Najstarsza żużlowa liga świata na sportowych kanałach Polsatu! Wilki kontra Asy we wtorkowy wieczór

Żużel
Najstarsza żużlowa liga świata na sportowych kanałach Polsatu! Wilki kontra Asy we wtorkowy wieczór
Tai Woffinden - jedna z największych gwiazd Elite League. / fot. PAP

Informacja kojąca duszę miłośników dobrej szlaki – w sezonach 2014 – 2015 brytyjska Elite League zagości na sportowych kanałach Polsatu. Baśniowa realizacja telewizyjna, indywidualny mistrz świata Tai Woffinden i utalentowani polscy żużlowcy – te atrakcje czekają na kibiców speedwaya.

Już we wtorkowy wieczór ekipa Wilków z Wolverhampton podejmie na własnym torze drużynę Asów z Manchesteru! Transmisja w Polsacie Sport Extra o godz. 20.30.

Oda do młodości, a więc troska o juniorów


Brytyjscy promotorzy nie boją się reform. Lubią kreatywne rozwiązania. W tym sezonie na pozycjach rezerwowych pojawią się młodzi i zdolni żużlowcy posiadający paszport Zjednoczonego Królestwa. To część programu naprawczego. Tytuł indywidualnego mistrza świata wywalczony w 2013 roku przez Brytyjczyka Taia Woffindena zintensyfikował działania w zakresie szkolenia młodzieży. Promotorzy wiedzą, że możliwość startów młodych zawodników w ligowych meczach to znakomita okazja, aby rozwijać talent. Jazda u boku Darcy’ego Warda, Mateja Zagara, Chrisa Holdera, Scotta Nichollsa, Nielsa Kristiana Iversena jest dla młodych żużlowców opcją równie smakowitą jak przekroczenie wrót Sorbony. Nowy menedżer brytyjskiej kadry, Alun „Rosco” Rossiter, uważa, że występy młodzieżowców będą strzałem w dziesiątkę i pozwolą zniwelować dystans do najlepszych juniorów na świecie.

Gdzie te czasy kiedy młodzi Brytyjczycy rządzili w juniorskim speedwayu? Z łezką w oku można przypomnieć sobie fenomenalną jazdę Marvyna Coxa w King’s Lynn podczas finału Indywidualnych Mistrzostwach Europy w 1984 roku… Nieszablonowy Gary Havelock nie miał sobie równych w Zielonej Górze w 1987 roku. Przenikliwy umysł Chrisa Louisa triumfował we Lwowie w finale juniorskim rozegranym w 1990 roku. Ekscytujący Joe Screen błyszczał w Pardubicach w 1993 roku, a ostatnim brytyjskim królem juniorskiego żużla był Lee Richardson, którego już nie ma z nami na ziemskim padole… 1999 rok, Vojens, ostatnie chwile chwały brytyjskiego młodzieżowego speedwaya.

15 lat to szmat czasu, ale kiedy patrzy się na jazdę 18-letniego Adama Ellisa z Lakeside Hammers to serce rośnie, bo chłopak urodzony w Marmande zapowiada się na dobrego żużlowca… Tai Woffinden, aktualny mistrz świata, zajął czwarte miejsce w finale juniorskiego czempionatu w chorwackim Gorican. Miało to miejsce w 2009 roku. Od występu Woffindena, Brytyjczycy doczekali się tylko jednego przebłysku i mgnienia wiosny, trwającego równie krótko jak puszczenie dźwigni sprzęgła. W 2012 roku awans do finałów IMŚJ wywalczył zdolny chłopak z St.Helens – Richie Worrall, ale kontuzja uniemożliwiła mu start w zawodach decydujących o tytule. Na Wyspach mają nad czym myśleć, ale nikt  nie siedzi z założonymi rękami. Lepiej późno niż wcale. Worralla obejrzymy dziś w akcji w barwach drużyny z Manchesteru – Belle Vue Aces. Nie ulega wątpliwości, że Richie bardzo się rozwinął. Poprawił starty, wybiera lepsze warianty w pierwszym wirażu. Miło oglądać w akcji utalentowanych młokosów. Elite League to idealny grunt, aby nabierać doświadczenia. Dwaj ostatni mistrzowie świata: Australijczyk Chris Holder (2012) i Tai Woffinden (2013) to żużlowcy, którzy uczyli się speedwaya na wymagających brytyjskich torach…

Piraci mierzą w tytuł, a co na to Gwiazdy z King’s Lynn?

