Pindera: Znów dwóch na jednego

Sporty walki
Pindera: Znów dwóch na jednego
Władymir Kliczko jest faworytem pojedynku z Alexem Leapai. / fot. PAP

Dla fachowców sprawa jest jasna. Pochodzący z Samoa Alex Leapai ma niewielkie szanse w sobotnim pojedynku z Władymirem Kliczką. Tym bardziej, że w narożniku króla wagi ciężkiej nie zabraknie starszego brata Witalija.

Wszyscy znaki na niebie i ziemi przemawiają za Ukraińcem, mistrzem organizacji WBA, IBF, WBO i posiadaczem pasa The Ring. Władymir jest 15 cm wyższy od rywala, cięższy kilka kilogramów, szybszy i lepszy technicznie. Nie mówiąc o tym, że jest bez porównania bardziej doświadczony i utytułowany. Właściwie, to Leapai, były rugbista, nie ma się co równać z młodszym z ukraińskich braci, który już w wieku 20 lat zdobył olimpijskie złoto na igrzyskach w Atlancie (1996). Co ciekawe, rywalem Władymira w olimpijskim finale był  potężny Paea Wolfgramm z Tonga, podobnie jak Leapai były rugbysta . Walka nie była zbyt ciekawa, ale Ukrainiec nawet przez moment nie był zagrożony.

Podobnie jak prawdopodobnie nie będzie zagrożony w sobotę w Oberhausen, choć jak słusznie mówi broniący mistrzowskich pasów Władymir, to jest boks i waga ciężka, więc wszystko jest możliwe. Mówi tak z szacunku do rywala, to po pierwsze, a po drugie wciąż pamięta, że jeden mocny cios zmienia wszystko. Ukrainiec ma na koncie 61 zawodowych zwycięstw (51 przed czasem), ale każda z porażek, a było ich trzy, wywołuje niemiłe wspomnienia, gdyż przegrywał poddawany przez trenera lub sędziego.

Ale to już odległa przeszłość. Władymir Kliczko ostatnią porażkę, z Lamonem Brewsterem, poniósł dziesięć lat temu, w kwietniu 2004 roku w Las Vegas. Później stoczył jeszcze piekielny bój z Nigeryjczykiem Samuelem Peterem, w którym trzykrotnie padał na deski, ale podnosił się i zadawał w odpowiedzi mocne ciosy. Walkę wygrał, choć słaniał się na nogach, ale od tamtej chwili już nikt nie zmusił go do takiego wysiłku.

I nie sądzę, by był w stanie tego dokonać Alex Leapai, choć nie ukrywam, że byłem zaskoczony, gdy ostatnio pokonał przed czasem Denisa Bojcowa, nieco przebrzmiałą już nadzieję wagi ciężkiej. To Rosjanin był przecież zdecydowanym faworytem w starciu z reprezentującym Australię Leapaiem, to jego przymierzano już do walki z młodszym Kliczką.
Dan Tewson, trener przygotowania fizycznego Alexa uważa, że Australijczyk jest znacznie silniejszy fizycznie od Władymira, bije mocniej, ma twardszą szczękę, a przy tym jest święcie przekonany, że skończy ten pojedynek najpóźniej do szóstej rundy.

Wiara czyni cuda, ale w tym przypadku na wiele się nie zda. Alex Leapai  jest boksersko o dwie klasy gorszy od Kliczki. A nie bierze pod uwagę jeszcze tego, że będzie się bił nie z jednym, a z dwoma braćmi. Ci, którzy już walczyli z Ukraińcami wiedzą co mam na myśli. Wsparcie mentalne tego, który nie walczy jest w ich przypadku niesłychanie istotne. Nie brakuje takich, którzy dopatrują się w tym mocy nadprzyrodzonej, ale chyba nie w tym rzecz. Po prostu Wowa jak wychodzi do ringu, to wie, że w narożniku czuwa jest starszy brat Witalij. A tym razem, ta obecność ma szczególne znaczenie w obliczu tego, co dzieje się na Ukrainie, i jak ważną rolę odgrywa tam Witalij, który mimo powagi sytuacji nie zrezygnował z przyjazdu do Oberhausen.

A propos tego miasta, nigdy nie zapomnę wspaniałej walki, którą 13. czerwca 1997 roku stoczył tam z Virgilem Hillem, Dariusz „Tygrys” Michalczewski. Mistrz WBO pokonał wtedy na punkty Amerykanina, czempiona WBA, IBF odbierając mu te pasy, a my z Przemkiem Saletą mieliśmy przyjemność to pyszne widowisko komentować. Mało kto pamięta, że wystąpił wtedy też Władymir Kliczko, który w swym ósmym zawodowym pojedynku znokautował w drugiej rundzie niejakiego Paula Ashley’a  z Kalifornii. Teraz tak łatwo nie będzie, ale sensacji i cudu w Oberhausen jednak nie przewiduję. Władymira wspomaganego przez Witalija może pokonać tylko ktoś wyjątkowy, a na razie takiego w zawodowym boksie, w tej kategorii, nie widzę.
Janusz Pindera, Polsat Sport

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Komentarze