Janowicz przegrywa w Madrycie. Gulbis za silny. Czekamy na Rzym

Niestety, nie udało się przerwać fatalnej serii siedmiu porażek z rzędu. Jerzy Janowicz walczył o drugą rundę turnieju ATP Masters Mutua Madryt Open, ale Ernests Gulbis okazał się za silny. W pierwszym secie "Jerzyk" prowadził 4:2, przegrał w tie-breaku, w drugiej partii nie dał rywalowi szans - zwyciężył 6:3. W trzecim, decydującym, był cieniem dla przeciwnika - poległ 2:6.
Janowicz nie był faworytem tego spotkania. Ma gorszy bilans spotkań z Łotyszem i w tym roku spisuje się gorzej. Możliwości ma jednak większe. Pytanie było tylko, czy po siedmiu porażkach z rzędu "Jerzyk" zdoła wyrzucić z głowy "koszmary". W pierwszym secie wydawało się, że tak się właśnie stało.
Krok od wygranej
Janowicz grał spokojnie, ale mocno i dokładnie. Atakował nie tylko forhendem, punkty zdobywał też po pięknych zagraniach z bekhendu po linii, udanych skrótach. Były to uderzenia wykonane na luzie. Po raz pierwszy przełamał rywala w piątym gemie, wychodząc na prowadzenie 3:2. Chwilę później było już 4:2 i wielka szansa na zdobycie piątego gema. Niestety, od tego momentu coś się zacięło. Gulbis odżył, odzyskiwał równowagę także dzięki niefortunnym zagraniom tenisisty polskiego, który w jednym z ataków - smeczem - trafił wręcz w rakietę wydawałoby się bezradnego już Łotysza. Gulbis obronił swój serwis a potem wygrał też podanie Polaka. Ostatni punkt to niewymuszony błąd Janowicza.
Było 4:4... i zaczął się maraton. Bardzo długi gem, w którym Gulbis mając przewagę "oddał" punkt Polakowi. Sędzia wywołał aut, Łotysz poprawił go. Dziwne? Dlaczego? Przecież to sport dżentelmenów... Niestety ostatecznie to 20. rakieta świata wygrała 9. gema. Po 10 minutach walki. Gulbis prowadził 5:4. Kolejny gem był z kolei błyskawiczny. Janowicz nie dał w nim szans przeciwnikowi, kończąc zabójczym skrótem. Brawo! Gulbis odpowiedział identycznie i znów wygrywał - 6:5.
12. gema Janowicz zaczął źle, niedokładnie. Gulbis miał piłkę setową, ale wtedy "Jerzyk" zagrał fantastycznego skróta, dwa znakomite serwisy i doprowadził do tie-breaka. Niestety w decydującej rozgrywce Polak grał za słabo, Gulbis wykorzystywał wystawione piłki i udanie atakował. Wygrał 7-5. Pierwszy set trwał 76 minut. Wielka szkoda tej walki.
Drugi set zaczął się dla Polaka wspaniale. Wygrane dwa gemy serwisowe, przełamanie i błyskawiczne prowadzenie 3:0. Gulbis był bezradny. "Jerzyk" znów grał z chirurgiczną precyzją, Łotysz po wielu z ataków Polaka nawet nie ruszał się do piłki, co świadczy o tym, że zagrania były właściwie perfekcyjne. Ostatecznie Janowicz wygrał 6:3, pokazując, że w pełni skoncentrowany jest nie do zatrzymania dla Gulbisa.
Brawo! Brawo!
Krzyczał w drugim gemie decydującego seta Gulbis, gdy posłał piłkę niemal w bandę. Krzyczał do siebie ale nie zniechęcał się. Walczył i wygrał punkt, potem gema - przy podaniu Polaka! chwilę później prowadził 3:0, Janowicz wyglądał na nieco zrezygnowanego, nie nadążał za piłkami Łotysza, nie trafiał... Źle to wyglądało od samego początku tego seta.
I do końca meczu nic już się niestety nie wydarzyło. Janowicz zdobył wprawdzie dwa gemy ale cały set przegrał 2:6. Wtorkowe spotkanie było w znacznym stopniu pojedynkiem na serwisy. Mierzący 203 cm Janowicz zanotował 11 asów serwisowych, a niższy o 13 cm Gulbis o siedem więcej.