Poprzedni sezon był porywający. Zespół Poole Pirates, gnębiony kontuzjami, odrodził się w fazie play-off. Na Wyspy wrócił Kalifornijczyk, który największego malkontenta przemieni w urodzonego optymistę – Greg Hancock. Maciej Janowski i Josh Grajczonek szaleli ze szczęścia, gdy fortuna zaczęła sprzyjać Piratom. 15 października 2013 roku szampan lał się strugami. Poole Pirates nie dali szans drużynie Birmingham Brummies w finale play-off Elite League. Darcy Ward i Chris Holder zgodnie twierdzą, że klimat jaki panuje wokół speedwaya w nadmorskim Poole jest wyjątkowy. Nikogo zatem nie dziwiła determinacja Piratów, którzy w maju byli czerwoną latarnią Elite League, a w październiku świętowali zdobycie tytułu drużynowych mistrzów Wielkiej Brytanii.

W tym sezonie Matt Ford (promotor Poole) i Neil Middleditch (menedżer Piratów) mieli ogromny ambaras. Limit średnich meczowych podstawowej piątki zawodników ustalono na poziomie 32 punktów. To oznaczało, że praktycznie niemożliwe będzie zatrzymanie w zespole dwóch fenomenalnych „kangurów”: Darcy’ego Warda i Chrisa Holdera. Ołówek i liczydło okazały się niezbędnymi przyborami przy rozwiązywaniu skomplikowanych matematycznych łamigłówek. W ekipie Piratów pozostał Darcy Ward. W Poole wciąż zakochany jest wrocławianin Maciej Janowski. Cudowne występy Josha Grajczonka w fazie play-off w sezonie 2013 sprawiły, że 24-latek z Kirwan był transferowym marzeniem promotora Poole. Do występów na Wimborne Road dał się przekonać Przemysław Pawlicki, który nie boi się najbardziej ekstremalnych torów. Ponadto Matt i Neil przekonali do startów zdolnego Czecha – Vaclava Milika. Tata, Vaclav Milik, niegdyś podpora wrocławskiej Sparty, gorąco namawiał syna, aby podjął trud edukacji na Wyspach. Świetnym strzałem było zakontraktowanie Kyle’a Newmana – chłopaka z Poole, który szalonymi akcjami rozpala do czerwoności fanów speedwaya. Lee Smart, wracający po upiornej kontuzji (dzwon na torze Berwick Bandits w maju 2011 roku) to solidne wzmocnienie rodem z hrabstwa Wiltshire. W efekcie tych zabiegów Matt Ford i Neil Middleditch stworzyli bardzo ciekawą, młodą drużynę, która jest niezwykle głodna sukcesów. W poprzedni poniedziałek 14 kwietnia, Maciej „Magic” Janowski był w olśniewającej formie i czarował kibiców kapitalną jazdą. Indywidualny mistrz świata juniorów z 2011 roku zdobył komplet punktów w meczu z Coventry Bees. Świetnymi szarżami popisywał się Kyle Newman, który otrzymał chwalebny tytuł zawodnika meczu (rider of the night). W Wielki Piątek, pomimo kontuzji wspaniale spisywał się Przemek Pawlicki, który doprowadził do łez fanów Swindon Robins. Słowem, Piraci, pomimo przeobrażeń, wciąż dysponują znakomitą drużyną.

