Mayweather to nie Bugatti, Vuitton czy diamenty. To geniusz boksu

Sporty walki
Mayweather to nie Bugatti, Vuitton czy diamenty. To geniusz boksu
Floyd Mayweather Junior podczas ważenia. Jak zwykle w doskonałej formie/ fot. sho.com

Doba, nawet dla Floyda Mayweathera Juniora, ma tylko 24 godziny. Z tych 24 godzin, przez ostatnie pięć dni, przynajmniej cztery godziny dziennie są poświęcane na promocję dzisiejszej walki z Marcosem Rene Maidaną. Nie ma wymówek zmęczeniem, przewracania oczu, bo „Money” słyszy od różnych reporterów te same pytania po 50 razy. To jest biznes, nikt nie rozumie tego lepiej niż ktoś, kogo pseudonim do tego zobowiązuje. Argentyńczyk ma być tylko dodatkiem, kolejną, 46. ofiarą. Właśnie dlatego Mayweather zawsze wychodzi na ring doskonale wiedząc, że choć zabiera z ogólnej puli 95 procent z każdego dolara, to właśnie na nim jest 100 procent presji.

Minimum 25 milionów

Pojedynek z Argentyńczykiem, który jeszcze kilkanaście miesięcy temu, po fatalnej porażce z Devonem Alexandrem, o walce z Mayweatherem nie mógł nawet marzyć, jest piątym kolejnym pojedynkiem, gdzie Floyd ma gwarantowane przynajmniej 25 milionów dolarów. Mała statystyka – to więcej, o 10 milionów więcej, niż wynosił... cały budżet HBO Boxing na 2013 rok. Do tego wiadomo, że najważniejsze w tych 25 milionach jest słowo „gwarantowane”, bo Mayweather dodaje do tej sumy miliony przychodu z pay-per-view. Ile, to już zależy od tego, czy kibice uwierzą, że rywal ma  szansę na stoczenia choćby wyrównanego pojedynku. Walcząc po raz pierwszy po podpisaniu 200-milionowego kontraktu z Showtime, gwarancja Mayweathera wynosiła tyle co, na obecną walkę z Maidaną – 32 miliony. Słaba oglądalność – przy  wydatkach poniesionych przez „Showtime” – tylko niespełna milion PPV spowodowała, że pięściarz dorobił tylko dwa miliony. Bonanza była w pojedynku z Canelo Alvarezem, gdzie ponad 2,2 mln sprzedanych abonamentów plus 41-milionowa gwarancja dla Floyda spowodowała, że zaniósł do banku 81 milionów dolarów. Za walkę, w której meksykański rywal wyglądał momentami - kiedy jego ciosy mijały głowę Floyda o pół metra - jak pięściarz, który w ringu z legendą jest przypadkiem.

Nie ma żadnych szans by walka z Maidaną dobiła choćby do 1,5 miliona PPV, podobnie jak watpliwe jest piętnaście milionów dolarów ze sprzedanych na walkę biletów. Na 48 godzin przed rozpoczęciem „The Moment”, w różnych firmach pośredniczących w sprzedaży wejściówek, po drakońskich cenach,  do kupienia było jeszcze ponad cztery tysiące biletów. Jestem powiem, że jak będzie trzeba to 42-letni Stephen Espinoza, dziś szef „Showtime”, a jeszcze dwa lata temu prawnik Oscara De La Hoyi i Golden Boy Promotions, coś wymyśli, a  pieniądze się znajdą. Kiedy Espinoza obejmował funkcję wiceprezydenta Showtime, obiecywał, że postawienie na boks, na Mayweathera się firmie opłaci.

Nie kłamał. Od 2012 roku oglądalność Showtime Boxing wzrosła o 59 procent, a różnica w liczbie subskrybentów w porównaniu do panującego kiedyś na rynku HBO zmalała – dziś HBO ma ich około 29 milionów, ale Showtime już tylko siedem milionów mniej. Na pewno nie tylko dzięki Mayweatherowi, ale ignorować faktu, że 40 proc. wykupujących PPV na jego walki robi to tylko tylko wtedy, kiedy „Money” wychodzi na ring, nie można.

Sportowy geniusz i tytan pracy

Nie można nie pisać o Floydzie Mayweatherze Jr. nie pisząc o pieniądzach, ale też nie można zrobić większego błędu niż oceniać go przez pryzmat diamentowych zegarków, kolekcjonowanych „bugatti”, toreb „Vuittona” i wszystkiego innego, co normalny człowiek ogląda tylko na filmach. Nikt nie pracuje ciężej, wykorzystując wszystko co możliwe z niesamowitego talentu. Błyskotki warte parę domów, samochody warte tyle, ile niektóre polskie kluby piłkarskie to styl zycia, ale nie charakter Floyda. Kibice czasami próbują się kłócić na temat miejsca jakie Mayweather Jr. zajmuje w historii pięściarstwa – ci którzy wychodzą na ring, ci z mistrzowskimi pasami, wątpliwości nie mają. „Muhammad Ali albo Floyd Mayweather Jr. Jest tylko pytanie w jakiej kolejności” – takie opinie mają między innymi Andre Ward, Gennady Gołowkin, Riddick Bowe i wielu, wielu innych.

Maidana wychodzi na ring w MGM Grand  zarabiając 1,5 miliona, wiedząc, że jeden albo dwa ciosy  zmienią jego życie. Te półtora miliona dolarów to dwa razy więcej niż kiedykolwiek zarobił za walkę, choć jeszcze chyba nigdy nie było aż tylu krytyków, którzy twierdzą, że Floyd Argentyńczykowi dał zbyt mało. „Mało” to zresztą wartość bardzo umowna, bo te pieniądze zawsze porównuje sie do tego co zarabia sam Mayweather czyli  dobrze to wyglądać nigdy nie będzie.

Maidana dostaje mniej, bo kibice wiedzą, że wygrać może tylko nokautując Mayweathera. Innej możliwości nie ma.  Walka przez to będzie ciekawsza – przynajmniej na początku – ale bukmacherzy są w swoich przewidywaniach bezlitośni. Stawiając na zwycięstwo Mayweathera na punkty, trzeba wyłożyć 200 dolarów, żeby wygrać...100. Stawianie na „El Chino” to droga do bogactwa - 1200 dolarów za każde sto wpłacone na Argentyńczyka. Tylko, że są na pewno tacy, którzy już 45 razy stawiali przeciwko Mayweatherowi. I 45 razy odchodzili z kasy bez pieniędzy.

Transmisja gali z Las Vegas i walki Floyd Mayweather Junior - Marcos Maidana w nocy z soboty na niedzielę w Polsacie Sport.
Przemek Garczarczyk z USA, Polsat Sport

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Komentarze