Feddek: Nawałka prawie jak Loew

Miałem doskonałą okazję, aby z bliska przyjrzeć się pracy Joachima Loewa. Nie widziałem całego treningu reprezentacji Niemiec, jednak pierwsze pół godziny w zupełności mi wystarczyły, aby dostrzec subtelną różnicę pomiędzy Loewem a naszym selekcjonerem Adamem Nawałką.
Obaj panowie są oczywiście w zupełnie innym miejscu swojej selekcjonerskiej kariery. Adam Nawałka jest na początku drogi, Loew ma już za sobą osiem lat pracy (plus czas kiedy był asystentem Juergena Klinsmanna) oraz trzy wielkie imprezy z których dwukrotnie wracał z medalem. Fakt jednak, że… nigdy w glorii zwycięzcy! Dlatego zresztą w Niemczech nie ma obecnie dobrej prasy. Dla nas to pewnie bardzo niezrozumiałe: jak można krytykować trenera, który na kolejnych turniejach zdobywa podium? Ale Niemcy chcą złota. Ich drugie lub trzecie miejsce nie interesuje.
Duch Loewa
Wracając jednak do sedna. Loewa i jego treningi miałem okazję obserwować już podczas ostatniego Euro, zajęcia Nawałki podczas każdego zgrupowania w tym roku. Była więc skala porównawcza. Pierwsze dziesięć minut niemieckiego treningu prawie nie różniły się od polskich. Rozgrzewka, rozciąganie mięśni, a w przypadku naszych orłów także tradycyjna gra w „dziadka”.
Selekcjoner Nawałka od początku zaangażowany, motywujący, zwracający uwagę na każdy detal, na każde przyjęcie piłki czy niechlujne zagranie. „Koncentracja panowie, koncentracja!”- ten okrzyk to już jego znak firmowy. Z kolei Loew jest raczej obserwatorem. Zajęcia prowadzą głównie jego asystenci. a on z boku bardzo analitycznie wszystkiemu się przygląda. Co jakiś czas zmienia pozycje tak, żeby dokładnie przyjrzeć się poszczególnym piłkarzom.
Po rozgrzewce na moment zbiera wszystkich wokół siebie, przekazuje instrukcje i ponownie wciela się w rolę obserwatora. Kiedy trwa gierka na małej przestrzeni, nie przerywa jej, nie koryguje, tylko wciąż wnikliwe przygląda się kadrowiczom i… selekcjonuje! Wie, że za chwilę będzie musiał zdecydować którego z nich włączyć do 23-osobowej kadry na mundial w Brazylii.
Z boku trochę przypomina to styl pracy angielskich menedżerów, którzy na treningach właściwie są jak duchy. Wszyscy ich widzą, wiedzą że są, że mają na wszystko baczenie. Podejmują strategiczne decyzje, ale tą czarna, codzienną robotę na treningach wykonują ich asystenci.
Nawał(ka) pracy
Adam Nawałka preferuje zupełnie inny model pracy. Sam chce wszystkiego dopilnować, pokazuje piłkarzom, jak mają się przesuwać, zachowywać. Cały czas koryguje, w razie potrzeby przerywa zajęcia i jeszcze raz tłumaczy czego od danego zawodnika oczekuje. W pewnym momencie dzieli zespół na dwie grupy. Jedną, którą stanowią obrońcy, przejmuje sam Nawałka. Drugą, złożoną z graczy ofensywnych, bierze ze sobą asystent Bogdana Zając. I kiedy na jednej połowie Rybus, Klich, Obraniak i Robak ćwiczą schematy rozegrania piłki w ataku, na drugiej połowie selekcjoner osobiście prowadzi zajęcia z blokiem defensywnym.
Przez kilkanaście minut całą swoją uwagę poświęca Szukale, Wiluszowi, Olkowskiemu. I trudno się dziwić, bo właśnie ta formacja jest ostatnio naszą piętą achillesową. Tracimy zbyt dużo bramek, a mecze na zero z tyłu w ostatnich kilkunastu miesiącach można policzyć na palcach jednej ręki. W dodatku stara piłkarska prawda mówi, że drużynę buduje się właśnie od tyłu.
Absolutne zaufanie
I to jest właśnie subtelna różnica w pracy Loewa i Nawałki. Bo kiedy nasz selekcjoner ćwiczy z obrońcami, nie jest w stanie ocenić jak w tym czasie pracują pozostali! Musi zdać się na swoich asystentów. Mieć do nich pełne, absolutne zaufanie. Loew cały czas ma wszystko na oku. Nie umknie mu żaden detal, żaden moment, w którym mógłby przegapić przebłysk lub spadek formy danego zawodnika.
Nie wiem czy jest to kwestia doświadczenia, które przez te osiem lat nabył niemiecki selekcjoner. Adam Nawałka bardzo rzetelnie, metodycznie podchodzi do każdych zajęć. Stara się być wszędzie, ale momentami jest to niemożliwe. Taka jest jego filozofia, taki ma styl pracy. Ważne, że w trakcie kolejnych zgrupowań wpaja piłkarzom te same trzy, cztery warianty rozegrania piłki, czy to w ataku, czy w defensywie. W tym elemencie jest konsekwentny i myślę, że w końcu zobaczymy tego efekty.