Do miana głównego rywala w walce o tytuł urasta zespół Gwiazd z King’s Lynn. Trzeci zawodnik globu, piekielnie szybki Duńczyk – Niels Kristian Iversen, solidny Kenneth Bjerre, doświadczony Rory Schlein. Tercet prowadzących parę budzi szacunek. Ponadto przy Saddlebow Road zacumował zdolny Robert Lambert. Co prawda 16-letni Lambert przyszedł na świat w Norwich, ale jeździ z niemiecką licencją, bo jak twierdzi, „w Niemczech są bardziej liberalne przepisy niż w Anglii”. Cennym nabytkiem Gwiazd z King’s Lynn jest Lewis Kerr. Brytyjczyk był odkryciem sezonu 2013 w Newcastle Diamonds. Kerr fenomenalnie startuje, ale ma też niezwykłą smykałkę do czytania pierwszego wirażu. Jeśli dodamy jeszcze utalentowanego Duńczyka Nicklasa Porsinga, utalentowanego Duńczyka i dobrze rokującego Anglika, Lewisa Rose’a, to uzmysłowimy sobie, że King’s Lynn Stars dysponuje bardzo solidną kadrą. Zważywszy na fakt, że w tym sezonie Elite League powraca do dobrych, sprawdzonych wzorców: 36 spotkań w rundzie zasadniczej, długa ławka będzie kluczem do sukcesu.

W sezonie 2014 wszystkie drużyny Elite League rozegrają 2 spotkania u siebie i na wyjeździe, a więc zawodników, którzy podjęli trud występów na Wyspach, czeka prawdziwy maraton. Żużlowcy to niebanalni ludzie, nie bojący się ciężkiej pracy, więc można być spokojnym o to, że nikt nie będzie oddychał rękawami na początku października. Nawet nowy zespół w gronie Elite League, Lwy z Leicester, nie składają broni. Leicester ma świetnego menedżera, Norrie Allana, byłego mechanika Ivana Maugera, Shawna Morana i Marka Lorama. Norrie bardzo liczy na Australijczyka Jasona Doyle’a. Jason długo czekał na wizę, która umożliwi mu podjęcie legalnej pracy w Anglii. Kiedy Doyley już uporał się z biurokratyczymi przeszkodami, wsiadł do samolotu lecącego z Australii do Wielkiej Brytanii. Wylądował w czwartek 27 marca, a dwa dni później szalał na torze przy Beaumont Leys. Zdobyć 8 punktów + bonus w 5 startach 2 dni po 29 godzinnej podróży lotniczej, mając za rywala ekipę Wolverhampton Wolves – pokłon wielokrotny należy się Doylowi, jak ująłby ten temat Kazik Staszewski…

Woffy w klasie ekonomicznej

Tai może śmiało konkurować z Doylem, bo wprawił w osłupienie lekarzy pracujących w szpitalu w Leicester. 29 marca mistrz świata często miał okazję, aby zapoznać się z nawierzchnią toru. Woffinden cudem wyszedł cało z kraks jakie przydarzyły się mu podczas ligowej potyczki Leicester Lions z Wolverhampton Wolves. Wysłuchał diagnozy lekarzy, po czym wypisał się ze szpitala, bo w niedzielę 30 marca czekał go lot do Nowej Zelandii. Świat medyków oniemiał… Jak to możliwe, aby po poważnych wypadkach wsiadać do samolotu lecącego do Auckland i do tego zająć miejsce w klasie ekonomicznej… Ano, możliwe, w końcu Tai to mistrz świata na żużlu…

„Trzy dzwony w jednych zawodach to wyjątkowy niefart. Leżałem w pierwszym, jedenastym i piętnastym wyścigu. Najpierw zderzyłem się z Jasonem Doylem, potem nie opanowałem motocykla, a w ostatnim starcie ostro walczyłem z Madsem Korneliussenem. 6 punktów w 5 wyścigach to nie jest wynik, który mnie zadowala. Na szczęście Chris Harris jadący jako gość w naszej drużynie spisał się znakomicie i w piętnastym wyścigu wyprzedził Jasona Doyle’a. Wygrać 46-44 na torze Leicester Lions to spore osiągnięcie. Ważne, że Wilki zdobyły 3 punkty ligowe” – mówił obolały Woffinden.

