizdał mało tzw. lekkich przewinień. Wysoko postawił poprzeczkę.
Po kilku minutach mogliśmy podziwiać akcje piłkarskie. Jako pierwsi rozpoczęli „Królewscy”. I to jak! Najpierw groźnie uderzał Gareth Bale. Wtedy jeszcze nic z tego nie wyniknęło. Dopiero w kolejnej akcji piłka wylądowała w siatce. Futbolówkę na rzecz di Marii stracił Dani Alves. Argentyńczyk przebiegł z nią kilkadziesiąt metrów i strzałem w długi róg zdobył bramkę.
Bezskuteczne dośrodkowania
Tempo nie było tak szalone jak w ostatnim spotkaniu na Santiago Bernabeu, gdzie Barcelona wygrała 4:3. Teraz po bramce Real cofnął się i oddał pełne pole do kreacje „Blaugranie”. Szyki obronne podopiecznych Carlo Ancelottiego były tak zwarte, że ani Neymar, ani Lionel Messi, ani Iniesta nie potrafili znaleźć żadnej luki.
W dalszym ciągu to Real miał groźniejsze sytuacje. Ich kontrataki były zabójcze. Na lewej stronie Gareth Bale ograł Alves i wyłożył piłkę Isco. Hiszpan chyba już myślał, jak będzie celebrował strzelonego gola. Tymczasem zza jego pleców wyskoczył Jordi Alba i powstrzymał kolegę z reprezentacji.
Barcelona nie grała swojej piłki. W całej pierwszej połowie podopieczni Gerardo Martino prawdopodobnie wykonali więcej dośrodkowań niż za całego panowania Pepa Guardioli. Jedna z nich była groźna, gdy uderzał Alba. Reszta nie wymagała komentarza.
Walijskie przyspieszenie
Po przerwie dobrą okazję miał Bale. Po błędzie Sergio Busquetsa Walijczyk trafił w boczną siatkę. Niewidoczny był Leo Messi. Tak samo jak Cesc Fabregas, który był kompletnie nieprzydatny. Trzeba było coś zmienić, więc Martino wprowadził Pedro, by nieco rozszerzyć pole gry.
Kto by pomyślał, że Barcelona wyrówna po stałym fragmencie… Z rzutu rożnego dośrodkował Xavi, a walkę o pozycję z Pepe wygrał Marc Bartra. Młody stoper popisał się pięknym strzałem głową. Nie będzie rekordu Ikera Casillasa. Nie wygra Pucharu Hiszpanii bez utraty gola. Chwilę wcześniej sędzia nie uznał bramki zdobytej przez Bale’a.
Co ma wisieć, nie utonie. W końcówce kapitalnym rajdem popisał się właśnie Walijczyk. Rozpoczął on kontrę na własnej połowie i podczas biegu przez chwilę znalazł się nawet poza boiskiem! Nie przeszkodziło mu to jednak w kontynuowaniu akcji. Miał przed sobą Bartrę, którego z łatwością minął. Po chwili sprytnym strzałem pokonał Pinto! Odpowiedzieć mógł jeszcze Neymar, ale trafił w słupek. Koniec! Real wygrał bez CR7.Ancelotti ma pierwsze trofeum w Madrycie.
FC Barcelona – REAL Madryt 1:2 (0:1)
Bramki: Bartra 68 – di Maria 11, Bale 95. Sędzia: Lahoz.
BARCELONA: Pinto – Alves, Mascherano, Bartra (87 Sanchez), Alba (46 Adriano)– Xavi, Busquets, Iniesta – Messi, Fabregas (60 Pedro), Neymar.
REAL: Casillas – Carvajal, Ramos, Pepe, Coentrao – Modric, Alonso, Isco (90 Casemiro) – di Maria, Benzema (90+1 Varane_, Bale.
Żółte kartki: Neymar, Mascherano – Isco, Pepe, Alonso.
Szybkie otwarcie
Przed meczem wiele mówiło się o sędziowaniu. Najczęściej jest to temat, który jest poruszany po każdym El Clasico. Rola arbitra w końcu nie przypadła Alberto Undiano Mallenco, który prowadził dwa poprzednie mecze. Tym razem ten zaszczyt spotkał Matheu Lahoza – człowieka, który pozwala na wiele. Taki typowy angielski rozjemca na hiszpańskich boiskach.
