Bożydar Iwanow: Jesteś dobry? Grasz dobrze od razu

Piłka nożna
Bożydar Iwanow: Jesteś dobry? Grasz dobrze od razu
Mistrzowie Polski szykują się na Lecha Poznań / fot. PAP

Mistrzowie Polski szykują się na Lecha Poznań. Po niedzielnej porażce z Ruchem Chorzów i solidnym świętowaniu do białego rana w Szczecinie Henning Berg wystawił do wyjściowego składu „Legię II”, szczególnie na pozycjach ofensywnych. Najlepsi mieli odpoczywać i być w pełni sił na pożegnalny i prestiżowy mecz z Lechem.

Wpadka z „Niebieskimi” we wcześniejszej kolejce fety co prawda nie zepsuła, ale drobny niesmak mógł jednak pozostać. W tym szczególnym dniu stołeczni fani przymknęli jednak na to oko, bo wiedzą, że spotkanie kończące sezon jest pod każdym względem ważniejsze. Rywalem jest przecież Lech, a wiadomo jakie ten klub przy Łazienkowskiej budzi emocje. Nie tylko na trybunach ale także wśród zawodników, (że wymienimy tylko Jakuba Koseckiego czy Bartosza Bereszyńskiego), we władzach klubu (w wywiadach właściciele lubią wbić konkurentom szpileczkę) i decydentach w polityce transferowej. Berg zrobił więc wszystko, by jego piłkarze ze swojego zadania w niedzielę wywiązali się jak najlepiej. A przy okazji przyjrzał się zmiennikom.

Konrad Jałocha w ligowym debiucie spisał się znakomicie. Nie tylko jego postura budzi respekt. Zero nerwowości, tremy, niepewnych ruchów i bardzo skuteczne, a nie obarczone szczęściem interwencje. Egzamin zdany perfekcyjnie. Bez względu na to, czy Dusan Kuciak zostanie czy nie, w nowym sezonie powinien grać częściej. Jałocha chwycił zatem swą szansę i umiejętnie ją wykorzystał. Niestety dla Berga nie zrobili tego ci, którzy mają zdecydowanie większe doświadczenie. 

Helio Pinto miał cały rok na pokazanie, że jego pozyskanie nie było transferowym błędem. Niby zdobył sześć goli, ale w żadnym ze spotkań to nie jego zagrania czy gole decydowały o drużynowym sukcesie. Tyle samo trafień ma zresztą obdarzony mniejszym ofensywnym talentem Tomasz Jodłowiec. Pinto rozegrał poza tylko siedem meczów w pełnym wymiarze. Miał zrobić różnicę w Europie, a nie zrobił jej nawet w naszej lidze. Orlando Sa miał w Szczecinie niby dwie sytuacje, ale najpierw skiksował, a potem trafił w bramkarza Pogonii. Też nie widzę w nim kogoś dużo lepszego niż inne „niewypały” na pozycji nr 9 z Bruno Mezengą na czele. Choć Brazylijczyk przynajmniej dał kiedyś wygraną z Lechem, więc zapisał się czymś wyjątkowym. Portugalczyk na razie nie. I nie chce mi się słuchać tłumaczeń, że ktoś miał kontuzje albo potrzebuje czasu na aklimatyzację. Ondrej Duda jakoś go nie potrzebował, Danijel Ljuboja trzy lata temu też nie. Jesteś dobry, to grasz od razu. I to grasz dobrze. Tylko słabi zawsze mają wytłumaczenie.  

POZYTYWNIE: Krzysztof Chrapek (Podbeskidzie Bielsko-Biała) – Dwa mecze, trzy gole. Znów wszedł na zmianę i rozruszał atak „Górali”. Klub pozyskał zimą Mikołaja Lebedyńskiego (ex Roda Kerkrade), doświadczonego Jana Blażka i  byłego króla strzelców pierwszej ligi Charlesa Nwaogu. „Pocerowany” po wielu kontuzjach i wypadku samochodowym Chrapek wszystkich tych „gwiazdorów” nakrył czapką. Brawo!

NEGATYWNIE: Szymon Marciniak – (Polskie Kolegium Sędziów) – tak jak niektórzy polscy piłkarze tracą swą jakość przez transfery zagraniczne (bo przestają grać), tak i naszego eksportowego arbitra podróże raczej nie kształcą. Znów odgwizdał karnego z „kapelusza”. Nawet jego przyjaciel Howard Webb, którego znajomością szczyci się Marciniak, takich jedenastek nie dyktuje. Żeby ktoś nie powiedział a chwilę, że „lepszy Siejewicz wychodzący prosto od „Buka”, niż Marciniak z emblematem „FIFA referee” na piersi.
Bożydar Iwanow, Polsat Sport

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Komentarze