30 marca na londyńskim Heathrow Tai wsiadł do samolotu, który przefrunął nad Europą, Azją i Australią. 35 godzin w fotelu. Krótkie przechadzki przy pomocy kul po korytarzach. Grymas bólu malował się na twarzy Brytyjczyka, ale nie było mowy o kapitulacji. „Starałem się o miejsce w klasie biznes, ale nie miałem szczęścia. Upgrade nie dla mnie… Spędziłem całą podróż w klasie ekonomicznej. Brak komfortu to niewłaściwe określenie. Gdy wysiadłem w poniedziałek z samolotu, nie miałem nawet ochoty podziwiać uroków Auckland. Nie muszę mieć zapewnionych specjalnych wygód. Przeważnie podróżuję klasą ekonomiczną, ale po trzech dzwonach w Leicester, marzyłem o tym, aby położyć się w komfortowym fotelu i zasnąć… Jeszcze przed wylotem do Nowej Zelandii zadzwoniłem do fizjoterapeuty pracującego w Auckland. Wiedziałem, że muszę skorzystać z pomocy fachowca. Myślałem nawet o tym, aby podarować sobie piątkowy trening. Na Heathrow zażyłem cały ocean środków przeciwbólowych, zacisnąłem zęby i pofrunąłem do ziemi Długiego Białego Obłoku. Lubię te poetyckie nazwy Maorysów. A w Leicester… Cóż, w pierwszej chwili kiedy zobaczyłem jak mój motocykl przelatuje ponad bandą, myślałem, że doznałem złamania kości w stopie. Kiedy prześwietlenie wykazało, że kości są całe, powiedziałem lekarzom, że muszę się ewakuować ze szpitala, bo samolot już czeka w blokach startowych. Nie wyglądali na szczęśliwych, ale takie jest życie. Nie można się nad sobą zbytnio rozczulać” – stwierdził mistrz świata.

Zażył kąpieli w promieniach sławy. Był na gali FIM w Monte Carlo, spotkał się z królem Moto GP, Hiszpanem Marcem Marquezem. Poznał Toma Sykesa, mistrza świata w wyścigach superbikes, Taddy’ego Błażusiaka – króla superenduro, Laię Sanz, mistrzynię trialu. Był gościem niezliczonych programów telewizyjnych. Grał na didgeridoo, bawił się graffiti, grał z dzieciakami w koszykówkę, promował speedway najlepiej jak potrafił. Odpoczywał przez dwa tygodnie w Alpach szusując na nartach. Zresetował się w Perth spędzając czas z kumplami z czasów dzieciństwa. Był czas na surfing, rugby, plażę, rozmowy z Faye, panią serca i refleksyjne dysputy z mamą Sue.

Woffinden jest fenomenalnym mistrzem świata. W ubiegłym roku przemierzył rowerem dystans pomiędzy Wolverhampton a Cardiff. Leżał w wannie pełnej lodu, odpoczywał przed zawodami GP na Millennium Stadium, ale szczytny cel był ważniejszy od zmęczenia. Tai zebrał 35 tysięcy 421 funtów i 45 pensów na fundusz leczenia chorych na raka i badania nad nowotworami w Wielkiej Brytanii. W tym sezonie Woffinden ma ambitniejsze plany. Chce, aby dzieci z Great Ormond Street Hospital miały jeszcze lepsze warunki do walki o zdrowie. Znów wsiądzie na rower, ale tym razem z zamiarem zebrania 100 000 funtów. Obudził świadomość, teraz walczy o rekord…

Tai podpisał kontrakt w szwedzkiej Elitserien w ekipie Elit Vetlanda. Ponadto startuje we wrocławskiej Sparcie. Menedżer Wilków, Peter Adams, nie jest zadowolony, że Tai wziął na swoje barki tyle rozmaitych zobowiązań startowych. Wolałby, aby mistrz świata odciążył kalendarz. Tym bardziej, że w tym sezonie Wolves nie mogą już korzystać z usług Szweda Freddie Lindgrena. Fredrik chce odpocząć od startów na Wyspach i skupić się na GP. W Nowej Zelandii Lindgren błysnął formą, zdobył 13 punktów i zajął 4 miejsce. Niestety, Freddie nie może zaznać upragnionego spokoju, bo jest skonfliktowany ze szwedzką federacją SVEMO. Anders Frojd, były menedżer Kaparny, Masarny, Dackarny, Lejonen i Hammarby, został szefem kadry Trzech Koron do spółki ze Stefanem Anderssonem. Freddie nie ma zamiaru startować w Drużynowym Pucharze Świata, bo federacja mu nie pomaga w przygotowaniach do startu. „Sam pokrywam koszty występu, a nie mam ochoty dłużej być filantropem. Frojd musi odejść, nie trawię tego gościa. On nie zbawi szwedzkiego speedwaya, a jego metody pracy są dla mnie nie do zaakceptowania” – stwierdził Lindgren. Próby mediacji podjęte przez Anderssona nie przyniosły efektu. Freddie jest nieugięty.