Bo właśnie na tym polega praca selekcjonera, jakże inna od tej codziennej klubowej. Zgrupowania to nie jest miejsce na trenowanie. Piłkarzy widuję się rzadziej, nie wybiega się z nimi każdego dnia na boisko treningowe. Dlatego trzeba im wpoić kilka prostych schematów, pozwolić się zgrać. Obserwować i wyselekcjonować. Tak, jak to robi Loew.
Transmisja z meczu Niemcy-Polska w portalu Polsatsport.pl i Polsat Sport od godziny 19.00.
Duch Loewa
Wracając jednak do sedna. Loewa i jego treningi miałem okazję obserwować już podczas ostatniego Euro, zajęcia Nawałki podczas każdego zgrupowania w tym roku. Była więc skala porównawcza. Pierwsze dziesięć minut niemieckiego treningu prawie nie różniły się od polskich. Rozgrzewka, rozciąganie mięśni, a w przypadku naszych orłów także tradycyjna gra w „dziadka”.
Selekcjoner Nawałka od początku zaangażowany, motywujący, zwracający uwagę na każdy detal, na każde przyjęcie piłki czy niechlujne zagranie. „Koncentracja panowie, koncentracja!”- ten okrzyk to już jego znak firmowy. Z kolei Loew jest raczej obserwatorem. Zajęcia prowadzą głównie jego asystenci. a on z boku bardzo analitycznie wszystkiemu się przygląda. Co jakiś czas zmienia pozycje tak, żeby dokładnie przyjrzeć się poszczególnym piłkarzom.
Po rozgrzewce na moment zbiera wszystkich wokół siebie, przekazuje instrukcje i ponownie wciela się w rolę obserwatora. Kiedy trwa gierka na małej przestrzeni, nie przerywa jej, nie koryguje, tylko wciąż wnikliwe przygląda się kadrowiczom i… selekcjonuje! Wie, że za chwilę będzie musiał zdecydować którego z nich włączyć do 23-osobowej kadry na mundial w Brazylii.
Z boku trochę przypomina to styl pracy angielskich menedżerów, którzy na treningach właściwie są jak duchy. Wszyscy ich widzą, wiedzą że są, że mają na wszystko baczenie. Podejmują strategiczne decyzje, ale tą czarna, codzienną robotę na treningach wykonują ich asystenci.
Nawał(ka) pracy
Adam Nawałka preferuje zupełnie inny model pracy. Sam chce wszystkiego dopilnować, pokazuje piłkarzom, jak mają się przesuwać, zachowywać. Cały czas koryguje, w razie potrzeby przerywa zajęcia i jeszcze raz tłumaczy czego od danego zawodnika oczekuje. W pewnym momencie dzieli zespół na dwie grupy. Jedną, którą stanowią obrońcy, przejmuje sam Nawałka. Drugą, złożoną z graczy ofensywnych, bierze ze sobą asystent Bogdana Zając. I kiedy na jednej połowie Rybus, Klich, Obraniak i Robak ćwiczą schematy rozegrania piłki w ataku, na drugiej połowie selekcjoner osobiście prowadzi zajęcia z blokiem defensywnym.
Przez kilkanaście minut całą swoją uwagę poświęca Szukale, Wiluszowi, Olkowskiemu. I trudno się dziwić, bo właśnie ta formacja jest ostatnio naszą piętą achillesową. Tracimy zbyt dużo bramek, a mecze na zero z tyłu w ostatnich kilkunastu miesiącach można policzyć na palcach jednej ręki. W dodatku stara piłkarska prawda mówi, że drużynę buduje się właśnie od tyłu.
Absolutne zaufanie
I to jest właśnie subtelna różnica w pracy Loewa i Nawałki. Bo kiedy nasz selekcjoner ćwiczy z obrońcami, nie jest w stanie ocenić jak w tym czasie pracują pozostali! Musi zdać się na swoich asystentów. Mieć do nich pełne, absolutne zaufanie. Loew cały czas ma wszystko na oku. Nie umknie mu żaden detal, żaden moment, w którym mógłby przegapić przebłysk lub spadek formy danego zawodnika.
Nie wiem czy jest to kwestia doświadczenia, które przez te osiem lat nabył niemiecki selekcjoner. Adam Nawałka bardzo rzetelnie, metodycznie podchodzi do każdych zajęć. Stara się być wszędzie, ale momentami jest to niemożliwe. Taka jest jego filozofia, taki ma styl pracy. Ważne, że w trakcie kolejnych zgrupowań wpaja piłkarzom te same trzy, cztery warianty rozegrania piłki, czy to w ataku, czy w defensywie. W tym elemencie jest konsekwentny i myślę, że w końcu zobaczymy tego efekty.
Bo właśnie na tym polega praca selekcjonera, jakże inna od tej codziennej klubowej. Zgrupowania to nie jest miejsce na trenowanie. Piłkarzy widuję się rzadziej, nie wybiega się z nimi każdego dnia na boisko treningowe. Dlatego trzeba im wpoić kilka prostych schematów, pozwolić się zgrać. Obserwować i wyselekcjonować. Tak, jak to robi Loew.
Transmisja z meczu Niemcy-Polska w portalu Polsatsport.pl i Polsat Sport od godziny 19.00.
Komentarze