Pierwsze kilka minut zawodnicy obu drużyn poświęcili na wybadanie, na co dzisiaj stać właśnie Lahoza. Najpierw Andres Iniesta, a poźniej Angel di Maria starali się wymusić faule. Sędzia pozostał niewzruszony. Gwizdał mało tzw. lekkich przewinień. Wysoko postawił poprzeczkę.
Po kilku minutach mogliśmy podziwiać akcje piłkarskie. Jako pierwsi rozpoczęli „Królewscy”. I to jak! Najpierw groźnie uderzał Gareth Bale. Wtedy jeszcze nic z tego nie wyniknęło. Dopiero w kolejnej akcji piłka wylądowała w siatce. Futbolówkę na rzecz di Marii stracił Dani Alves. Argentyńczyk przebiegł z nią kilkadziesiąt metrów i strzałem w długi róg zdobył bramkę.
Bezskuteczne dośrodkowania
Tempo nie było tak szalone jak w ostatnim spotkaniu na Santiago Bernabeu, gdzie Barcelona wygrała 4:3. Teraz po bramce Real cofnął się i oddał pełne pole do kreacje „Blaugranie”. Szyki obronne podopiecznych Carlo Ancelottiego były tak zwarte, że ani Neymar, ani Lionel Messi, ani Iniesta nie potrafili znaleźć żadnej luki.
W dalszym ciągu to Real miał groźniejsze sytuacje. Ich kontrataki były zabójcze. Na lewej stronie Gareth Bale ograł Alves i wyłożył piłkę Isco. Hiszpan chyba już myślał, jak będzie celebrował strzelonego gola. Tymczasem zza jego pleców wyskoczył Jordi Alba i powstrzymał kolegę z reprezentacji.
Barcelona nie grała swojej piłki. W całej pierwszej połowie podopieczni Gerardo Martino prawdopodobnie wykonali więcej dośrodkowań niż za całego panowania Pepa Guardioli. Jedna z nich była groźna, gdy uderzał Alba. Reszta nie wymagała komentarza.
Walijskie przyspieszenie
Po przerwie dobrą okazję miał Bale. Po błędzie Sergio Busquetsa Walijczyk trafił w boczną siatkę. Niewidoczny był Leo Messi. Tak samo jak Cesc Fabregas, który był kompletnie nieprzydatny. Trzeba było coś zmienić, więc Martino wprowadził Pedro, by nieco rozszerzyć pole gry.
Kto by pomyślał, że Barcelona wyrówna po stałym fragmencie… Z rzutu rożnego dośrodkował Xavi, a walkę o pozycję z Pepe wygrał Marc Bartra. Młody stoper popisał się pięknym strzałem głową. Nie będzie rekordu Ikera Casillasa. Nie wygra Pucharu Hiszpanii bez utraty gola. Chwilę wcześniej sędzia nie uznał bramki zdobytej przez Bale’a.
Co ma wisieć, nie utonie. W końcówce kapitalnym rajdem popisał się właśnie Walijczyk. Rozpoczął on kontrę na własnej połowie i podczas biegu przez chwilę znalazł się nawet poza boiskiem! Nie przeszkodziło mu to jednak w kontynuowaniu akcji. Miał przed sobą Bartrę, którego z łatwością minął. Po chwili sprytnym strzałem pokonał Pinto! Odpowiedzieć mógł jeszcze Neymar, ale trafił w słupek. Koniec! Real wygrał bez CR7.Ancelotti ma pierwsze trofeum w Madrycie.
FC Barcelona – REAL Madryt 1:2 (0:1)
Bramki: Bartra 68 – di Maria 11, Bale 95. Sędzia: Lahoz.
BARCELONA: Pinto – Alves, Mascherano, Bartra (87 Sanchez), Alba (46 Adriano)– Xavi, Busquets, Iniesta – Messi, Fabregas (60 Pedro), Neymar.
REAL: Casillas – Carvajal, Ramos, Pepe, Coentrao – Modric, Alonso, Isco (90 Casemiro) – di Maria, Benzema (90+1 Varane_, Bale.
Żółte kartki: Neymar, Mascherano – Isco, Pepe, Alonso.
Komentarze