Nie ma Lindgrena w ekipie Wilków, ale Peter Adams ma bardzo młody zespół. „Piotr Pawlicki to ekscytujący zawodnik. Ma ogromny talent do speedwaya. Jestem pewien, że świetnie zaaklimatyzuje się na Wyspach, bo on nie boi się jeździć. To będzie najbardziej widowiskowo jeżdżący zawodnik w zespole Wilków. Nie mam cienia wątpliwości, że Piotr będzie odkryciem tego sezonu na Wyspach” – stwierdził Adams, który ma w kolekcji 8 tytułów drużynowego mistrza Wielkiej Brytanii.

Słowa menedżera Wilków spełniły się co do joty. Już 24 marca 2014 roku w derbowym meczu z Birmingham Brummies Piotr Pawlicki zdobył płatny komplet punktów: 12 + 3 bonusy w 5 wyścigach. To się nazywa mieć nosa…

Tyron Proctor – niechciane dziecko Somerset

W Wolverhampton bardzo liczą na punkty „kangura” Tyrona Proctora. Australijczyk długo leczył kontuzję jakiej nabawił się w maju ubiegłego roku. W tym sezonie 27-latek z Longwarry miał startować w barwach Wilków i Rebeliantów. Niestety, mariaż z Somerset wywołuje u Proctora odruchy wymiotne. „Do końca marca miałem wystartować w 11 imprezach jako zawodnik Somerset Rebels. Miałem… Muszę opłacić mechaników, zapłacić za wynajem domu w Anglii, kupić sprzęt. Od sterty rachunków boli głowa… Zainwestowałem w motocykle mnóstwo pieniędzy, a Somerset wystawiło mnie do wiatru. Jestem twardzielem z Australii. Nie chcę siać negatywnych emocji. Odkuję się w barwach Wolverhampton” – zapowiada Tyron Proctor.

Australijczyk miał być ważnym ogniwem drużyny Rebeliantów. Tymczasem jego miejsce w Somerset zajął… rodak Nick Morris. „Zrozumiałbym, gdybym zawalił mecze sparingowe. Gdybym pojechał fatalnie w przedsezonowych meczach towarzyskich, nie miałbym grama pretensji. Jednak nie otrzymałem szansy występu, a to zmienia postać rzeczy. Debbie Hancock, pani promotor z Somerset, przysłała mi smsa. Powiedziała, że to decyzja Garry’ego Maya, menedżera drużyny z Somerset. Ona chciała dać mi szansę, tłumaczyła Garry’emu, żeby pozwolił mi wykazać się na torze. May postanowił inaczej. Pytam tylko co jest grane? Debbie jest promotorem żużla w Somerset, a większą władzę ma menedżer ekipy? Z jednej strony smucę się, że nie mam miejsca w składzie Rebeliantów. Z drugiej cieszę się, bo gdybym miał zgadywać przez cały sezon i zamartwiać się czy w następnym tygodniu May nie wyleje mnie z pracy, to wolę spokojną walkę o byt w Wolverhampton i występy w szwedzkiej Griparnie Nykoping. Garry zachował się jak pan i władca. Niektórzy menedżerowie uważają, że zawodnicy nie są od tego, aby gadać i negocjować, tylko mają cieszyć się i skakać do góry z radości, że jest ktoś chętny na ich usługi. To dramatyczne i żenujące podejście do tematu. Przez chwilę myślałem czy nie zasięgnąć opinii prawnika, ale odpuściłem sobie walkę po sądach. Wiem, że żaden klub nie przeżyje bez zawodników, a to my ryzykujemy zdrowiem i życiem na torze, a nie pan menedżer May” – perorował Tyron.

