Były rywal Stevensona: Superman bije najmocniej na świecie!

Sporty walki
Były rywal Stevensona: Superman bije najmocniej na świecie!
Donovan George, trener Sam Colonna oraz Andrzej Fonfara po jednym z dawnych sparingow obu piesciarzy/fot. własne

Donovan George nie tylko spędził dwanaście rund na ringu ze Adonisem Stevensonem, ale także od wielu lat jest w Chicago świadkiem rozwoju talentu Anderza Fonfary. „Nikt nie bije mocniej niż Stevenson. Nie ma od niego lepszego w wadze półciężkiej na świecie. Przynajmniej do 24 maja” – mówi pięściarz noszący pseudonim „Bomba”.

Przemek Garczarczyk: Wytrwałeś prawie do końca dwunastej rundy - półtora roku temu ze Stevensonem. W walce, w której dominował od samego początku.  W walce, gdzie byłeś trzy razy na deskach zapamiętałem jak w narożniku mówisz do swojego ojca, a jednocześnie trenera, że się nie odezwiesz do niego do końca życia jeśli zatrzyma walkę.

Donovan George: Tak było. Taka była tamta walka. Stevenson był w super formie, ja nie. To naprawdę niesamowity pięściarz. Dynamika, szybkość i siła. Nikt nie bije mocniej niż on. Wiem, co mówię, wielokrotnie sparowałem z Kowaliewem, mam porównanie. W każdy cios wkłada tyle samo siły. Bez względu na to, gdzie trafi, bardzo boli. Po walce z Adonisem przez miesiąc sikałem krwią. Nie przesadzam. Przez tydzień budziłem się rano, zastanawiając czy zwlokę się z łożka.  Andrzej, jeśli mógłbym coś poradzić, musi zapomnieć, że na ringu w Bell Centre są liny. Nie może stać przy nich, blokować ciosów gardą bo Stevenson się przez nią przebije. A jak nie przebije, to zbije ręce tak mocno, że po kilku rundach trudno będzie gardę podnieść. To jest jego taktyka.

Słabe punkty?


On lubi ryzykować. Czasami bardzo ryzykować, stając się podatny szczególnie na ciosy z prawej ręki. Ja go trafiłem, Andrzej też będzie miał szansę, szczególnie, że ma większy zasięg, jest wyższy od Stevensona. Mocniej niż ja bije lewy prosty. Ale oczywiście będzie musiał zaryzykować, bo Stevenson - jeśli się go nie trafi – to na pewno zahaczy.  Ale co ma Andrzej do stracenia? Zwłaszcza, że Stevenson  sam się nakręca, jak trafi kilka razy bez odpowiedzi, to później przychodzi mu to coraz łatwiej. Trzeba od początku mu pokazać kto jest silniejszy. Dać mu do myślenia, wybić go z rytmu. Andrzej to elita wagi półciężkiej, na pewno będzie świetnie przygotowany, jest młodszy prawie o 10 lat, zbliża się do szczytu umiejętności. Jak nie teraz, to kiedy? Do tego stoi przed szansą przejścia do historii. Pokonać kogoś, kto jest uznawany za najlepszego w czasach, kiedy na ringu są Stevenson, Kowaliew czy Bernard Hopkins? To  byłoby coś specjalnego.

Czego jeszcze Andrzej powinien spodziewać się w Montrealu?


Niesamowitych kibiców. Fanatycznych na tle Stevensona przed walką i w trakcie jej trwania. Nigdy wcześniej ani później nie byłem tak wygwizdany jak kiedy wchodziłem na ring w Bell Centre. Nie zrozum mnie źle – to kibice, którzy znają się na boksie, będą ci klaskać jak pokażesz serce, charakter na ringu i... przegrasz. Tak jak wszyscy będą za Stevensonem w  Kanadzie, tak wszyscy w Chicago będą murem za Andrzejem. Ja za jego  zwycięstwo pomodlę się w kościele. 
Przemek Garczarczyk z USA, Polsat Sport

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Komentarze