To już 8. przegrany mecz z rzędu Janowicza, choć był naprawdę blisko przełamania tej fatalnej serii. Gulbis dołączył do pogromców "Jerzyka" - Juergena Melzera (Barcelona), Michaela Llodry (Monte Carlo), Marina Cilicia i Borny Coricia (Puchar Davisa), Roberto Bautisty Aguta (Miami), Alejandro Falli (Indian Wells) i Tomasa Berdycha (Rotterdam). Ostatnie zwycięstwo odniósł w połowie lutego, gdy dotarł do ćwierćfinału zawodów w Rotterdamie.
Następna okazja na przełamanie - w Rzymie...
Ernests Gulbis - Jerzy Janowicz 7:6 (5), 3:6, 6:2
Krok od wygranej
Janowicz grał spokojnie, ale mocno i dokładnie. Atakował nie tylko forhendem, punkty zdobywał też po pięknych zagraniach z bekhendu po linii, udanych skrótach. Były to uderzenia wykonane na luzie. Po raz pierwszy przełamał rywala w piątym gemie, wychodząc na prowadzenie 3:2. Chwilę później było już 4:2 i wielka szansa na zdobycie piątego gema. Niestety, od tego momentu coś się zacięło. Gulbis odżył, odzyskiwał równowagę także dzięki niefortunnym zagraniom tenisisty polskiego, który w jednym z ataków - smeczem - trafił wręcz w rakietę wydawałoby się bezradnego już Łotysza. Gulbis obronił swój serwis a potem wygrał też podanie Polaka. Ostatni punkt to niewymuszony błąd Janowicza.
Było 4:4... i zaczął się maraton. Bardzo długi gem, w którym Gulbis mając przewagę "oddał" punkt Polakowi. Sędzia wywołał aut, Łotysz poprawił go. Dziwne? Dlaczego? Przecież to sport dżentelmenów... Niestety ostatecznie to 20. rakieta świata wygrała 9. gema. Po 10 minutach walki. Gulbis prowadził 5:4. Kolejny gem był z kolei błyskawiczny. Janowicz nie dał w nim szans przeciwnikowi, kończąc zabójczym skrótem. Brawo! Gulbis odpowiedział identycznie i znów wygrywał - 6:5.
12. gema Janowicz zaczął źle, niedokładnie. Gulbis miał piłkę setową, ale wtedy "Jerzyk" zagrał fantastycznego skróta, dwa znakomite serwisy i doprowadził do tie-breaka. Niestety w decydującej rozgrywce Polak grał za słabo, Gulbis wykorzystywał wystawione piłki i udanie atakował. Wygrał 7-5. Pierwszy set trwał 76 minut. Wielka szkoda tej walki.
Drugi set zaczął się dla Polaka wspaniale. Wygrane dwa gemy serwisowe, przełamanie i błyskawiczne prowadzenie 3:0. Gulbis był bezradny. "Jerzyk" znów grał z chirurgiczną precyzją, Łotysz po wielu z ataków Polaka nawet nie ruszał się do piłki, co świadczy o tym, że zagrania były właściwie perfekcyjne. Ostatecznie Janowicz wygrał 6:3, pokazując, że w pełni skoncentrowany jest nie do zatrzymania dla Gulbisa.
Brawo! Brawo!
Krzyczał w drugim gemie decydującego seta Gulbis, gdy posłał piłkę niemal w bandę. Krzyczał do siebie ale nie zniechęcał się. Walczył i wygrał punkt, potem gema - przy podaniu Polaka! chwilę później prowadził 3:0, Janowicz wyglądał na nieco zrezygnowanego, nie nadążał za piłkami Łotysza, nie trafiał... Źle to wyglądało od samego początku tego seta.
I do końca meczu nic już się niestety nie wydarzyło. Janowicz zdobył wprawdzie dwa gemy ale cały set przegrał 2:6. Wtorkowe spotkanie było w znacznym stopniu pojedynkiem na serwisy. Mierzący 203 cm Janowicz zanotował 11 asów serwisowych, a niższy o 13 cm Gulbis o siedem więcej.
To już 8. przegrany mecz z rzędu Janowicza, choć był naprawdę blisko przełamania tej fatalnej serii. Gulbis dołączył do pogromców "Jerzyka" - Juergena Melzera (Barcelona), Michaela Llodry (Monte Carlo), Marina Cilicia i Borny Coricia (Puchar Davisa), Roberto Bautisty Aguta (Miami), Alejandro Falli (Indian Wells) i Tomasa Berdycha (Rotterdam). Ostatnie zwycięstwo odniósł w połowie lutego, gdy dotarł do ćwierćfinału zawodów w Rotterdamie.
Następna okazja na przełamanie - w Rzymie...
Ernests Gulbis - Jerzy Janowicz 7:6 (5), 3:6, 6:2
Komentarze