Oczywiście Australijczyk zdaje sobie sprawę z faktu, że cała awantura działa na jego niekorzyść. Promotorzy innych ekip w Premier League mogą skłaniać się ku następującej opinii: skoro Proctor nie załapał się do składu Somerset, to może jest po prostu słaby, a że ma wysoką średnią meczową, to będzie tylko blokował miejsce innym? „Wiem, że to zamieszanie z Garrym Mayem szkodzi mojej reputacji. Usiądę do stołu i będę negocjował warunki kontraktu z klubem z Premier League, który chętnie widziałby mnie w swojej armadzie. Jednak nie biorę wszystkiego jak leci. Nie chcę podróżować do Szkocji, bo to zbyt męczące w skali całego sezonu. Logistyka jest podstawą działania. Wolę pracować rzadziej, ale za to kierować się rozsądkiem. Nie zamierzam zarzynać organizmu i nie mieć energii w lipcu” – wyznaje Proctor.

Tyron zdobył 5 oczek + bonus w meczu z Birmingham Brummies. Wynik, który nie powala na kolana przy czystym komplecie Woffindena i płatnym maksimum Pawlickiego. Niemniej, istotne jest to, że Wilki wygrały 58-35. W wyjazdowym spotkaniu z Leicester, Ty nie zdobył ani jednego punktu. 14 kwietnia w meczu z King’s Lynn Stars Proctor spisał się przyzwoicie: 6 oczek + bonus. Nie błysnął w Wielki Piątek w wyjazdowej konfrontacji z Belle Vue Aces: 4 punkty. Wilki nie mają powodów do rozpaczy. 4 mecze, w tym 3 zwycięstwa i 1 porażka. Dobrze ściga się Ricky Wells, swoje robi Jacob Thorssell, nie zawodzi Piotr Pawlicki. Peter Adams ma w odwodzie zdolną młodzież, z której chętnie korzysta. Tom Perry, wicemistrz Wielkiej Brytanii do lat 21 w 2012 roku, zdobył 6 punktów w Manchesterze. Joe Jacobs, siła napędowa rezerw Wolverhampton Wolves, doznał wstrząśnienia mózgu podczas piątkowego meczu Pucharu Premier League pomiędzy Peterborough Panthers a Ipswich Witches. Ritchie Hawkins nie miał czasu, aby zareagować na leżącego Jacobsa. Przerwa w startach Joe Jacobsa potrwa tydzień.

Wilki wiedzą, że rywal z Manchesteru to nie tylko sąsiad z ligowej tabeli (Belle Vue Aces są na 7 miejscu, a Wolves na 6), ale przede wszystkim żądni punktów żużlowcy, którzy marzą o pierwszym zwycięstwie na wyjeździe. Zapowiada się zatem ciekawe widowisko przy Monmore Green…

Richie Worrall: Nie jesteśmy primabalerinami

26 marca miało dojść do meczu ligowego na stadionie Perry Barr w Birmingham. Niestety, niebiosa nie były łaskawe. Godzinę przed zawodami nad Perry Barr zaczął padać deszcz. Pani sędzia, Margaret Vardy, nie miała wątpliwości: mecz Birmingham Brummies – Belle Vue Aces musiał zostać odwołany. Odmiennego zdania był Richie Worrall, ambitny żużlowiec Belle Vue Aces i Ipswich Witches. „Margaret stroi sobie żarty. Chyba niezbyt często siedziała na motocyklu. To kpiny z zawodników. Powinniśmy jechać, a nie sterczeć i patrzeć na mokry tor. Jesteśmy żużlowcami, a nie primabalerinami” – grzmiał Richie, który 23 września tego roku skończy 23 lata.

Worrall skrytykował panią Margaret Vardy, a wytoczył dość poważną kolubrynę. 21 marca Richie startował w pożegnalnym turnieju mistrza świata z 1992 roku, Gary’ego Havelocka. W Poole, gdzie rozegrano te zawody, warunki były koszmarne, a mimo to Worrall zdobył aż 11 punktów dla drużyny Tony’ego Rickardssona. „W Poole tor wyglądał dwa razy gorzej niż w Birmingham, a jeździło mi się świetnie. Dawno się tak nie bawiłem. Trzeba wykazać trochę odwagi, a nie odwoływać mecz z byle powodu. Po raz trzeci przyjechałem do Birmingham i po raz trzeci sędzia odwołuje zawody. Chyba jakieś fatum wisi nad tym torem” – mówił rozżalony Richie.

