Pindera: Himalaje nie dla wszystkich

Sporty walki
Pindera: Himalaje nie dla wszystkich
Carl Froch i jego ofiara George Groves / fot. boxingscene.com

Na pewno już nie dla Felixa Sturma i jeszcze nie dla George’a Grovesa. Niemca znów pokonał przybysz z dalekiej Australii Sam Soliman, a urodzonego w Londynie Grovesa znokautował na oczach 80-tysięcznej widowni jego rodak Carl Froch.

Dawno nie było tak interesującego bokserskiego weekendu.  Zaczął w piątek w Moskwie Aleksander Powietkin wygrywając przed czasem z Manuelem Charrem, a skończyli, też w Rosji, Dmitrij Czudinow z Patrickiem Nielsenem.

Największe zainteresowanie, co zrozumiałe, wywołała rewanżowa bitwa dwóch Anglików na Wembley.  Ring ustawiony na piłkarskim stadionie, wokół 80 tysięcy ludzi, to musi robić wrażenie. W pierwszym pojedynku przeważał młodszy Groves, ale wystarczył zdecydowany atak Frocha i sędzia przedwcześnie poddał pretendenta. Tym razem wątpliwości nie było żadnych. Mający polskie korzenie Froch znokautował rywala w ósmym starciu i teraz się zastanawia czy nie zakończyć kariery. Obronił należące do niego dwa mistrzowskie pasy WBA i IBF w wadze super średniej, więc zejście ze sceny w blasku sławy, z kontem powiększonym o kilkanaście milionów funtów, to nie jest głupi pomysł, ale byłoby zbyt proste, gdyby faktycznie tak się stało. Teraz Anglik poleci do USA, zarobi równie godziwie i sprawdzi się na trudnym terenie. Kto może być jego rywalem ? Bardzo prawdopodobne, że Julio Cesar Chavez jr. Emocje byłyby gwarantowane, a szanse 50/50.

O pożegnaniu z boksem powinien pomyśleć natomiast Felix Sturm. Wysoka porażka z Samem Solimanem przed własną publicznością, to sygnał, że czas kończyć. Pochodzący z byłej Jugosławii Sturm najlepsze lata ma za sobą. Czasy kiedy był lepszy od Oscara De La Hoi (werdykt przyznający zwycięstwo Amerykaninowi był krzywdzący)  nie wrócą. Bokserskie Himalaje już nie dla niego. Co do Grovesa, jeszcze go nie skreślam. To bardzo dobry i młody pięściarz. Stać go na wiele, ale po dwóch porażkach z Frochem musi odpocząć.

W Makau pokazał się „Filipiński Błysk”, czyli Nonito Donaire. Mieszkający w Kalifornii Filipińczyk wygrał i odebrał pas WBA Super w wadze piórkowej pięściarzowi Republiki Południowej Afryki, Simpiwe Vetyece, ale nie zachwycił. Walka została przerwana z powodu kontuzji Nonito i wypunktowana na jego korzyść. To kolejny tytuł mistrzowski w piątej już kategorii wagowej tego znakomitego boksera. Jeszcze nie tak dawno mówiono, że ma szanse zostać liderem klasyfikacji bez podziału na kategorie, ale porażka z Kubańczykiem Guillermo Rigondeaux ucięła te spekulacje.  Nie ulega wątpliwości, że to wielki mistrz, ale jeszcze nie najwybitniejszy. Donaire jr (ojciec, Nonito Sr. stał w jego narożniku) chce dać rewanż Vetyece. Bob Arum, szef Top Rank nie widzi problemu i już snuje wizję wielkiej gali w Azji. 23 listopada, Hotel Venetian w Makau i dwie wielkie walki z udziałem najwybitniejszych Filipińczyków: Manny’ego Pacquiao i Nonito Donaire jr. Trzeba przyznać, że pomysł robi wrażenie, to są właśnie bokserskie Himalaje.
Janusz Pindera, Polsat Sport

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Komentarze