Pindera: Kto założy pas Witalija ?

Sporty walki
Pindera: Kto założy pas Witalija ?
W pierwszej walce Bermane Stiverne złamał Chrisowi Arreoli nos. Jak będzie w rewanżu?

W sobotniej walce Chrisa Arreoli z Bermanem Stivernem w Los Angeles nie ma zdecydowanego faworyta, choć więcej szans daje się Kanadyjczykowi, który przecież już pokonał Arreolę.

Ten scenariusz był do przewidzenia. Wiadomo było, że wcześniej czy później Witalij Kliczko postawi na politykę i zrezygnuję z kolejnych obron mistrzowskiego pasa. O tym, że podjął taką decyzję wcześniej niż przypuszczano zadecydowała sytuacja polityczna na Ukrainie. Starszy z ukraińskich braci nie miał już wyboru, a dla tych wszystkich, którzy szli drogą WBC otworzyła się szansa, by zostać mistrzem świata wagi ciężkiej.

Cristobal Arreola już kiedyś o ten tytuł walczył, właśnie z Witalijem, i chyba mile tego nie wspomina. W 2009 roku dostał straszne lanie, poddany w 10 rundzie płakał jak bóbr nie mogąc znieść upokorzenia. Później pokonał go Tomasz Adamek (co Amerykanin z Riverside uważa za plamę na honorze) i w ubiegłym roku Bermane Stiverne. W trzecim starciu Kanadyjczyk trafił potężnym prawym, po którym Arreola padł na deski z połamanym w pięciu miejscach nosem. Wielu na jego miejscu by się poddało, ale on bił się do końca, choć dalszy pojedynek w takim stanie był katorgą. Wtedy stawką było prawo do walki o tytuł z Witalijem, teraz będzie się bić ze Stivernem o pas po Ukraińcu.

33-letni Arreola wierzy, że będzie pierwszym Meksykaninem, który zdobędzie pas mistrza wagi ciężkiej. Oczywiście Chris ma amerykański paszport, urodził się w USA, mieszka w Kalifornii, ale krew płynie w nim meksykańska.

Ci, którzy myślą, że walka ze Stivernem będzie taka, jak w kwietniu ubiegłego roku mogą być zaskoczeni tym co zobaczą. Arreola i jego trener (przyjaciel) Henry Ramirez wiedzą doskonale, że taka szansa może się już nie powtórzyć. Przygotowywali się w San Diego, by pokusy codziennego życia w Riverside nie przeszkadzały w treningach. Wcześniej taka właśnie koncepcja już się sprawdziła. Do walki z Sethem Mitchelem, we wrześniu minionego roku, w której Chris znokautował byłego zawodnika futbolu amerykańskiego, „Koszmar” przygotowywał się w Arizonie, w Phoenix. I już w pierwszej rundzie było po wszystkim.

Teraz tak łatwo nie będzie, bo Stiverne, to naprawdę dobry pięściarz. Ale jak dobry nikt nie wie, bo na swojej drodze nie spotkał wybitnych rywali. Spotkał tylko legendarnego promotora, Dona Kinga, który wierzy, że na starość będzie miał jeszcze mistrza wagi ciężkiej. Urodzony na Haiti Stiverne, mieszka w Montrealu, gdzie dorastał, ale trenuje w Las Vegas. Przed sobotnim pojedynkiem w Los Angeles sparował między innymi z polskim pięściarzem Izu Ugonohiem, który od kilku miesięcy w Las Vegas szykuje się do swoich kolejnych walk, już w wadze ciężkiej.

Gdyby chcieć szczerze odpowiedzieć na pytanie, kto bardziej zasłużył na tytuł (Arreola czy Stiverne) warto przypomnieć, że Kanadyjczyk długo i cierpliwie czekał na taką szansę. Niestety nie doczekał się się walki z Witalijem Kliczką, choć na nią solidnie zapracował. Teraz jeśli pokona Arreolę i zostanie mistrzem, to bardzo prawdopodobne, że w przyszłości zmierzy się z młodszym Kliczką, Władymirem, mistrzem organizacji WBA, IBF, WBO, który już zapowiedział, że zrobi wszystko, by pas starszego brata jak najszybciej odzyskać.

W nocy z soboty na niedzielę (polskiego czasu) faworytem będzie Stiverne, który obiecuje, że tym razem znokautuje Arreolę, ale ja nie lekceważyłbym Amerykanina i nie odmawiałbym mu szans na zwycięstwo. Będzie to tej próby solidnie przygotowany, podobnie zresztą jak Stiverne.

Szkoda, że Tomasz Adamek, po porażce z Witalijem we Wrocławiu w 2011 roku nie poszedł podobną drogą. Teraz być może to on walczyłby z Arreolą lub Stivernem o pas mistrzowski.
Janusz Pindera, Polsat Sport

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Komentarze