Worrall to zdolne dziecko brytyjskiego speedwaya. Ma ogromny talent. Świetnie śmiga na hopach, kocha motocross. W tym sezonie poprzeczka wisi naprawdę wysoko, ale Richie nie lubi minimalizmu. „Chcę zdobyć mistrzostwo Premier League z Ipswich Witches. Pragnę wejść do fazy play-off z Belle Vue Aces. Celuję w Drużynowy Puchar Świata. Rok temu Neil Middleditch uznał, że jest za wcześnie, aby powołać mnie do składu na „drużynówkę” i chyba miał rację, ale w tym roku będę walczył jak lew o miejsce w kadrze Rosco. Zamierzam ciężko pracować, aby wywalczyć sobie prawo występu na Millennium Stadium podczas GP Wielkiej Brytanii” – zaznacza Worrall.

Brawa za ambicje i ogromne aspiracje. Belle Vue chce nawiązać do pięknych tradycji. Złoci synowie tego klubu: Peter Craven, Peter Collins, Chris Morton. Czas na nową generację Asów… Worrall puka do niebios bram. Scott Nicholls ma zaostrzyć apetyty na sukces w Manchesterze. Siedem tytułów indywidualnego mistrza Wielkiej Brytanii zobowiązuje. W drużynie Belle Vue Aces jest też niepokorny młody człowiek: Craig Cook, który wychodzi ze skóry, żeby zaistnieć na żużlowym nieboskłonie. Ben Reade ma oswoić się z atmosferą Elite League, ale menedżer Belle Vue Aces, Jason Attwood wiele obiecuje sobie po jeździe Stefana Nielsena. Najtrudniejsze zadanie ma Michael Palm Toft, ale i jemu nie można odmówić ambicji. „Ben Reade może jeździć równie skutecznie jak w ekipie garncarzy ze Stoke w 2012 roku. Stefan Nielsen nie błysnął w wyjazdowych meczach ze Swindon Robins i Eastbourne Eagles, ale z tej mąki będzie chleb. Pierwsze oznaki dobrej jazdy Nielsena były widoczne w zwycięskim pojedynku z Leicester Lions. Stefan zdobył 8 punktów + bonus. Jeździł agresywnie. To dobry symptom” – zauważył Jason Attwood.

Oczywiście wszystkie reflektory w ekipie Belle Vue Aces są ustawione na uczestnika cyklu GP, Słoweńca Mateja Zagara. Co prawda Matej nie podbił Western Springs zdobywając 6 oczek na inaugurację mistrzostw świata, ale w szóstym wyścigu pokonał Warda, Hampela i Iversena. „Matej kocha tor przy Kirky Lane. Jest ulubieńcem fanów Belle Vue. Tu ludzie rozumieją, że speedway to show, a Zagar kocha kiedy iskry aż idą z toru. On darzy ogromnym szacunkiem ten zasłużony klub, dlatego nie mieliśmy cienia wątpliwości, że Matej zakotwiczy na dłużej w Manchesterze” – wyznał David Gordon, dyrektor wykonawczy Belle Vue Aces.

Początek sezonu nie był zachwycający. 10 kwietnia Matej, zmęczony długą podróżą z Nowej Zelandii, zdobył tylko 4 oczka w meczu ze Swindon Robins. Dwa dni później było już lepiej. Na torze w Arlington, Słoweniec zgromadził 11 oczek + bonus w 6 startach. Zagar błysnął w starciu z Leicester (10 punktów + bonus w 4 wyścigach). 16 kwietnia „Drwal” szalał na Saddlebow Road (12 oczek w 5 wyścigach). Wreszcie 18 kwietnia Zagar pojechał na wysokim poziomie przeciwko Wilkom (10 punktów + bonus w 4 startach). 50-39 przeciwko Wolverhampton – to brzmi dumnie. Rewanż przy Monmore Green zapowiada się ekscytująco. Asy walczą o pierwszą wygraną na wyjeździe. Warto postarać się o punkty, tym bardziej, że 28 kwietnia Belle Vue czeka kolejne wyzwanie: mecz u siebie z mistrzami Elite League – Poole Pirates.

Wielki mecz Wilków z Asami z mistrzem świata i polskim obiecującym rodzynkiem – to trzeba zobaczyć! Polsat Sport Extra, godz. 20.30. Poczuj czar metanolu….
Tomasz Lorek, Polsat Sport

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Komentarze