Czerwony mecz. Lech nie odpuszcza Legii

Piłka nożna
Czerwony mecz. Lech nie odpuszcza Legii
Walka o piłkę w meczu Zawisza-Lech/ fot. PAP

Czerwona kartka dla Łukasza Nawotczyńskiego przy stanie 0:2 miała zakończyć emocje na stadionie w Bydgoszczy. Nic bardziej mylnego. Gospodarze w 85. minucie strzelili gola z rzutu karnego i wynik do ostatnich sekund wisiał na włosku. Ostatecznie jednak Zawisza Bydgoszcz przegrał z Lechem Poznań 1:2 i musi szybko zapomnieć o piątkowym triumfie w finale Pucharu Polski.

Piłkarze Zawiszy w poniedziałkowe popołudnie myślami byli chyba jeszcze na Stadionie Narodowym i w pierwszej połowie tylko raz poważnie zagrozili bramce Krzysztofa Kotorowskiego. Strzał Luisa Carlosa z ostrego kąta w dobrym stylu obronił jednak golkiper Lecha.

Lechici w pierwszej części gry także nie zaimponowali niczym szczególnym, ale mieli w swoim składzie Kaspera Hamalainena, który w tym sezonie już nieraz decydował o wynikach spotkań. Tym razem Fin wykorzystał świetne dośrodkowanie Szymona Pawłowskiego i spokojnym strzałem głową w długi róg bramki pokonał bezradnego Wojciecha Kaczmarka.

Po przerwie na murawie działo się zdecydowanie więcej, ale zdarzenia te nie zawsze miały związek ze sprawami czysto piłkarskimi. Paweł Raczkowski aż dwukrotnie musiał sięgać do kieszonki po czerwony kartonik, choć "czerwień" dla Wołąkiewicza z końcówki spotkania wywołała wiele kontrowersji. Zanim jednak arbiter wyrzucił z boiska obrońcę Lecha, gospodarze mieli już na swoim koncie stracone dwie bramki i jednego zawodnika. Najpierw główką po dośrodkowaniu z rzutu rożnego prowadzenie gości podwyższył Kędziora, a następnie za faul taktyczny murawę musiał opuścić Nawotczyński.

Dlatego rzut karny wykorzystany przez Geworgjana w 85 minucie nie mógł zmienić wiele. Choć w końcówce oglądaliśmy jeszcze emocje, to końcowy rezultat pozostał taki sam i Zawisza przegrał na własnym stadionie z Lechem 1:2.

Po meczu powiedzieli:

Ryszard Tarasiewicz (trener Zawiszy): - Zrobiliśmy dziś wszystko, co tylko mogliśmy. Powalczyliśmy na tyle, na ile było nas stać. Przed spotkaniem zmagaliśmy się z drobnymi urazami, a mimo to liczyliśmy na zdobycz punktową. Mieliśmy jednak zdecydowanie za mało do zaoferowania w ofensywie. Gratuluję Lechowi zwycięstwa.

Mariusz Rumak (trener Lecha): - Gratuluję rywalowi zdobycia Pucharu Polski. Niezmiernie miło było spotkać się z zespołem Zawiszy, po tym jak wywalczył w piątek to trofeum. Co do dzisiejszego meczu, graliśmy niemrawo i wolno. Przy rosłych środkowych obrońcach rywali bardzo trudno było grać górną piłkę. Choć widowisko nie było imponujące, wykonaliśmy plan. W drugiej części gry wydawało się, że wszystko mamy pod kontrolą. Karny spowodował jednak, iż emocje były do końca spotkania. Czekamy teraz na kolejny mecz u siebie.

Zawisza Bydgoszcz - Lech Poznań 1:2 (0:1)

Bramki: Geworgjan (85') - Hamalainen (39'), Kędziora (57')

Zawisza Bydgoszcz: Wojciech Kaczmarek - Igor Lewczuk, Łukasz Nawotczyński, Andre Micael, Sebastian Ziajka, Hermes (73' Łukasz Skrzyński), Kamil Drygas, Alvarinho, Jakub Wójcicki, Luis Carlos (78' Paweł Wojciechowski), Jorge Kadu (63' Wahan Geworgian).

Lech Poznań: Krzysztof Kotorowski - Mateusz Możdżeń, Hubert Wołąkiewicz, Marcin Kamiński, Tomasz Kędziora, Łukasz Trałka, Karol Linetty, Gergo Lovrencsics (90+3' Dariusz Formella), Kasper Hamalainen, Szymon Pawłowski (85' Paulus Arajuuri), Dawid Kownacki (63' Daylon Claasen).

Żółte kartki: Andre Micael, Kamil Drygas, Alvarinho - Tomasz Kędziora, Krzysztof Kotorowski

Czerwone kartki: Łukasz Nawotczyński - Hubert Wołąkiewicz

Sędzia: Paweł Raczkowski (Warszawa).


Paweł Ślęzak, Polsat Sport

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Komentarze